One Direction

One Direction

sobota, 27 kwietnia 2013

40. I Would. Część 1

WŁĄCZ!

Kojąca melodia wydostawała się z głośników mojego samochodu. Moje włosy latały na wszystkie strony przez otwarte okno. Śpiewałam na cały głos. Zawsze marzyłam, żeby mieć przy sobie kogoś kto będzie dbał i opiekował się mnę, a tym czasem słyszę to tylko w pięknych melodiach. Może nigdy nie byłam idealna, ale zawsze byłam sobą, nie udawałam kogoś kim nie jestem. Zawsze uważałam, ze jeżeli mają mnie polubić to za to jaka jestem, a nie za to jaka udaje. Może dla niektórych to część ich życia, ale moje życia nie składa się z kłamstwa. Zawsze moi rodzice starali się wychować mnie na dobrego człowieka. I muszę przyznać udało im się. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech na wspomnienie ich. Moi rodzice nie żyją od 2 lat. Byłam załamana przez pierwszy rok, chodziłam na terapię, ale wiedziałam, że oni nie chcieliby żebym rozpaczała po nich, ale bawiła się dopóki mogę. Nigdy nie wiadomo kiedy los zdecyduje, ze właśnie teraz jest nasz czas. Przygryzłam dolna wargę i zatrzymałam się na światłach. Nadal śpiewałam na ile głos mi pozwalał. Nie obchodziło mnie zdanie innych. Zawsze mówiłam co myślałam, mimo iż może niektórym nie pasowało mnie podejście do życia i sposób w jaki radze sobie z odejściem moich rodziców i tym, ze jestem sama. Nigdy jakoś za specjalnie nie potrzebowałam kogoś bliskiego mojemu sercu, jednak teraz odczuwam taka potrzebę. Moja podróż jest głównie za pracą, ale również dla przyjemności. Cóż nie każdy może pojechać do pięknego miasta jakim jest Los Angeles. Na moich ustach pojawił się szeroki i szczery uśmiech. Spojrzałam na moje prawo, a moje policzki zrobiły się purpurowe. Odwróciłam się do świateł z dużą prędkością. Kątem oka dostrzegłam, że bardzo przystojny mężczyzna uśmiecha się w moją stronę. Nie patrząc na niego uśmiechnęłam się lekko rumieniąc się jeszcze bardziej. Kiedy światła zmieniły się na zielone z piskiem opon ruszyłam. Mężczyzna zniknął z pola mojego widzenia po odjeździe, ale nie umiałam się opanować i nadal szczerzyłam się jak głupia. Miał taki piękny uśmiech. Mimo, iż śmiał się podajże ze mnie nie mogę zaprzeczyć był bardzo przystojny. Jego białe zęby mogły oślepić, a jego roztrzepane na wietrze włosy lśniły w słońcu. Potrząsnęłam głową i skupiłam się na drodze. Przede mną jeszcze trochę jazdy, a ja zrobiłam się głodna. Westchnęłam i czekałam tylko jak będzie jakiś zjazd, żebym mogła się zatrzymać i coś przekąsić. Po jakiś 30 minutach dojechałam na jakieś pola. Widok był wspaniały. Przygryzłam dolna wargę i zaparkowałam. Stało jedno auto, ale nigdzie nie widziałam, żeby ktokolwiek tu był. Wysiadłam z auta i rozciągnęłam się przez moment. Zamknęłam drzwi i podeszłam do tylnych, wyciągnęłam swoja torbę i jakiś koc, który leżał na siedzeniu. Zamknęłam ponownie drzwi ruszyłam na trawę. Rozłożyłam koc i zdjęłam swoje buty zostając w stopkach. Usiadłam wygodnie i wyjęłam swoje okulary przeciwsłoneczne włożyłam je na nos i położyłam się na kocu. Miałam na chwile dość jazdy musiałam się odprężyć. Moje myśli wróciły do przystojnego mężczyzna z auta. Zamknęłam oczy, ale nie byłam zmęczona. Słońce grzało całe moje ciało, a lekki powiem wiatru chłodził je z powrotem.
-Co taka piękna kobieta jak ty robi tu sama? -Głos był głęboki i przyjemny dla uszu. Moje serce stanęło a oczy szeroko otwarte wpatrywały się w tego samego faceta. Z bliska był jeszcze piękniejszy. W moim gardle zrobiła się wielka gula przez którą nie mogłam nic powiedzieć. Po chwili ciszy mój oddech stał się ciężki i szybki.
-Och. No cóż... Em jadę do Los Angeles. A Pan, Panie? -Ściągnęłam swoje okulary, żeby spojrzeć mu głębiej w czekoladowe oczy. Był umięśniony co było widoczne, gdyż miał koszulkę na ramiączkach i opinającą jego tors. Na biodrach wisiały zdarte ciemne jeansy. Moje wewnętrzna bogini zaczęła skakać klaszcząc w dłonie. Jego kąciki ust podniosły się lekko, a język sprawnie przejechał po ich powierzchni. Poczułam lekki przyjemny ścisk w podbrzuszu. Obserwowałam z uwagą jego język dopóki nie schował się wewnątrz ust. Miałam ochotę podgryźć te jego malinową wargę. Jego ręka przejechała po roztrzepanych włosach.
-Jestem Zayn Malik. A Pani? -Jego głos koił moje uszy jak i wywoływał uczucie zażenowania.
-Niech Pani przestanie pogryzać tą wargę, bo sam bym chętnie zrobił. -Jego słowa wywołały na mojej twarzy rumieńce. Opuściłam twarz i patrzałam na moje dłonie. Poczułam dłoń na mojej brodzie, która mocno zacisnęła się na niej. Jęknęłam.
-Lubię kiedy się Pani rumieni. Niech Pani tego przede mną nie ukrywa. -Szepnął w moje ucho. Moja wewnętrzna boginie rozpływała się ze mnę włącznie. Przygryzłam nieświadomie dolna wargę przez co dłonie mocnej się zacisnęły.
-Przez to mam ochotę Panię zarżnąć tu i teraz, niech Pani tego nie robi. -Jego głos był takiego samego tonu tylko słyszałam lekką flustrację. Moje oczy były szeroko otwarte, a serce waliło jak oszalałe.
-Och. Dobrze. -Wydukałam. Jego kąciki ust podniosły się, a moje serce zaczęło bić szybciej. Ściągnął buty i usiadłam kocu. Powtórzyłam jego czynność. Po godzinie gadania i zażenowania z mojej strony postanowiłam, ze to już czas, by się zbierać w dalszą drogę. Westchnęłam, gdyż jego towarzystwo było dla mnie jak ucieczka od rzeczywistości. Spojrzał na mnie i uniósł brew. Moje kąciki lekko się uniosły. Wstałam otrzepałam się i spojrzałam na niego.

Ciąg Dalszy Nastąpi !

Witajcie ponownie :) Wróciłam i następna część What's My Name się już szykuje :D <33

piątek, 12 kwietnia 2013

What's My Name? Część 1

WŁĄCZ!!
Kiedy zamkniesz oczy czujesz się jakby nic się nie zmieniło, jakby wszystko było w idealnym porządku jak na samym początku życia. Dzieciństwo. To piękny czas naiwnego ufania tym zakłamanym ścierwom, uśmiechanie się do nieznajomych, bawienie się życiem zanim ono zrobi z nas dziwki. Teraz moje zdanie na temat świata pogorszyło się o wiele procent. Nikt na świecie nie umiera dziewicą, bo życia jebie nas codziennie. Codziennie zdarzy się coś co pogrąży nas w rozpaczy w żalu, czy tez w smutku. Opowiem wam moją historie, jak to się zaczęło, jakim cudem mam takie złe zdanie o tej chujowej ziemi.
Zaczęło się w wieku 13 lat. Wszystko spoko w szkole jak zawsze nudno i oceny poniżej przeciętnej, chłopcy na mnie lecą jest zajebiście. Podobają mi się jacyś kolesie to normalne.
Ale jednak kiedy dowiadują się o tym coś się dzieję i zaczynają być pojebami. Jak ci zależy to mają Ci głęboko w dupie, ale jak zaczniesz już mieć na nich wyjebane to zaczynają Cię dostrzegać, czemu? Na to nigdy nie znajdę odpowiedzi zapewne.
Teraźniejszość:
Wstałam rano jak to normalnie w świecie umyłam się, wysuszyłam włosy, ułożyłam je tak jak chciałam i ubrałam TO.Wyszłam z domu zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę wielkiego pomarańczowego budynku, w którym znajdowało się moje miejsce pracy. Szłam powoli gdyż nie miałam dziś ochoty użerać się z tymi napalonymi dziewczynami na kasę i naiwnymi facetami. Wstąpiłam do kawiarni. Stanęłam jak to normalni ludzie w kolejce i czekałam, aż nadejdzie moja kolej. Stałam przy ladzie kiedy poczułam zimny powiem na placach. Przeszły mnie ciarki odwróciłam się i nic niepokojącego nie zobaczyłam. Potrząsnęłam głowa i zamówiłam kakao. Zapłaciłam daną kwotę i wyszłam z ciepłego pomieszczenia. Przygryzłam dolną wargę i rozglądnęłam się po ulicy, czy czasem nic nie jedzie. Kiedy przechodziłam szybkim krokiem przez pasy moja adrenalina podskoczyła, a serce stanęło w gardle. Wszystko co miałam w rękach latało teraz w powietrzu, a ja sama nie mogłam się ruszyć. Mój żełądek przewrócił fikołka, a oczy wychodziły z orbit. Wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam do tej pory. Podniosłam wszystkie notatki i zeszłam z jezdni, kiedy kierowca wyszedł z auta podchodząc do mnie. Był to mężczyzna o ciemnej karnacji, krótkich czarnych włosów i czekoladowych oczach. Jakie to zadziwiające jak szybko dostrzegłam te detale. Moje serce przyśpieszyło bicie, a żełądek ponownie powtórzył fikołki. Położył dłoń na karku i przejeżdżając palcami po włosach ciągnął za końce.
-Czemu wpierdoliłaś mi się pod koła?! _Odskoczyłam ze strachu. Zmarszczyłam brwi i przygryzłam dolną wargę myślałam, że zapyta, jak się czuje lub coś w tym stylu jednak się przeliczyłam. Podniósł jedną brew do góry trzymając się za kark. Zdjął ją i złapał mnie mocno za rękę ciągnąc w stronę samochodu. Bałam się, ale nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa, a miałam ich milion w głowie. Usadził mnie na miejscu pasażera i ruszył z piskiem opon. Przygryzłam wargę spoglądając na niego. Był bardzo zdenerwowany. Wiedziałam po tym jak ściskał kierownice w rękach tak mocno, ze robiły mu się białe ślady. Odchylił się lekko do tyłu na siedzeniu wyciągając paczkę papierosów i zapalniczkę. Odpalił jednego, a dym rozniósł się po całym aucie. Zakaszlałam lekko i spoglądnęłam na niego. Przygryzłam wargę. Uprowadzał mnie w pewnym sensie, ale jak na porywacza był bardzo przystojny.
-Gdzie mnie zabierasz? -Spytałam opanowana i już spokojniejsza. Na moje słowa spojrzał na mnie i zadrwił.-Co cię tak bawi? -Spytałam sflustrowana. Spojrzał na mnie po czym wrócił wzrokiem na drogę. -Ty. -Jego głos rozbrzmiał w całym samochodzie, a ja czułam się burzona.
-A co ja takiego robię, przepraszam? Dlaczego mnie porywasz? I gdzie mnie bierzesz?! -Podniosłam głos, czego po chwili pożałowałam. Spojrzał na mnie, ściągnął jedną rękę z kierownicy i ścisnął nią moją szczękę. Lekko jęknęłam z bólu. Patrzał na mnie jakby chciał wywiercić mi dziurę w twarzy.
-Nie podnoś głosu, dziwko! -Wydarł się na mnie ściskając jeszcze mocniej moją szczękę. -Rozumiemy się? -Nic nie odpowiedziałam. -Rozumiemy?! -Potrząsnął mnie i lekko odepchnął. Moja gęba nigdy się nie zamykała, nawet w takich sytuacjach. -Gdzie mnie bierzesz? -Powiedziałam ciszej. -Zaśmiał się i odwrócił wzrok w drugą stronę. -Czy wcześniej dało ci to coś? -Przygryzłam wargę. Byłam przerażona. Nie wiedziałam jak zareaguje mój szef na to, że mnie nie ma. -Posłuchaj nie wiem czemu to robisz, ale jeżeli spóźnię się do pracy szef mnie wyrzuci. -Zadrwił ze mnie. -Spojrzał i oblizał usta. -Porywam cię, a ty myślisz tylko o tym, że szef cię wyrzuci? -Czułam ironię i rozbawienie w jego głosie.
-Tak, bo widzisz nie jestem idealna i zmieniałam już dość często prace, a w tej jest mi nawet wygodnie, więc wiesz. Ty jesteś kryminalistą, a ja zarabiam w uczciwy sposób. Spojrzał na mnie i zacisnął usta w cienką linie, przez co zabarwiła się na biało.
-Nie wiesz kim jestem i co robię, a nawet jeżeli to na pewno mam swoje powody, okey?! -Zaczęłam bawić się palcami u rąk jak mała dziewczynka, która dostaje manto od swoich rodziców. Nie wiedziałam co powiedzieć, miał racje nie powinno mnie to interesować, ale czasem po prostu nie umiem zatrzymać potoku słów. Spojrzałam na niego. Miał niesamowite mięśnie, był bardzo przystojny. Spojrzał w moim kierunku, a ja w tępie ekspresowym odwróciłam się w drugą stronę. Zachichotał.
-Wiem, ze jestem przystojny, ale nie rozbieraj mnie na pierwszej randce. -Spojrzała na niego z lekkim grymasem. -To nie jest randka, porwałeś mnie. -Jak zwykle palnęłam coś głupiego. Miałam lekkie wyrzuty sumienia. -Przepraszam, nie to miałam na myśli.
-Miałaś to na myśli, właśnie to chciałaś powiedzieć. Nie mam ci tego za złe masz racje. -Kiedy skończył zaparkowaliśmy pod wielkim budynkiem. To chyba jego dom, ale nie mogłam być tego pewna. Wysiadłam trzaskając drzwiami po czym ponownie pożałowałam.
-Uważaj te auto kosztowało więcej niż wszystko co masz! -Spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Przygryzłam środek policzka. -Dobrze wiedzieć. Ughh faceci i ich auta.... -Podszedł do mnie złapał mocno za ramie i pociągnął jakbym nie miała nóg. Wyrwałam się i otrzepałam. -Mam nogi nie dla wyglądu tylko do chodzenia, więc nie ciągnij mnie jakbym była psem na smyczy.
-Dobrze by było przynajmniej zamykałabyś te mordę. -Spojrzałam na niego oburzona. Wzruszył ramionami i szedł w stronę wejścia. Ruszyłam za nim z przymusu. Weszliśmy do środka kiedy uderzył mnie zapach tytoniu. Słyszałam jakieś rozmowy, ale nie przejęłam się tym za bardzo. Na dworze było dopiero południe, a ja już zdążyłam zostać porwana. Westchnęłam. Chłopak rozebrał skórzaną kurtkę i nike. Spojrzał na mnie jak na jakąś idiotkę.
-Aaaa. -Zdjęłam buty. Ale z niego czyścioszek pomyślałam. Szarpnął mnie za ramie i weszliśmy po schodach do podajże jego pokoju. Popchnął mnie lekko w stronę łóżka. Przyznam, ze trochę spanikowałam. Byłam dziewicą nie chciałabym straci dziewictwa z kimś obcym i do tego kryminalistą. Do pokoju weszła dziewczyna średniego wzrostu z różowymi włosami była ubrana w obcisłe krótkie spodenki i prześwitującą koszule do tego wysokie szpilki. Spojrzała raz na mnie raz na niego.
-Już kolejna no, no Malik szalejesz! -Klasnęła w ręce. Nie wiedziałam o co jej chodzi. -Co to za jedna? -Spojrzał na nią surowo.
-Nie twoje kurwa sprawa. -Powiedział z jadem w głosie. Ona ze stukotem wyszła wyzywając go pod nosem. Zamknęła drzwi, a Malik jak go nazwała ta jedna zdjął koszulkę, kiedy poczułam, ze się rumienie opuściłam głowę zasłaniając twarz włosami. Poszedł do łazienki, a ja nie wiedziałam co mam robić. Położyłam się na jego łóżku wygodniej i patrzałam w sufit kiedy totalnie odpłynęłam. W pewnych sytuacjach nie chciałabym tego, ale teraz byłam maksymalnie zmęczona. Obudził mnie ...

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQoXhyJVOd3CruvUxJrUs6fQYi8nHgTxhKeA63phC3YG5WiNWbIhQ


Wybaczcie za długą nieobecność, ale nie mogłam pisać miałam kare, ale to długa historia c: Mam nadzieję, ze się podoba, nie wiem kiedy będzie następna część. Dziękuje za słowa otuch i wg :) Nie wiem kto tak prosił o imagina, ale jest on w całości dedykowany tej osobie :) Wiem, ze możecie być źłe, ale mam także życie prywatne i muszę je ogarnąć, bo nauka w tym momencie jest najważniejsza jeszcze 3 miesiące, a ja chciałabym zdać do 2 gimnazjum.... Przepraszam jeszcze raz i miłego dnia życzę wam :)