One Direction

One Direction

piątek, 12 kwietnia 2013

What's My Name? Część 1

WŁĄCZ!!
Kiedy zamkniesz oczy czujesz się jakby nic się nie zmieniło, jakby wszystko było w idealnym porządku jak na samym początku życia. Dzieciństwo. To piękny czas naiwnego ufania tym zakłamanym ścierwom, uśmiechanie się do nieznajomych, bawienie się życiem zanim ono zrobi z nas dziwki. Teraz moje zdanie na temat świata pogorszyło się o wiele procent. Nikt na świecie nie umiera dziewicą, bo życia jebie nas codziennie. Codziennie zdarzy się coś co pogrąży nas w rozpaczy w żalu, czy tez w smutku. Opowiem wam moją historie, jak to się zaczęło, jakim cudem mam takie złe zdanie o tej chujowej ziemi.
Zaczęło się w wieku 13 lat. Wszystko spoko w szkole jak zawsze nudno i oceny poniżej przeciętnej, chłopcy na mnie lecą jest zajebiście. Podobają mi się jacyś kolesie to normalne.
Ale jednak kiedy dowiadują się o tym coś się dzieję i zaczynają być pojebami. Jak ci zależy to mają Ci głęboko w dupie, ale jak zaczniesz już mieć na nich wyjebane to zaczynają Cię dostrzegać, czemu? Na to nigdy nie znajdę odpowiedzi zapewne.
Teraźniejszość:
Wstałam rano jak to normalnie w świecie umyłam się, wysuszyłam włosy, ułożyłam je tak jak chciałam i ubrałam TO.Wyszłam z domu zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę wielkiego pomarańczowego budynku, w którym znajdowało się moje miejsce pracy. Szłam powoli gdyż nie miałam dziś ochoty użerać się z tymi napalonymi dziewczynami na kasę i naiwnymi facetami. Wstąpiłam do kawiarni. Stanęłam jak to normalni ludzie w kolejce i czekałam, aż nadejdzie moja kolej. Stałam przy ladzie kiedy poczułam zimny powiem na placach. Przeszły mnie ciarki odwróciłam się i nic niepokojącego nie zobaczyłam. Potrząsnęłam głowa i zamówiłam kakao. Zapłaciłam daną kwotę i wyszłam z ciepłego pomieszczenia. Przygryzłam dolną wargę i rozglądnęłam się po ulicy, czy czasem nic nie jedzie. Kiedy przechodziłam szybkim krokiem przez pasy moja adrenalina podskoczyła, a serce stanęło w gardle. Wszystko co miałam w rękach latało teraz w powietrzu, a ja sama nie mogłam się ruszyć. Mój żełądek przewrócił fikołka, a oczy wychodziły z orbit. Wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam do tej pory. Podniosłam wszystkie notatki i zeszłam z jezdni, kiedy kierowca wyszedł z auta podchodząc do mnie. Był to mężczyzna o ciemnej karnacji, krótkich czarnych włosów i czekoladowych oczach. Jakie to zadziwiające jak szybko dostrzegłam te detale. Moje serce przyśpieszyło bicie, a żełądek ponownie powtórzył fikołki. Położył dłoń na karku i przejeżdżając palcami po włosach ciągnął za końce.
-Czemu wpierdoliłaś mi się pod koła?! _Odskoczyłam ze strachu. Zmarszczyłam brwi i przygryzłam dolną wargę myślałam, że zapyta, jak się czuje lub coś w tym stylu jednak się przeliczyłam. Podniósł jedną brew do góry trzymając się za kark. Zdjął ją i złapał mnie mocno za rękę ciągnąc w stronę samochodu. Bałam się, ale nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa, a miałam ich milion w głowie. Usadził mnie na miejscu pasażera i ruszył z piskiem opon. Przygryzłam wargę spoglądając na niego. Był bardzo zdenerwowany. Wiedziałam po tym jak ściskał kierownice w rękach tak mocno, ze robiły mu się białe ślady. Odchylił się lekko do tyłu na siedzeniu wyciągając paczkę papierosów i zapalniczkę. Odpalił jednego, a dym rozniósł się po całym aucie. Zakaszlałam lekko i spoglądnęłam na niego. Przygryzłam wargę. Uprowadzał mnie w pewnym sensie, ale jak na porywacza był bardzo przystojny.
-Gdzie mnie zabierasz? -Spytałam opanowana i już spokojniejsza. Na moje słowa spojrzał na mnie i zadrwił.-Co cię tak bawi? -Spytałam sflustrowana. Spojrzał na mnie po czym wrócił wzrokiem na drogę. -Ty. -Jego głos rozbrzmiał w całym samochodzie, a ja czułam się burzona.
-A co ja takiego robię, przepraszam? Dlaczego mnie porywasz? I gdzie mnie bierzesz?! -Podniosłam głos, czego po chwili pożałowałam. Spojrzał na mnie, ściągnął jedną rękę z kierownicy i ścisnął nią moją szczękę. Lekko jęknęłam z bólu. Patrzał na mnie jakby chciał wywiercić mi dziurę w twarzy.
-Nie podnoś głosu, dziwko! -Wydarł się na mnie ściskając jeszcze mocniej moją szczękę. -Rozumiemy się? -Nic nie odpowiedziałam. -Rozumiemy?! -Potrząsnął mnie i lekko odepchnął. Moja gęba nigdy się nie zamykała, nawet w takich sytuacjach. -Gdzie mnie bierzesz? -Powiedziałam ciszej. -Zaśmiał się i odwrócił wzrok w drugą stronę. -Czy wcześniej dało ci to coś? -Przygryzłam wargę. Byłam przerażona. Nie wiedziałam jak zareaguje mój szef na to, że mnie nie ma. -Posłuchaj nie wiem czemu to robisz, ale jeżeli spóźnię się do pracy szef mnie wyrzuci. -Zadrwił ze mnie. -Spojrzał i oblizał usta. -Porywam cię, a ty myślisz tylko o tym, że szef cię wyrzuci? -Czułam ironię i rozbawienie w jego głosie.
-Tak, bo widzisz nie jestem idealna i zmieniałam już dość często prace, a w tej jest mi nawet wygodnie, więc wiesz. Ty jesteś kryminalistą, a ja zarabiam w uczciwy sposób. Spojrzał na mnie i zacisnął usta w cienką linie, przez co zabarwiła się na biało.
-Nie wiesz kim jestem i co robię, a nawet jeżeli to na pewno mam swoje powody, okey?! -Zaczęłam bawić się palcami u rąk jak mała dziewczynka, która dostaje manto od swoich rodziców. Nie wiedziałam co powiedzieć, miał racje nie powinno mnie to interesować, ale czasem po prostu nie umiem zatrzymać potoku słów. Spojrzałam na niego. Miał niesamowite mięśnie, był bardzo przystojny. Spojrzał w moim kierunku, a ja w tępie ekspresowym odwróciłam się w drugą stronę. Zachichotał.
-Wiem, ze jestem przystojny, ale nie rozbieraj mnie na pierwszej randce. -Spojrzała na niego z lekkim grymasem. -To nie jest randka, porwałeś mnie. -Jak zwykle palnęłam coś głupiego. Miałam lekkie wyrzuty sumienia. -Przepraszam, nie to miałam na myśli.
-Miałaś to na myśli, właśnie to chciałaś powiedzieć. Nie mam ci tego za złe masz racje. -Kiedy skończył zaparkowaliśmy pod wielkim budynkiem. To chyba jego dom, ale nie mogłam być tego pewna. Wysiadłam trzaskając drzwiami po czym ponownie pożałowałam.
-Uważaj te auto kosztowało więcej niż wszystko co masz! -Spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Przygryzłam środek policzka. -Dobrze wiedzieć. Ughh faceci i ich auta.... -Podszedł do mnie złapał mocno za ramie i pociągnął jakbym nie miała nóg. Wyrwałam się i otrzepałam. -Mam nogi nie dla wyglądu tylko do chodzenia, więc nie ciągnij mnie jakbym była psem na smyczy.
-Dobrze by było przynajmniej zamykałabyś te mordę. -Spojrzałam na niego oburzona. Wzruszył ramionami i szedł w stronę wejścia. Ruszyłam za nim z przymusu. Weszliśmy do środka kiedy uderzył mnie zapach tytoniu. Słyszałam jakieś rozmowy, ale nie przejęłam się tym za bardzo. Na dworze było dopiero południe, a ja już zdążyłam zostać porwana. Westchnęłam. Chłopak rozebrał skórzaną kurtkę i nike. Spojrzał na mnie jak na jakąś idiotkę.
-Aaaa. -Zdjęłam buty. Ale z niego czyścioszek pomyślałam. Szarpnął mnie za ramie i weszliśmy po schodach do podajże jego pokoju. Popchnął mnie lekko w stronę łóżka. Przyznam, ze trochę spanikowałam. Byłam dziewicą nie chciałabym straci dziewictwa z kimś obcym i do tego kryminalistą. Do pokoju weszła dziewczyna średniego wzrostu z różowymi włosami była ubrana w obcisłe krótkie spodenki i prześwitującą koszule do tego wysokie szpilki. Spojrzała raz na mnie raz na niego.
-Już kolejna no, no Malik szalejesz! -Klasnęła w ręce. Nie wiedziałam o co jej chodzi. -Co to za jedna? -Spojrzał na nią surowo.
-Nie twoje kurwa sprawa. -Powiedział z jadem w głosie. Ona ze stukotem wyszła wyzywając go pod nosem. Zamknęła drzwi, a Malik jak go nazwała ta jedna zdjął koszulkę, kiedy poczułam, ze się rumienie opuściłam głowę zasłaniając twarz włosami. Poszedł do łazienki, a ja nie wiedziałam co mam robić. Położyłam się na jego łóżku wygodniej i patrzałam w sufit kiedy totalnie odpłynęłam. W pewnych sytuacjach nie chciałabym tego, ale teraz byłam maksymalnie zmęczona. Obudził mnie ...

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQoXhyJVOd3CruvUxJrUs6fQYi8nHgTxhKeA63phC3YG5WiNWbIhQ


Wybaczcie za długą nieobecność, ale nie mogłam pisać miałam kare, ale to długa historia c: Mam nadzieję, ze się podoba, nie wiem kiedy będzie następna część. Dziękuje za słowa otuch i wg :) Nie wiem kto tak prosił o imagina, ale jest on w całości dedykowany tej osobie :) Wiem, ze możecie być źłe, ale mam także życie prywatne i muszę je ogarnąć, bo nauka w tym momencie jest najważniejsza jeszcze 3 miesiące, a ja chciałabym zdać do 2 gimnazjum.... Przepraszam jeszcze raz i miłego dnia życzę wam :)

5 komentarzy:

  1. O jak się cieszę że napisałaś :-) nie martw się nikt się nie gniewa rozumiem że masz życie prywatne... No w końcu każdy ma ;-)
    Pozdrawiam cię i mam nadzieję że wszystko będzie dobrze :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jak to napisała wyżej Agata: nie gniewamy się, bo to naturalne,że posiadasz życie poza blogiem, wiadomo, szkoła obowiązki itd :) oczywiście przyznam się, że codziennie zaglądałam tu w poszukiwaniu nowego imagina, ale zawsze byłam nieco rozczarowana, a tu proszę, dzisiaj nowość :D imagin oczywiście boski, wspaniały, cudowny no i wszystkie pozytywne określenia, jakie tylko istnieją :P fajnie że jest częściowy, bo trzyma w niepewności, poza tym miałaś super pomysł i go genialnie wykorzystałaś ;*
    Kiwi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie gniewam się bo cię ubóstwiam jesteś świetna kocham twoje imaginy.. jesteś po prostu świetna.. mam nadzieję że szybko uporasz się z problemami bo ten blog jest blog mnie bardzo ważny.. ale twoje szczęście jest najważniejsz .. wiedz że zawsze jesteś my z tobą <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ten imagin jest na prawdę świetny :D nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ubóstwiam.. <3
    napiszesz 2 część.. jeśli tak to kiedy??

    OdpowiedzUsuń