One Direction

One Direction

środa, 8 maja 2013

41. I Would. Część 2

WŁĄCZ!!

-Muszę się zbierać. -Powiedziałam ze smutkiem. -A tak na przyszłość jestem Kelsey Jones. -Posłałam mu głupkowaty uśmiech. Podniósł swoje ciało z mojego kocu, a potem poskładał go w kostkę. Podziękowałam za to i ruszyliśmy w stronę aut.
-Podaj mi swój numer telefonu. -To raczej był rozkaz, a nie pytania. Nieświadomie przygryzłam wargę czego zaraz pożałowałam. Przycisnął swoje malinowe i ciepłe usta do moich raniąc wargi. Oplótł ręce wokół moich ud i podniósł zmuszając do oplecienia ich wokół jego bioder. Jęknęłam w jego usta kiedy poczułam na pupie lekki ścisk. Czułam się skrępowana, ale z gracą oddawałam pocałunek. Moje ręce zaplątałam w jego miękkich i ciemnych włosach. Kiedy przyparł moje ciało do zimnej maski auta, wiedziałam, że to nie idzie w dobrym kierunku. Moje wewnętrzna bogini szalała z zachwytu. Oddalił swoja twarz zaledwie o kilka centymetrów, kiedy zabrakło nam tchu. Moje policzki piekły jak diabli, a moje serce gwałciło klatkę piersiową. Moja twarz była otulona jego ciepłym i miętowym oddechem. Kiedy poczułam grunt pod nogami moja bogini była lekko zawiedziona. Po chwili zbliżył się i mocno przygryzł moja wargę. Podał mi swój telefon, a kiedy wpisałam rząd cyfr zapisał je i odszedł. Tak bez niczego po prostu się odwrócił i wsiadł do auta. O kuźwa. To było zdecydowanie coś. A ty głupia myślisz, ze będzie z tego coś więcej. Skarciła mnie moje podświadomość. Udałam, ze tego nie słyszałam i wrzuciłam koc do auta zaraz sama się do niego pakując. Ruszyłam w dalszą drogę nie mogąc przestać myśleć o Zayn'ie. Na samą myśl o nim moje wewnętrzna bogini piszczała i skakała. Usłyszałam lekkie pipnięcie co wskazywało na nadejście sms'a. Kiedy z trudem znalazłam telefon otworzyłam wiadomość od nieznanego numeru.

"Cześć, piękna. Teraz masz mój numer. Zapisz."

Na mojej twarzy pojawił się grymas. Nawet przez sms'y jest taki władczy. Westchnęłam i odpisałam na jego wiadomość.
"A to rozkaz, Panie Malik?"

Uśmiechnęłam się i wcisnęłam "wyślij". Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam go wyświetlając wiadomość.

"Cokolwiek sobie Pani życzy ;) Gdzie jesteś? Chyba nie prowadzisz auta i nie prowokujesz losu?"

Przygryzłam dolną wargę czytając sms's. Kuźwa, on faktycznie lubi mieć wszystko pod kontrolą. Westchnęłam ciężko i wystukałam na klawiaturze odpowiedź.

"Tak prowadzę. I niczego nie prowokuje. Kurde faktycznie lubisz mieć kontrolę nad wszystkim co nie? Zaraz dotrę na miejsce :)"

Wysłałam wiadomość, ale nie doczekałam się na nią odpowiedzi. Kiedy dotarłam pod mój hotel dałam kluczyki jakiemuś kolesiowi, a moje walizki zostały przeniesione do mojego pokoju kiedy ja stałam w recepcji i czekałam na klucz do mojego pokoju. Kiedy je w końcu otrzymałam, pomaszerowałam w stronę windy. Wcisnęłam srebrny przycisk i czekałam, aż przyjedzie oczekiwane urządzenie. Kiedy dotarłam na miejsce otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się wielki pokój. Kasztanowo-brzoskwiniowe ściany dodawały temu miejscu uroku. Usłyszałam znane pipnięcie i ruszyłam w poszukiwaniu telefonu. Kiedy już go znalazłam na mojej twarzy mimowolnie pojawił się grymas. Treść była następująca.

"Mam nadzieję, że hotel Ci odpowiada i dziś o 20 bądź gotowa ;)"

Boże. Kurwa. Co?! Mamy się spotkać?! Dziś?! W moim żełądku zaczęła się rewolucja. Nie wiedziałam w ogóle skąd on wiedział gdzie ja mam hotel. Boże, jego zapędy prześladowcze są przerażające. Ale teraz wiem, ze nie zdołałabym od niego uciec. Na tą myśl cicho zachichotałam. Zaraz. Wróć! Ty z nim nigdy nie będziesz, nie twoje liga. Skarciła mnie moja podświadomość. Westchnęłam i ruszyłam się rozpakować. Kiedy wszystko było poukładane poszłam się umyć. Zamknęłam drzwi i rozebrałam się do naga. Brudne ciuchy położyłam na szafce koło wielkiego lustra, które po chwili zaparowało. Ciepła woda dawała mi ukojenie. Nałożyłam trochę żelu i wtarłam w swoje ciało to samo z szamponem (tyle, że wtarłam we włosy xd). Opłukałam się i stanęłam na zimnej podłodze. Wytarłam się miękkim ręcznikiem i zawiesiłam go na drzwiach, które otworzyłam. Weszłam w głąb salonu i włożyłam czarną bieliznę. A no to wybrałam TO. Wysuszyłam włosy jeszcze w bieliźnie, a po skończonej czynności włożyłam wybrany ciuch. Wszystko komponowało się dobrze. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i spojrzałam na zegarek. Była za 5 20, więc postanowiłam wyjść już na zewnątrz. Zamknęłam swój pokój i ruszyłam do windy, kiedy drzwi się otworzyły z nich wyszedł Zayn. Miał na sobie kremowe rurki, białą obcisłą koszulkę, marynarkę i Vansy. Wyglądał oszałamiająco. Przyłapał mnie na gapieniu się na jego umięśniony tors. Moje policzki się zaczerwieniły, a ja odwróciłam wzrok, żeby nie zauważył. Jego głęboki śmiech wypełnił to niewielkie pomieszczenie. Spojrzałam na niego spod moich pomalowanych rzęs, a po chwili miałam je zamknięte. Jego miękkie, malinowe usta kaleczyły moje. Nie powiem było to podniecające. Poczułam jego ręce na tali, a po chwili zjeżdżała niżej. Zajęczałam mu do ust kiedy ścisnął moje pośladki. Nie powiem był bardzo śmiały jak na drugie nasze spotkanie. Chodź nie sprzeciwiałam się wiedziałam, że robimy źle. To nie jest w ogóle dobre. Ale chrzanić to! Tylko raz się żyje. Puścił mnie, a moje wewnętrzna bogini zrobiła minkę szczeniaczka proszącego o więcej. Uśmiechnął się do mnie promiennie i złapał za rękę prowadząc na zewnątrz. Poczułam zimny powiew wieczornego powietrza. Lekko potarłam o swoje boki i zaraz umysłem zróciłam do pięknego mężczyzny obok mnie. 
-Zimno Ci? -To raczej podchodziło pod twierdzenie niż pytanie.
-Nie, to znaczy trochę, ale to nic. -Posłałam mu ciepły uśmiech, a on puścił moja rękę i zaczął ściągać marynarkę po chwili ciepła i pachnąca spoczywała na moich ramionach. Złapał mnie w tali i prowadził do swojego auta. Otworzył mi drzwi i sam po chwili znalazł się obok mnie na miejscu kierowcy. Ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy w ciszy, nie przeszkadzało mi to wcale mogłam podziwiać jego profil. Był taki przystojny. 
-Nie gap się. -Powiedział z kpiną w głosie. Moje policzki zapłonęły na jego słowa, a motyle załaskotały wewnętrzne narządy. Uśmiechnął się do mnie i wrócił wzrokiem na drogę. Próbowałam się opanować, ale nie mogłam gapiłam się jak na dzieło sztuki. W sumie. To nim był. Mogłabym rzec że jest idealny, ale jego zapędy prześladowcze to raczej nie zaleta lub ta śmiałość. Jego zachowanie i wygląd sprawia, ze czuje się zażenowana. Ale jestem pewna, że nie jestem pierwsza na jaką tak działa. Po chwili ...

CDN... xd

Sorki, że tak długo i że taki krótki, ale dobra nie będę się tłumaczyć i tak nic mnie nie usprawiedliwi, przepraszam i mam nadzieję, ze się podoba c: Kocham Was <33

sobota, 27 kwietnia 2013

40. I Would. Część 1

WŁĄCZ!

Kojąca melodia wydostawała się z głośników mojego samochodu. Moje włosy latały na wszystkie strony przez otwarte okno. Śpiewałam na cały głos. Zawsze marzyłam, żeby mieć przy sobie kogoś kto będzie dbał i opiekował się mnę, a tym czasem słyszę to tylko w pięknych melodiach. Może nigdy nie byłam idealna, ale zawsze byłam sobą, nie udawałam kogoś kim nie jestem. Zawsze uważałam, ze jeżeli mają mnie polubić to za to jaka jestem, a nie za to jaka udaje. Może dla niektórych to część ich życia, ale moje życia nie składa się z kłamstwa. Zawsze moi rodzice starali się wychować mnie na dobrego człowieka. I muszę przyznać udało im się. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech na wspomnienie ich. Moi rodzice nie żyją od 2 lat. Byłam załamana przez pierwszy rok, chodziłam na terapię, ale wiedziałam, że oni nie chcieliby żebym rozpaczała po nich, ale bawiła się dopóki mogę. Nigdy nie wiadomo kiedy los zdecyduje, ze właśnie teraz jest nasz czas. Przygryzłam dolna wargę i zatrzymałam się na światłach. Nadal śpiewałam na ile głos mi pozwalał. Nie obchodziło mnie zdanie innych. Zawsze mówiłam co myślałam, mimo iż może niektórym nie pasowało mnie podejście do życia i sposób w jaki radze sobie z odejściem moich rodziców i tym, ze jestem sama. Nigdy jakoś za specjalnie nie potrzebowałam kogoś bliskiego mojemu sercu, jednak teraz odczuwam taka potrzebę. Moja podróż jest głównie za pracą, ale również dla przyjemności. Cóż nie każdy może pojechać do pięknego miasta jakim jest Los Angeles. Na moich ustach pojawił się szeroki i szczery uśmiech. Spojrzałam na moje prawo, a moje policzki zrobiły się purpurowe. Odwróciłam się do świateł z dużą prędkością. Kątem oka dostrzegłam, że bardzo przystojny mężczyzna uśmiecha się w moją stronę. Nie patrząc na niego uśmiechnęłam się lekko rumieniąc się jeszcze bardziej. Kiedy światła zmieniły się na zielone z piskiem opon ruszyłam. Mężczyzna zniknął z pola mojego widzenia po odjeździe, ale nie umiałam się opanować i nadal szczerzyłam się jak głupia. Miał taki piękny uśmiech. Mimo, iż śmiał się podajże ze mnie nie mogę zaprzeczyć był bardzo przystojny. Jego białe zęby mogły oślepić, a jego roztrzepane na wietrze włosy lśniły w słońcu. Potrząsnęłam głową i skupiłam się na drodze. Przede mną jeszcze trochę jazdy, a ja zrobiłam się głodna. Westchnęłam i czekałam tylko jak będzie jakiś zjazd, żebym mogła się zatrzymać i coś przekąsić. Po jakiś 30 minutach dojechałam na jakieś pola. Widok był wspaniały. Przygryzłam dolna wargę i zaparkowałam. Stało jedno auto, ale nigdzie nie widziałam, żeby ktokolwiek tu był. Wysiadłam z auta i rozciągnęłam się przez moment. Zamknęłam drzwi i podeszłam do tylnych, wyciągnęłam swoja torbę i jakiś koc, który leżał na siedzeniu. Zamknęłam ponownie drzwi ruszyłam na trawę. Rozłożyłam koc i zdjęłam swoje buty zostając w stopkach. Usiadłam wygodnie i wyjęłam swoje okulary przeciwsłoneczne włożyłam je na nos i położyłam się na kocu. Miałam na chwile dość jazdy musiałam się odprężyć. Moje myśli wróciły do przystojnego mężczyzna z auta. Zamknęłam oczy, ale nie byłam zmęczona. Słońce grzało całe moje ciało, a lekki powiem wiatru chłodził je z powrotem.
-Co taka piękna kobieta jak ty robi tu sama? -Głos był głęboki i przyjemny dla uszu. Moje serce stanęło a oczy szeroko otwarte wpatrywały się w tego samego faceta. Z bliska był jeszcze piękniejszy. W moim gardle zrobiła się wielka gula przez którą nie mogłam nic powiedzieć. Po chwili ciszy mój oddech stał się ciężki i szybki.
-Och. No cóż... Em jadę do Los Angeles. A Pan, Panie? -Ściągnęłam swoje okulary, żeby spojrzeć mu głębiej w czekoladowe oczy. Był umięśniony co było widoczne, gdyż miał koszulkę na ramiączkach i opinającą jego tors. Na biodrach wisiały zdarte ciemne jeansy. Moje wewnętrzna bogini zaczęła skakać klaszcząc w dłonie. Jego kąciki ust podniosły się lekko, a język sprawnie przejechał po ich powierzchni. Poczułam lekki przyjemny ścisk w podbrzuszu. Obserwowałam z uwagą jego język dopóki nie schował się wewnątrz ust. Miałam ochotę podgryźć te jego malinową wargę. Jego ręka przejechała po roztrzepanych włosach.
-Jestem Zayn Malik. A Pani? -Jego głos koił moje uszy jak i wywoływał uczucie zażenowania.
-Niech Pani przestanie pogryzać tą wargę, bo sam bym chętnie zrobił. -Jego słowa wywołały na mojej twarzy rumieńce. Opuściłam twarz i patrzałam na moje dłonie. Poczułam dłoń na mojej brodzie, która mocno zacisnęła się na niej. Jęknęłam.
-Lubię kiedy się Pani rumieni. Niech Pani tego przede mną nie ukrywa. -Szepnął w moje ucho. Moja wewnętrzna boginie rozpływała się ze mnę włącznie. Przygryzłam nieświadomie dolna wargę przez co dłonie mocnej się zacisnęły.
-Przez to mam ochotę Panię zarżnąć tu i teraz, niech Pani tego nie robi. -Jego głos był takiego samego tonu tylko słyszałam lekką flustrację. Moje oczy były szeroko otwarte, a serce waliło jak oszalałe.
-Och. Dobrze. -Wydukałam. Jego kąciki ust podniosły się, a moje serce zaczęło bić szybciej. Ściągnął buty i usiadłam kocu. Powtórzyłam jego czynność. Po godzinie gadania i zażenowania z mojej strony postanowiłam, ze to już czas, by się zbierać w dalszą drogę. Westchnęłam, gdyż jego towarzystwo było dla mnie jak ucieczka od rzeczywistości. Spojrzał na mnie i uniósł brew. Moje kąciki lekko się uniosły. Wstałam otrzepałam się i spojrzałam na niego.

Ciąg Dalszy Nastąpi !

Witajcie ponownie :) Wróciłam i następna część What's My Name się już szykuje :D <33

piątek, 12 kwietnia 2013

What's My Name? Część 1

WŁĄCZ!!
Kiedy zamkniesz oczy czujesz się jakby nic się nie zmieniło, jakby wszystko było w idealnym porządku jak na samym początku życia. Dzieciństwo. To piękny czas naiwnego ufania tym zakłamanym ścierwom, uśmiechanie się do nieznajomych, bawienie się życiem zanim ono zrobi z nas dziwki. Teraz moje zdanie na temat świata pogorszyło się o wiele procent. Nikt na świecie nie umiera dziewicą, bo życia jebie nas codziennie. Codziennie zdarzy się coś co pogrąży nas w rozpaczy w żalu, czy tez w smutku. Opowiem wam moją historie, jak to się zaczęło, jakim cudem mam takie złe zdanie o tej chujowej ziemi.
Zaczęło się w wieku 13 lat. Wszystko spoko w szkole jak zawsze nudno i oceny poniżej przeciętnej, chłopcy na mnie lecą jest zajebiście. Podobają mi się jacyś kolesie to normalne.
Ale jednak kiedy dowiadują się o tym coś się dzieję i zaczynają być pojebami. Jak ci zależy to mają Ci głęboko w dupie, ale jak zaczniesz już mieć na nich wyjebane to zaczynają Cię dostrzegać, czemu? Na to nigdy nie znajdę odpowiedzi zapewne.
Teraźniejszość:
Wstałam rano jak to normalnie w świecie umyłam się, wysuszyłam włosy, ułożyłam je tak jak chciałam i ubrałam TO.Wyszłam z domu zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę wielkiego pomarańczowego budynku, w którym znajdowało się moje miejsce pracy. Szłam powoli gdyż nie miałam dziś ochoty użerać się z tymi napalonymi dziewczynami na kasę i naiwnymi facetami. Wstąpiłam do kawiarni. Stanęłam jak to normalni ludzie w kolejce i czekałam, aż nadejdzie moja kolej. Stałam przy ladzie kiedy poczułam zimny powiem na placach. Przeszły mnie ciarki odwróciłam się i nic niepokojącego nie zobaczyłam. Potrząsnęłam głowa i zamówiłam kakao. Zapłaciłam daną kwotę i wyszłam z ciepłego pomieszczenia. Przygryzłam dolną wargę i rozglądnęłam się po ulicy, czy czasem nic nie jedzie. Kiedy przechodziłam szybkim krokiem przez pasy moja adrenalina podskoczyła, a serce stanęło w gardle. Wszystko co miałam w rękach latało teraz w powietrzu, a ja sama nie mogłam się ruszyć. Mój żełądek przewrócił fikołka, a oczy wychodziły z orbit. Wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam do tej pory. Podniosłam wszystkie notatki i zeszłam z jezdni, kiedy kierowca wyszedł z auta podchodząc do mnie. Był to mężczyzna o ciemnej karnacji, krótkich czarnych włosów i czekoladowych oczach. Jakie to zadziwiające jak szybko dostrzegłam te detale. Moje serce przyśpieszyło bicie, a żełądek ponownie powtórzył fikołki. Położył dłoń na karku i przejeżdżając palcami po włosach ciągnął za końce.
-Czemu wpierdoliłaś mi się pod koła?! _Odskoczyłam ze strachu. Zmarszczyłam brwi i przygryzłam dolną wargę myślałam, że zapyta, jak się czuje lub coś w tym stylu jednak się przeliczyłam. Podniósł jedną brew do góry trzymając się za kark. Zdjął ją i złapał mnie mocno za rękę ciągnąc w stronę samochodu. Bałam się, ale nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa, a miałam ich milion w głowie. Usadził mnie na miejscu pasażera i ruszył z piskiem opon. Przygryzłam wargę spoglądając na niego. Był bardzo zdenerwowany. Wiedziałam po tym jak ściskał kierownice w rękach tak mocno, ze robiły mu się białe ślady. Odchylił się lekko do tyłu na siedzeniu wyciągając paczkę papierosów i zapalniczkę. Odpalił jednego, a dym rozniósł się po całym aucie. Zakaszlałam lekko i spoglądnęłam na niego. Przygryzłam wargę. Uprowadzał mnie w pewnym sensie, ale jak na porywacza był bardzo przystojny.
-Gdzie mnie zabierasz? -Spytałam opanowana i już spokojniejsza. Na moje słowa spojrzał na mnie i zadrwił.-Co cię tak bawi? -Spytałam sflustrowana. Spojrzał na mnie po czym wrócił wzrokiem na drogę. -Ty. -Jego głos rozbrzmiał w całym samochodzie, a ja czułam się burzona.
-A co ja takiego robię, przepraszam? Dlaczego mnie porywasz? I gdzie mnie bierzesz?! -Podniosłam głos, czego po chwili pożałowałam. Spojrzał na mnie, ściągnął jedną rękę z kierownicy i ścisnął nią moją szczękę. Lekko jęknęłam z bólu. Patrzał na mnie jakby chciał wywiercić mi dziurę w twarzy.
-Nie podnoś głosu, dziwko! -Wydarł się na mnie ściskając jeszcze mocniej moją szczękę. -Rozumiemy się? -Nic nie odpowiedziałam. -Rozumiemy?! -Potrząsnął mnie i lekko odepchnął. Moja gęba nigdy się nie zamykała, nawet w takich sytuacjach. -Gdzie mnie bierzesz? -Powiedziałam ciszej. -Zaśmiał się i odwrócił wzrok w drugą stronę. -Czy wcześniej dało ci to coś? -Przygryzłam wargę. Byłam przerażona. Nie wiedziałam jak zareaguje mój szef na to, że mnie nie ma. -Posłuchaj nie wiem czemu to robisz, ale jeżeli spóźnię się do pracy szef mnie wyrzuci. -Zadrwił ze mnie. -Spojrzał i oblizał usta. -Porywam cię, a ty myślisz tylko o tym, że szef cię wyrzuci? -Czułam ironię i rozbawienie w jego głosie.
-Tak, bo widzisz nie jestem idealna i zmieniałam już dość często prace, a w tej jest mi nawet wygodnie, więc wiesz. Ty jesteś kryminalistą, a ja zarabiam w uczciwy sposób. Spojrzał na mnie i zacisnął usta w cienką linie, przez co zabarwiła się na biało.
-Nie wiesz kim jestem i co robię, a nawet jeżeli to na pewno mam swoje powody, okey?! -Zaczęłam bawić się palcami u rąk jak mała dziewczynka, która dostaje manto od swoich rodziców. Nie wiedziałam co powiedzieć, miał racje nie powinno mnie to interesować, ale czasem po prostu nie umiem zatrzymać potoku słów. Spojrzałam na niego. Miał niesamowite mięśnie, był bardzo przystojny. Spojrzał w moim kierunku, a ja w tępie ekspresowym odwróciłam się w drugą stronę. Zachichotał.
-Wiem, ze jestem przystojny, ale nie rozbieraj mnie na pierwszej randce. -Spojrzała na niego z lekkim grymasem. -To nie jest randka, porwałeś mnie. -Jak zwykle palnęłam coś głupiego. Miałam lekkie wyrzuty sumienia. -Przepraszam, nie to miałam na myśli.
-Miałaś to na myśli, właśnie to chciałaś powiedzieć. Nie mam ci tego za złe masz racje. -Kiedy skończył zaparkowaliśmy pod wielkim budynkiem. To chyba jego dom, ale nie mogłam być tego pewna. Wysiadłam trzaskając drzwiami po czym ponownie pożałowałam.
-Uważaj te auto kosztowało więcej niż wszystko co masz! -Spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Przygryzłam środek policzka. -Dobrze wiedzieć. Ughh faceci i ich auta.... -Podszedł do mnie złapał mocno za ramie i pociągnął jakbym nie miała nóg. Wyrwałam się i otrzepałam. -Mam nogi nie dla wyglądu tylko do chodzenia, więc nie ciągnij mnie jakbym była psem na smyczy.
-Dobrze by było przynajmniej zamykałabyś te mordę. -Spojrzałam na niego oburzona. Wzruszył ramionami i szedł w stronę wejścia. Ruszyłam za nim z przymusu. Weszliśmy do środka kiedy uderzył mnie zapach tytoniu. Słyszałam jakieś rozmowy, ale nie przejęłam się tym za bardzo. Na dworze było dopiero południe, a ja już zdążyłam zostać porwana. Westchnęłam. Chłopak rozebrał skórzaną kurtkę i nike. Spojrzał na mnie jak na jakąś idiotkę.
-Aaaa. -Zdjęłam buty. Ale z niego czyścioszek pomyślałam. Szarpnął mnie za ramie i weszliśmy po schodach do podajże jego pokoju. Popchnął mnie lekko w stronę łóżka. Przyznam, ze trochę spanikowałam. Byłam dziewicą nie chciałabym straci dziewictwa z kimś obcym i do tego kryminalistą. Do pokoju weszła dziewczyna średniego wzrostu z różowymi włosami była ubrana w obcisłe krótkie spodenki i prześwitującą koszule do tego wysokie szpilki. Spojrzała raz na mnie raz na niego.
-Już kolejna no, no Malik szalejesz! -Klasnęła w ręce. Nie wiedziałam o co jej chodzi. -Co to za jedna? -Spojrzał na nią surowo.
-Nie twoje kurwa sprawa. -Powiedział z jadem w głosie. Ona ze stukotem wyszła wyzywając go pod nosem. Zamknęła drzwi, a Malik jak go nazwała ta jedna zdjął koszulkę, kiedy poczułam, ze się rumienie opuściłam głowę zasłaniając twarz włosami. Poszedł do łazienki, a ja nie wiedziałam co mam robić. Położyłam się na jego łóżku wygodniej i patrzałam w sufit kiedy totalnie odpłynęłam. W pewnych sytuacjach nie chciałabym tego, ale teraz byłam maksymalnie zmęczona. Obudził mnie ...

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQoXhyJVOd3CruvUxJrUs6fQYi8nHgTxhKeA63phC3YG5WiNWbIhQ


Wybaczcie za długą nieobecność, ale nie mogłam pisać miałam kare, ale to długa historia c: Mam nadzieję, ze się podoba, nie wiem kiedy będzie następna część. Dziękuje za słowa otuch i wg :) Nie wiem kto tak prosił o imagina, ale jest on w całości dedykowany tej osobie :) Wiem, ze możecie być źłe, ale mam także życie prywatne i muszę je ogarnąć, bo nauka w tym momencie jest najważniejsza jeszcze 3 miesiące, a ja chciałabym zdać do 2 gimnazjum.... Przepraszam jeszcze raz i miłego dnia życzę wam :)

wtorek, 19 marca 2013

UWAGA 3!

To tak przepraszam, ze nie dodaje, ale mam pewnego rodzaju problemy sercowe ;_; Zdałam chemie! :D Jestem z siebie dumna, ale czuje się potwornie niestety ;_; Przepraszam, że was zaniedbuje, ale muszę trochę popracować nad swoim życiem jak i publicznym zarówno jaki i osobistym :) Ale w najbliższym czasie postaram się coś dodać ;)
To tak:
Szukam adminki na bloga!
Przynajmniej 13 lat, żeby ładnie pisała i była sobą :)
Jeśli jesteście chętne to na tego e-mila ( justynadomag@gmail.com ) wysyłacie jakiegoś imagina, dane (tz. Imię, lat, zainteresowanie, ile siedzicie w tej "dziedzinie"). Proszę o zgłoszenia, ponieważ nie daje rady sama ;_; Na początek okres próbny i jeżeli reszcie się spodobasz to biorę cię :)
Koniec komunikatu! <3
Kocham Was!

czwartek, 14 marca 2013

39. Ty, Ja i deszcz.

WŁĄCZ!!

-Kochasz mnie?
-Tak.
-Czemu?
-Bo inaczej nie umiem.
-Nadal nie rozumiem...
-Jesteś jak powietrze.
-Powietrze jest niewidzialne.
-Ale zawsze przy tobie.
-Nieodczuwalne.
-Ale zawsze cię otula.
-Nadal nie pojmuje...
-A umiesz żyć bez powietrza?!
-Nie.
-No właśnie. -Pocałował i przytulił mnie do siebie. Zasnęłam w jego ramionach myśląc, że będzie tak już zawsze. Będę bezgranicznie zakochana w jednym chłopaku, będę miała z nim gromadkę dzieci. Że założymy rodzinę jako małżeństwo i będzie wszystko na styk. Jednak przeliczyłam się.

Otworzyłam opuchnięte i czerwone oczy zaraz je zamykając przez promienie słońca, które raniły moje tęczówki, jak i białka. Wspomnienia wróciły. Łzy spłynęły po policzku. Byłam sama. Bez niego byłam nikim i nie miałam nikogo. Zostałam sama. Rzuciłam dla niego wszystko i wszystkich, a on zrobił to samo ze mną. Przykryłam się kocem, przytuliłam poduszkę pachnącą nim i szlochałam do utraty tchu. Włączyłam jedną i tą samą piosenkę przez cały tydzień od jego odejścia i leżałam jak nieżywa poza tym, że płakałam jak opętana. Nie mogłam się pozbierać po jego odejściu. Zamęczałam się pytaniami 'Dlaczego?' 'Co zrobiłam źle?', ale prawda jest taka, ze nigdy nie uzyskam odpowiedzi. To zadziwiające jak w tak szybkim czasie wypłakałam całą zawartość wody z mojego organizmu, schudłam, zbladłam, śmierdziałam jak żul. Nie miałam ochoty na nic. Ale może o to mu chodziło? Sprawdzić czy dam sobie bez niego radę? Może na tym to polega. Czeka na mnie gdzieś w parku. Zastanawiając się czy pozbieram się na wyjście z mojego kryptonimu. Otarłam resztki łez, które wylały się z moich oczu wstałam, wyjęłam z szafy czystą pościel, przebrałam ją, a brudną wsadziłam do pralki. Powoli i ostrożnie z braku sił schodziłam ze schodów. Nie ruszałam się przez cały tydzień nic w tym dziwnego. Strasznie wychudłam. Weszłam do kuchni i wyjęłam całą zawartość lodówki. Zrobiłam kotlety, omlety, jajecznicę, kiełbaski, parówki, sosy, wszystko co można było zrobić. Zaczęłam to wszystko pożerać. Jak już zaczęłam to nie chciałam skończyć. Zjadłam wszystko. Czułam się przez chwilkę pełna, ale po chwili przyszedł ten ból. Olałam to i wsadziłam naczynia do zmywarki zjadając jeszcze kiszona ogórki. Najedzona weszłam już pewniej na górę. Weszłam do toalety i rozebrałam wszystko co miałam na sobie. Rzuciłam to na ziemie i włączyłam wodę. Wyszorowałam się wszędzie bardzo dokładnie i umyłam trzy razy długie włosy i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam ciało i zawinęłam włosy. Wyszłam z łazienki i łudząc się, że coś mi z tego będzie podeszłam do szafy, z której wygrzebałam TO. Ubrałam się, pomalowałam i wysuszyłam włosy po czym je pofalowałam. Zrobiłam porządek w mojej torebce i wsadziłam jakieś kosmetyki, waciki, błyszczyk, Iphona, papierosy, zapalniczkę, portfel i klucze. Ubrałam buty i wyszłam zamykając drzwi. Szłam w stronę kawiarni, to tam właśnie rozmawialiśmy. Tam chodziliśmy codziennie. Mam z tym miejscem dobre wspomnienia. Lubiłam tam przychodzić kiedy jeszcze byłam z nim szczęśliwa. Teraz? Teraz to żadna frajda. Weszłam do środka. Te same ściany, ten sam zapach, te same krzesła. Nic się nie zmieniło. Podeszłam do naszego stolika. Był podpisany. Napis nadal tam był. Moje serce zabolało. Usiadłam na jego miejscu. Czułam ten specyficzny zapach. Łzy cisnęły się do oczu. Ogarnęłam się i czekałam, aż ktoś z obsługi podejdzie. Nie musiałam długo czekać, aż podeszła ta dziewczyna, która obsługiwała nas. Nas? Niee ... Nas już niema. Mnie i jego. Tak, tak jest znacznie lepiej, kiedy mnie zobaczyła rozglądnęła się po pomieszczeniu zapewne w poszukiwaniu Zayn'a. Wróciła do mnie wzrokiem i zmarszczyła brwi. Spojrzała za szybę i od razu się uśmiechnęłam. Nie chciałam wiedzieć o co chodzi, więc złożyłam zamówienie takie jak zawsze i wyciągnęłam Iphona. Weszłam na facebook'a i pooglądałam to co chciałam. Wyszłam z niego i odłożyłam na stół. Drzwi się otworzyły nie spojrzałam nawet kto wszedł. Dostałam swoje zamówienie od tej samej dziewczyny. Uśmiechnęła się szeroko ukazując swoje śnieżno białe zęby i odeszła. Nie wiedziałam o co jej chodziło. Olałam ją i piłam kakao przez słomkę. Do moich nozdrzy doszedł ten sam perfum co sprzed roku. Podniosłam wzrok. Do oczu napłynęły znane już bardzo dobrze łzy. Pozwoliłam im popłynąć. Stał tam. Stał tam z jakimiś czterema kolesiami. Włożyłam Iphona do torby i z hukiem wstałam kiedy szklanka zbiła się rozlewając całą zawartość. Wszystkie oczy skierowały się na mnie. Poznał mnie. Odwróciłam wzrok. Łzy leciały ciurkiem. Wzięłam torbę i wybiegłam stamtąd. Akurat teraz musiał lać deszcz. Szłam powoli, wiedziałam, że za mną nie pobiegnie. Był z kolegami przy nich zawsze był inny... Gorszy. Szłam szlochając. I tak mnie nikt nie usłyszy, była burza. Błyskawice waliły i rozświetlały co parę sekund drogę. Szłam i głośno łkałam. Miałam nadzieje, że jeden piorun jebnie we mnie i umrę. Tego właśnie w tamtej chwili chciałam. Umrzeć. No może jeszcze czegoś... Zranił, porzucił, zostawił na pewną śmierć, ale chciałam jego ramion, ust, dotyku jego ciepłych i kojących dłoni. Płakałam jeszcze głośniej. Nie było już nikogo. Usiadłam na krawężniku. Nie miałam sił iść dalej. Lało jeszcze mocniej niż wcześniej. Spojrzałam w lewo. Nic. W prawo nadjeżdżało jakieś auto. Nie przejęłam się tym jakoś bardziej. Przejechał dalej, jednak po chwili zatrzymało się, a z niego wyszedł on. Nie mogłam uwierzyć. Podszedł do mnie i usiadł koło mnie. Chyba nie wiedział co zrobić. Rzuciłam mu się w ramiona. Płakałam jak małe dziecko. Nie protestował. Jeszcze mocniej zacisnął ręce na moich plecach. Tak siedzieliśmy na krawężniku i tuliliśmy się do siebie...

:D Sorry, że tak długo nic nie dodawałam, ale musiałam się uczyć do egzaminu poprawkowego z chemii i maty xd Jutro zdaje, trzymać kciuki! Proszę? :) Taylor Swift-22 nawet fajne polacam przesłuchać ;) Kocham was!

piątek, 1 marca 2013

38. You Don't Need Me Część 3

WŁĄCZ!!

Po chwili tak mi się chciało siusiu, że poszłam ...

Że poszłam w krzaki. Zdjęłam swoje białe SPODNIE i majtki. Wysikałam się i założyłam wszystko na miejsce. Poprawiłam włosy i ruszyłam do stolika, gdzie czekali chłopcy. Po drodźę zauważyłam, że Harry sika na słupek.
-Ughh, ja kulturalnie jak człowiek w krzaki, a Ty beszczelu przy ludziach. -Powiedziałam żartobliwie jak już siedziałam i jadłam chrupki.
-Ja mogę. -Powiedział z szyderczym uśmieszkiem. Uderzyłam go w ramię i dalej jadłam. Kiedy wszyscy byli już w dobrych nastrojach i rozprostowali kości wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę. Przed nami jeszcze półtorej godziny. W aucie chłopcy szaleli. Wyrzucali jakieś kartki z zeszytów lub innych niepotrzebnych rzeczy. Radio grało na całych głośnikach, a i tak chłopcy byli głośniejsi. Śmialiśmy się i inne głupie rzeczy. Jechałam dość szybko, a Harry panikarz kazał mi zwolnić. Śmiałam się z niego tak jak inni. Dałam mu całusa w policzek i jechałam tak jak wcześniej.






















Warlord
Starring: Mercedes-Benz G63 AMG
(by Auto Clasico)

Kiedy dotarliśmy pod nasz domek wszyscy byli zaskoczeni. Było naprawdę pięknie. Zawsze lubiłam tu przyjeżdżać. Mam z tym miejscem dużo miłych wspomnień. Weszliśmy do salonu i wszyscy rzucili się na kanapę. Siedziałam na Harrym. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Byli miłym towarzystwem. Nick grał w gry na XBox'ie z Zayn'em i Louis'em. Po kilku godzinach zasnęłam na kolanach Harrego. Byłam wykończona drogą. W salonie kiedy zasypiałam byli wszyscy, ale Niall chrapał, a Liam robił coś do jedzenia. w kuchni. Dom był nowocześnie urządzony. Sama go projektowałam to jakby mógł nie być?! Z uśmiechem zasnęłam u boku mojego ukochanego.

red accents (via *nicety)

Obudziły mnie promienie słońca, które dobijały się do środka przez okno. Leniwie otworzyłam oczy, jednak światło zmusiło mnie do ponownego zamknięcia ich. Kidy otarłam oczy otworzyłam ponownie ze skutkiem. Byłam w swoim pokoju. Od razu wiedziałam, bo z łóżka mam widok na małą kanapę i cyferki na ścianie. Ujrzałam tą niesamowitą twarz Harolda. Pogłaskałam go po policzku i dałam całusa w usta. Chciałam wychodzić z łóżka jednak pociągnął mnie za nadgarstek i wylądowałam na nim. Zachichotałam i dałam mu soczystego buziaka. Uśmiechał się do mnie ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki.



Wstaliśmy razem i ruszyliśmy do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Nawet nie zauważyłam, że jestem pół naga. Weszliśmy do kuchni gdzie byli już chłopcy. Zaśmiali się na mój widok. Nie wiedziałam o co chodzi, ale zignorowałam to. Mój brat nawet nie miał zamiaru mnie wtajemniczać w te jego zabawy.
-Ładne tatuaże. -Powiedział po chwili Zayn. Zaskoczył mnie, bo nie pokazywałam im żadnych tatuażów. Spojrzałam na siebie i ujrzałam, że jestem w samym staniku i majtkach. Spojrzałam zabójczym wzrokiem na Harre'go. Udawał, ze tego nie widzi. Palnęłam go w głowę i pobiegłam się ubrać w TO. Zbiegłam na dół nie potykajac sie o nic i weszłam do kuchni. Od razu zaczęły się pytania.
-Gdzie ty masz spodnie? -Louis  z uśmiechem.
-Nie mam tak ma być. -Powiedziałam z uśmiechem. Harry się nie odzywał. Chyba mu się podobało. Kiedy wszyscy się już pozbierali postanowiliśmy iść na plażę. Założyłam strój i to co wcześniej. Szliśmy chodnikiem kiedy jakaś banda szczeniaków zaczęli gwizdać i trąbać wołając mnie, żebym pojechała z nimi, ani mi się śniło. Zaśmiałam się i wzięłam Harre'go za rękę. Jednak pościł mnie i poszedł szybciej do przodu. Nie wiedziałam co mu się stało. Ci faceci nadal tam stali. Chciałam, żeby zwrócił na mnie uwagę. Podeszłam do nich, kiedy miałam już wsiadać zawołał mnie.
-Co Ty robisz?! -Podbiegł do mnie i odsunął zamykając drzwi. Miałam łzy w oczach. Nie wiedziałam co zrobiłam źle, ale olałam go tak jak on mnie wcześniej i poszłam w kierunku plaży. Przy wejściu zdjęłam buty i kurtkę. Piasek był ciepły. Chłopcy szli za mną. O czymś namiętnie dyskutowali. Nie miałam ochoty z nimi gadać. Położyłam rzeczy na piasku i ruszyłam do wody. Pływałam i nurkowałam. Poczułam dotyk pod wodą. Odwróciłam się powoli i spojrzałam na sprawcę. Obraz miałam zamazany, ale te długie włosy, które powoli poruszały się w rytm fal mnie oświeciły, był to nie kto inny jak pan obrażalski Harry. Zdjęłam jego ręce i popłynęłam trochę dalej niego. Płynął za mną. Nie chciałam jego towarzystaw wolałam to jak najszybciej załatwić.
-Czego ty chcesz?! -Powiedziałam ochlapując go wodą w twarz. Przetarł ją i podpłynął do mnie łapiąc mocno za biodra przez co byliśmy bardzo blisko siebie.
-Czego ty chcesz..? -Powiedziałam szeptem do jego ucha. Wtuliłam się w niego i zaczęłam szlochać.
-Ciii... Przepraszam jestem głupi, ale proszę wybacz mi. Błagam. -Mówił cicho, ale zrozumiale. Owinęłam nogi wokół jego bioder i lekko musnęłam jego usta. Tego brakowało mi najbardziej. Jego ciepłych i nabrzmiałych ust złączonych z moimi. Szedł ze mną na koc. Delikatnie położył i przygniótł mnie swoim ciałem. Zaczął namiętnie całować. Nie wiedziałam gdzie jest reszta, ale oddawałam pocałunki z jeszcze większą pasją. Podobało mi się to. Słońce grzało mi w brzuch. Odwiązał stanik i zdjął go rzucając nie wiem gdzie. Nie byłam co do tego pewna czy to dobry pomysł, ale ufałam Harre'mu. Złapałam jego sprzęt, który był już gotowy do podboju. Harry całował mnie po obojczykach, szyi, dekolcie i przygniatał piersi. Zataczał kółka wokół pępka. Ściągnął moje majtki zębami i spojrzał w moje oczy. Chciał się upewnić, że tego chce. Ale ja chciałam i to bardzo. Rozdzielił moje nogi i wsadził tam głowę kiedy po chwili poczułam jego śliski język w sobie. Przygryzał łechtaczkę. Wylewałam dla niego soki, które sam sprowokował kiedy spił już wszystkie pocałował ponownie brzuch, pępek, piersi, obojczyki, szyję i na sam koniec usta. Pozostawił na nich posmak mojej kobiecości. Odwróciliśmy się i teraz to ja byłam na górze. Ta adrenalina, która płynęła w mojej krwi spowodowana seksem w miejscu publicznym była wspaniała. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego miejsca. Czułam na brzoskwince jego sprzęt. Uśmiechnęłam się ugryzłam swoja wargę. Usiadłam w jego nogach i schyliłam się tak, żeby mieć dostęp do jego penisa. Ściągnęłam jego kąpielówki i wzięłam go do ręki poruszałam w górę i w dół. Przyśpieszyłam. Sapał. Do rąk dołączył język. Poczułam jak jego 'kolega' drży i po chwili spuścił się do moich ust. Wyplułam zawartość i pocałowałam go w usta. Po chwili usiadłam na jego przyjacielu i zaczęłam się poruszać w ruchu okrężnym. Jęczałam i sapałam. Była mi wspaniale. Przyśpieszyłam. Byłam cała spocona. Harry sapał i pomagał mi trzymając za biodra. Kiedy byłam bliska orgazmu.
-Harry to już!.......-Powiedziałam ciężko oddychając.
-Nie! Czekaj na mnie. Jeszcze jeden ruch! -Po wykonanej czynności spuciliśmy się w tym samym czasie. Przyjemność była nieziemska. Podniosłam się i położyłam koło niego wtulając w jego tors. Pocałował mnie w głowę i głaskał po ramieniu. Jego serce waliło jak bęben. Miło było posłuchać jak bije przeze mnie. Po chwili wstaliśmy trzymając się za ręce i nago wskoczyliśmy do wody. Woda była lodowata i po chwili wyskoczyliśmy z niej. Ubraliśmy się i ruszyliśmy do domu. Po drodze kupiliśmy sobie po lodach i dla reszty też. Weszliśmy do domu gdzie napadł nas Niall odebrawszy jedzenie tak szybko zniknął jak się pojawił. Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy z wafelkami lodami. Każdy podziękował i skonsumowali. Skończyłam jeść swojego wafelka i ruszyłam ie umyć, bo miałam wszędzie piasek. Wzięłam do przebrania TO. Umyłam się i wysuszyłam włosy. Ubrałam bielizną i ciuchy. Zeszłam na dół i zrobiłam chyba z milion naleśników. Nic nie mówiłam chłopakom. Kiedy wszystko było wyłożone zawołałam ich po chwili w kuchni zrobił się tłok. Wszyscy zasiedli i zaczęli konsumować. Jak zwykle było zabawnie i przyjemnie. Po skończonym posiłku włożyłam naczynia do zmywarki i włączyłam ją. Wszyscy zasiedliśmy w salonie włączając jakiś horror. Siedziałam koło Harre'go i Louis'a. Było mi jakoś dziwnie. Nie wiem czemu, ale źle się poczułam. Ale po kilku sekundach to minęło. Niektórzy siedzieli na ziemi przy nogach i dawali je sobie na ramiona. Akurat moje znajdowały się na Zayn'ie. Było mi maksymalnie wygodnie. Rozwaliłam ręce na oparciu, a Lou i Hazz położyli sobie głowy na moich nogach. Lou się ciągle wiercił.
-Lou jeszcze raz się porusz, a idziesz chować naczynia do szafek. -Powiedziałam bardzo groźnie. Wszyscy siż zaśmiali ja też, ale mówiłam poważnie. Lou zasnął razem z Hazz, jedynie jeszcze ja i Zayn nie spaliśmy. Podał mi moją herbatę i napiłam się łyka. Następny położył głowę na moich kolanach i zasnął. Postanowiłam też iść spać, ale jak tu to zrobić skoro mi nie wygodnie, a chłopców nie chciałam budzić...

Ciąg dalszy nastąpi <3
Troszku nie wypał, ale wyjeżdżam w poniedziałek i w środę wracam więc przygotujcie się na brak notki :) Lovelovelove <3

środa, 27 lutego 2013

37. You Don't Need Me Część 2

WŁĄCZ!!
Kiedy byłam gotowa zbiegłam na dół, a tam...

A tam siedziała cała zgraja chłopaków łącznie z moim bratem. Myślałam, że umrę. Weszłam do pomieszczenia i wszystkie oczy skierowały się ku mnie.
-Aaa ...Co się tu dzieje? -Spytałam z uniesioną brwią. Harry się do mnie uśmiechnął, udałam, że tego nie widziałam. Spojrzałam na mojego młodszego brata. Szarpnęłam go za ucho i ciągnęłam na górę, żeby dowiedzieć się co się dzieje skoro nie chcieli mi powiedzieć.
-Ałć! Przestań już! -Był jak bezbronny baranek. Zaśmiałam się i posadziłam go na moje łóżko. Niby był przyszywanym bratem, ale dla mnie nie robiło to żadnej różnicy. Mieszkał ze mną, ponieważ matka go wyrzuciła. Nie umiała się nami dobrze zająć i wyrzucała nas z domu. Ja sobie poradziłam mój brat nie umiał, był za młody na pracę, a nie chciałam, żeby kradł i tym podobne. Uśmiechnął się i mnie szturchnął.
-Wal się, szczyl. -Powiedziałam w żarcie. Pośmialiśmy się troszkę i zaczęliśmy gadać.
-To co ci chłopacy tu robią? -Spytałam kiedy Nick opanował śmiech. Wytłumaczył mi, że to koledzy Harre'go. Trochę się wkurzyłam, ze sprasza do mojego domu jakiś obcych. Zeszliśmy na dół. Harry czekał na schodach. Nick poszedł grać, a ja usiadłam koło Harre'go. Mieliśmy doskonały widok na salon w, którym robiło się głośno, jednak nie chciało nam się uspokajać tych dzikusów.

(via Z potrzeby piękna&#8230;.: Paul Raeside)

-Przepraszam, że ich tu zaprosiłem, ale umówiliśmy się, a nie chciałem ich wystawić, ale też chciałem cię zobaczyć i zrobić to... -Zbliżył swoją twarz do mojej. Czułam jego oddech na ustach. Pachniał miętą. Dzieliły nas dosłownie milimetry. Zrobił to. Musnął lekko moje gorące usta. Poczułam jakby prąd. Dreszcze, motylki w brzuchu to wszystko wskazywało coś bardzo złego, a mianowicie zauroczenie. To gorsze od pochlastania się. Jedna jest taka różnica, że pochlastanie jest twoim wyborem, a zauroczenia pojawia się znikąd. Jesteś pod władzą drugiego człowieka. Dajesz się świadomie ranić, niszczyć kawałek po kawałku. Ale nie mam pewności, czy Harry ma zamiar mnie zniszczyć i zrujnować. Odsunął się ode mnie i spojrzał z lekkim uśmiechem w oczy. Poczułam kolejny raz ten dreszcz, aż mną wzdrygnęło.
Perspektywa Harre'go.

Miała takie piękne niebieskie oczy. Topiłem się w nich. Kiedy na mnie patrzała wszystko stawało się bajką. Problemy traciły sens, wszystko nabierało barw.

 

Jej uśmiech był wart więcej niż największy skarb świata. Nie robiła tego często. Przed spotkanie mnie. Kiedy mnie widziała jej twarz nabierała ładnych kształtów. Wiedziałem, że coś do niej czuje, ale czy ona czuje to samo? Nie znam na to odpowiedzi. Patrzałem tak na nią kiedy oblały ją rumieńce. Zastanawiałem się czemu wcześniej los mi jej na drodze nie postawił. Może tak miało być? Nasze wspólne przeznaczenie. To znaczy znaliśmy się wcześniej, ale tylko z widzenia, nigdy nie miałem odwagi jej zaprosić, a tak to los dał mi taką szansę. Nie miałem zamiaru jej ranić. Nie chciałem, żeby cierpiała przez kogokolwiek, a zwłaszcza prze ze mnie. Wstaliśmy z jej schodów i ruszyliśmy do salonu, gdzie działy się straszne rzeczy.

Perspektywa [T.I.].

Patrzeliśmy na siebie i tonęliśmy w swoich oczach. Był taki idealny. Może on czuje do mnie to samo? Może trzeba w końcu zaryzykować. Do odważnych świat należy. Co nie? Wstaliśmy ze schodów i weszliśmy do salonu, w którym panował harmider. Chłopcy grali w gry na Xbox'e. Jakieś auta, czy coś i krzyczeli przy tym niesamowicie, jedzenie się wszędzie walało, a Nick leżał i śmiał sie jak naćpany. Szturchnęłam go nogą, a ten na mnie spojrzał. 
-Masz To wszystko posprzątać teraz! -Wskazałam na cały salon. Spojrzałam na resztę tej bandy. 
-Jak on skończy jedziemy pod namioty. Chyba, że wy nie chcecie to jest nasza tradycja. -Spojrzałam na Nick'a i wyszłam z domu razem ze mną Harry. Poszliśmy się przejść na godzinkę do parku, gdzie spędziliśmy miło czas. Kidy wróciliśmy do domu przedpokój był zapełniony torbami. Pewnie się na biwak spakowali pomyślałam. Spojrzałam na Harre'go załamana i się do niego przytuliłam, ten zarechotał i poszliśmy w głąb domu. Było w miarę czysto, a chłopcy czekali grzeczni na kanapie. Roześmiani weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy już na nas czekali. Po drodze poszliśmy spakować Harre'go. Pobiegłam na górę i spakowałam jakieś bluzy bez suwaków i koszulę ponieważ to morze i tak będziemy wszyscy w strojach spakowałam trzy stroje kąpielowe:
TAKIE (pierwsze dwa)
I TAKIE (pierwszy niebieski)
Wybiegłam na dół i wszyscy zebrali swoje torby. Zdziwiłam się, że na tydzień oni zabierają tyle tych rzeczy. Wpakowaliśmy z trudnością wszystko do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Wypadło, że ja prowadzę, ponieważ na razie nikomu innemu się nie chce. Wsiadłam za kierownicę i odpaliłam silnik. Wyjechałam ze żwirowego podjazdu i mieliśmy 3 godziny drogi. Na początku było spokojnie. Harry zabawiał resztę kiedy oni po godzinie zasnęli. Wszyscy. Włączyłam sobie głośno radio i podśpiewywałam pod nosem wdychając świeżę powietrze przez otwarte okno. Włosy rozwiewało mi na wszystkie strony. Miałam bardzo długie włosy i niestety gilgotały kogoś za mną co go obudziło. Zaspany coś do siebie mówił, a ja spojrzałam w lusterko, żeby zobaczyć kto to. Był to Zayn. 
-Heeej! -Wydarł się jak jakiś nienormalny budząc każdego. Zachichotałam i poczułam głowę na moich kolanach. Spojrzałam, a tam śpi Harry. Postanowiłam zrobić postój na posiłek, siku i rozprostowanie nóg. Zostało nam półtorej godziny drogi. Zatrzymałam się przy drewnianych stolikach, gdzie nikogo tu nie było. Wszyscy wypchali się z auta, a ja jeszcze chwilkę postanowiłam zostać, żeby obudzić Harre'go. Pogłaskałam go po policzku i dałam lekko całusa. Zamruczał jak kotek. Zachichotałam.
-Kochanie wstawaj. -Podniósł się i spojrzał zaspanymi oczami. Pocałował i zrobił coś bardzo, bardzo głupiego. Podniósł mnie i wysiadł z auta ze mną na ramieniu. Dostałam po dupie od Zayn'a. Myślałam, że ich zatłukę.
-Nick! -Piszczałam, śmiałam się, wołałam o pomoc. Nick podszedł wziął mnie i postawił na nogi. Wszyscy się śmiali. Rozczochrałam mu włosy i podziękowałam. Usiadł z lekkim grymasem na twarzy, ale po chwili już mu przeszło. Wszyscy coś wżerali. Ja tylko patrzałam i śmiałam się z Niall'a. Tak szybko jadł, że myślałam, ze się zadławi. Było zabawnie. Tylko zachciało mi się siku. Rozglądnęłam się i nie widziałam nigdzie żadnej toalety. Napotkałam wzrok Louis'a i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił i po chwili pokazał język. Po chwili tak mi się chciało siusiu, że poszłam ...

now you just fucking tell me how these two are not perfect for each other


Ciąg dalszy nastąpi xd Podobał się? Sorka, ze taki krótki, ale w następnym już będzie więcej <3 :D

sobota, 23 lutego 2013

36. You Don't Need Me Część 1.

WŁĄCZ!!

Blondynka, długie nogi, ładna, nie często uśmiechnięta, słucha wszystkiego po trochu. Zawsze widziała tylko wady, zero zalet. Może samokrytyka jest ważna, ale nie wolno przesadzać. Zabrzmiał dzwonek. Wszyscy uczniowie z szumem wychodziło, a raczej wybiegało z sali. Wstałam powoli, zasunęłam krzesło i ruszyłam do wyjścia. Bez żadnych problemów wyszłam z biologicznej. Na korytarzach działo się co chciało się dziać. Nauczyciele nie umieli nad nami zapanować, więc zostawiając na pewną zagładę siedzą popijając kawkę w swoich salach, w samotności i ciszy. Może tak jest lepiej? Jak wszyscy robią co chcą. Szłam zatłoczonym korytarzem, kiedy dotarłam do wielkich szklanych drwi. Były ciężkie. Kiedy naparłam całym ciałem nagle coś lub ktoś pociągnął drzwi tym samym sprawiając, że upadłam rozrzucając wszystkie notatki i kartki. Westchnęłam głośno. Pozbierałam się z ziemi i otrzepałam. Zaczęłam zbierać wszystkie potrzebne notatki i inne. Chłopak, który mnie omal nie zabił pomógł mi wszystko pozbierać.
-Przepraszam to było przypadkiem. Nie chciałem. -Widziałam jego speszona twarz. Czułam się jak w telenoweli, chodź wcale nie byłam to się działo na prawdę. Odebrałam mu papierki i ruszyłam w swoim kierunku. Jednak on nie dawał za wygraną. Wszedł mi w drogę. Sprawił, że moja adrenalina się podwyższała. Ominęłam go i szłam dalej w stronę domu. Ponownie to zrobił. Wszystko to samo.
-Chciałbym ci to wynagrodzić...? -Spojrzałam na niego jak na jakiegoś obłąkańca. Większość ludzi w tym liceum mnie omija, a nie zaprasza na 'wynagrodzeniowe spotkania'. Uniosłam jedną brew i czekałam, aż rozwinie swoją wypowiedz. Widziałam, że się peszył i denerwował.
-Może poszłabyś ze mną na jakieś ciastko i herbatę? -Zachichotałam co go troszkę zmotywowało.
-Jasne, czemu nie. -Odetchnął z ulgą i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Kiedy dotarliśmy złożyliśmy zamówienie i zajęliśmy stolik przy oknie, z którego był idealny widok na London.



Harry poszedł po nasz zamówienie, a ja rozmyślałam o tym jaki to miasto jest pełne szczęścia, entuzjazmu, pełno tu zapracowanych ludzi jednak jest coś co do niego przyciąga. Może to cały urok tego miejsca? Kto wie. Harry wrócił z szarlotką i herbatą. Położył koło mnie i usiadł na przeciwko spoglądając na mnie z uśmiechem. Odwzajemniałam te gesty, mimo iż nie zdarzało się to często w moim wykonaniu. Rozmawialiśmy i poznawaliśmy się lepiej. Było mi dobrze w jego towarzystwie. Był zabawny i umiał wywołać uśmiech na twarzy człowieka. Kiedy skończyliśmy jeść i pić nie chcieliśmy jeszcze kończyć naszego spotkania, postanowiliśmy się przejść. Ubraliśmy się i ruszyliśmy w kierunku ścieżki. Widok był na prawdę piękny. Nie spodziewałam się, że Londyn jest taki piękny wieczorem.

Szliśmy i się wygłupialiśmy. Jego widok polepszał mi humor i poruszało serce. Chyba się w nim zakochałam. Może to za szybko, ale serce nie sługa nie zakocha się na zawołanie kiedy będziesz chciał. Nasz ręce się lekko dotknęły. Spojrzeliśmy na siebie. Jego oczy były hipnotyzujące. Nie mogłam się powstrzymać. Spojrzałam na jego usta były malinowe i popękanie od zimna, ale chciałam ich posmakować. Zobaczyć jak zareaguje. Oderwałam wzrok od ust i spoglądnęłam w oczy. Uśmiechnął się lekko i złapał mnie za rękę ciągnąc na ławkę. Posadził koło siebie i zaczął rozmowę z uśmiechem. Dobrze mi się z nim gadało.
-Masz jakieś tatuaże. -Wiedziałam, ze on ma. Zawsze na w-f widziałam jego wytatuowane ręce i inne części. Uśmiechnęłam się i odkryłam ręce. Pokazałam moje tatuaże. Mimo, iż nigdy nikomu ich nie pokazałam, nawet moja własna matka nie wiedziała, ale teraz to ja już nie interesuje, ona mnie nienawidzi.Westchnęłam i zakryłam. Harry był zachwycony i pytał czy mam jeszcze jakieś. Dokładnie wiedział, ze tak, ale nie pozna ich w najbliższym czasie, chodź może...? Mam jeszcze inne, ale czy będę się nimi chciała podzielić.
-Tak Harry mam, ale na razie ci ich nie pokaże. A i odprowadzisz mnie już do domu? -Spytałam z lekkim uśmiechem. Przez cała drogę nawijał o tym, ze chciałby je zobaczyć. Był tak podjarany, że myślałam, ze wybuchnę głośnym  śmiechem. Kiedy dotarliśmy pod mój dom chciałam już odchodzić kiedy Harry pociągnął mój nadgarstek i pociągnął do siebie. Musnął lekko moje wargi i odszedł z uśmiechem zwycięzcy. Nie wiedziałam czy mam coś za nim mówić czy iść do domu. Stałam jak jakiś słup i lekko trzymałam palec na wargach. Po chwili się otrząsnęłam i weszłam do domu. Od razu ruszyłam do mojego pokoju. Zamknęłam się i rzuciłam na łóżko, wzięłam poduszkę, zacisnęłam mocna do twarzy i piszczałam z podniecenia. Byłam zachwycona jego ustami. Wiedział co robi zostawiając mnie w takim stanie. Ma wprawę. Nie powiem, że nie. Po tym zdarzeniu nie mogłam normalnie funkcjonować. Nie jadłam, nie piłam, nie sikałam, jedyne co robiłam to siedziałam całymi dniami w łazience w wannie i robiłam się jak rodzynka. Po chwili mój brat wszedł do łazienki.
-Co ty robisz, szczylu?! Wyłaź debilu! -Rzuciłam go gąbką. Westchnął i otworzył szerzej drzwi. To co zobaczyłam. Myślałam, ze zabije Nick'a. Jaki normalny brat wpuszcza obcych do łazienki, kiedy jego siostra się myje?! Westchnęłam i kazałam mu zamknąć drzwi. Słyszałam jak Harry z Nick'iem zeszli na dół. Chyba w coś grać, nie wiem nie obchodziło mnie to teraz. Wytarłam się ręcznikiem. Na zewnątrz wyglądałam zła, a przynajmniej udawałam, a wewnątrz szalałam i piszczałam z podniecenia, gdyż przyszedł do mnie. Wyszłam okryta ręcznikiem i pomknęłam do swojego pokoju. Ubrałam się w TO. Włosy spięłam w niedbałego koka, zostawiając jeden kosmyk opadający na moja twarz. Kiedy byłam gotowa zbiegłam na dół, a tam...

Następna część będzie za niedługo ;) Zaciekawiło was? Jestem wredna wiem,  w takim momencie xd Ale o to chodzi :D Komentować i promować stronkę kochaniutkie moje ♥♥♥

piątek, 22 lutego 2013

35. Kochaj mnie...

WŁĄCZ!!

Obudziły mnie promienie słońca, które dobijały się przez okno w sypialni. Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam z wielkiego łóżka ścieląc je za sobą. Czułam ciepło na moim ciele. Nadal ten dreszcz po jego dotyku. Spojrzałam na lustro, które wisiało przy szafie. Uwielbiałam swoje ciało, a zwłaszcza kiedy on je dotykał. Otuliłam się cienkim szlafrokiem o kolorze fioletu, który on uwielbiał. Ruszyłam na dół w poszukiwaniu go. Mojego jedynego, który nie wiem co czuje do mnie. Może jestem zabawką w jego rękach? Może bawi się mną i nie czuje do mnie miłości? A może kocha, szanuje i chce zemną spędzić resztę życia? Opcji jest wiele, ale odpowiedz tylko jedna. I jak na razie nie znana. Przeszłam przez salon nie było go tam. Weszłam do kuchni nie było go. Zostało ostatnie miejsce. Zobaczyłam uchylone drzwi i uśmiechnęłam się do siebie. Weszłam na palcach siedział tam. Był odwrócony tyłem do mnie. Podeszłam po cichu i zasłoniłam mu oczy. Złożyłam mały pocałunek na muszelce ucha. Nosem przejechałam po włosach napawając się zapachem maliny.
-Hej kochanie...  -Powiedziałam szeptem tak jakby nikt nie mógł tego usłyszeć. Odwrócił się do mnie i z zieloną kreską na twarzy uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest. Byłam w nim tak beznadziejnie zakochana. Chyba czas zapytać o jego uczucia. Może będzie tak lepiej jak dowiem się tego teraz, a nie później. Złożyłam na jego malinowych ustach czułego całusa. Lubiłam jak mnie pragnął i pożądał. Lubiłam jak mnie malował, a po tym dawał mi najpiękniejszy orgazm. Za każdym razem było inaczej, ale zawsze wspaniale. Był taki unikalny. Z limitowanej edycji tylko dla mnie stworzony.
-Czas zacząć kochanie... -Powiedział swoim seksownym i pociągającym głosem. Co dzień rano mówił do mnie. Budził. Nie wiem czemu teraz tego nie zrobił. Szłam do fotela, na którym miałam 'pozować'. Co jeden krok odkrywałam coraz więcej ciała. Weszłam na podest i zrzuciłam cały szlafrok. Usiadłam a fotelu i dałam nogę na nogę. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Przełknął głośno ślinę i zaczął tworzyć. Był taki skupiony i nieobecny. Lubiłam go rozpraszać. Zawsze marszczył brwi i zmieniał usta w linię. Zdrętwiałam i chciałam już koniec. Byłam uzależniona od jego dotyku nie wytrzymam bez niego długo. Jest dla mnie jak narkotyk. Nie umiem się uwolnić o niego. Przygryzłam wargę. Uniósł wzrok ku górze, żeby cię ujrzeć. Zaśmiał się i dalej malował.
-Kochasz mnie? -Spytałaś cicho. Nie odpowiedział. Zmarszczył brwi i skupiał się na malunku.
-Pytałam czy mnie koch...
-Wiem o co pytałaś słyszałem. -Wszedł ci w słowo.
-Ale nie odpowiedziałeś. Czemu? -Spytałam łamiącym głosem.
-Kocham Cię tylko nie znam słów, które mogłyby opisać moje uczucia do Ciebie, są one za silne, żeby było na nie określenie... -Spojrzał na Ciebie. 

Krystaliczna łza pełza po mojej buzi. Tak, serce krwawi. Czuję, że się duszę.

Po policzku poleciała łezka.  Wstał i podszedł. Starł ją, a na twojej nodze położył swoją zimną dłoń przez co przeszedł mnie dreszcz. Uśmiechnął się i dał mi namiętnego całusa. Nasz języki ocierały się o siebie. Wstał podnosząc mnie i idąc w nieznanym mi kierunku. Posadził mnie na biurku pierw zrzucając z niego wszystko. Zrobił trochę hałasu ale teraz to nie było ważne. Całował namiętnie, a kończył jak na obu brakowało tchu. Rozszerzył moje nogi i wszedł w nie. Patrzał cały czas na moją twarz, reakcje, emocje jakie powstają pod wpływem jego dotyku. Przekrzywiłam głowę w lewo i dotknęłam jego ust swoimi. Po chwili poczułam jak jego zimne ręce wędrują po plecach. Sprawiał mi przyjemne dreszcze. Całował kiedy niespodziewanie wsadził we mnie dwa palce poruszał nimi ostrożnie, ale tak, żeby sprawić mi przyjemność. Wsadziłam palce w jego czarne włosy i jeszcze bardziej do siebie zbliżałam. Wyjął palce i oblizał. Uśmiechnął się do mnie i rozszerzył jeszcze bardziej nogi. Przysunął tak, żeby było na obojgu wygodnie i zaczął wchodzić. Był napalony. Sprawiał przyjemność. Robił to szybko i bezboleśnie. Po jakimś czasie doszliśmy razem. Było inaczej, ale wspaniale to było w nim najbardziej pociągające, że potrafił mnie zadowolić za każdym razem inaczej. Pocałował szyje i wyszedł ze mnie zostawiając samą w warsztacie. Wiedział, że nienawidzę jak to robił. Zostawiał samą i bezbronną, ale spełnioną.



Wstałam z biurka i ruszyłam za moim ukochanym. Słyszałam szum wody pochodzący z łazienki.  Ruszyłam tam. Zobaczyłam, że się myje. Pokazał mi gestem ręki, że chce mnie tam ze sobą. Zachichotałam i weszłam razem z nim. Śmialiśmy się i całowaliśmy, kiedy byliśmy już umyci poszliśmy razem na spacer i byliśmy szczęśliwi.



No to proszę za prośbą :) Jest krótki i głupi, ale może jakieś uwagi? Aha i wybaczcie za mylenie osób, ale po prostu czytam dużo imaginów i niektórzy piszą w 1. a niektórzy w innej no i trudno mi jest się odnaleźć w jednej ... Wybaczycie? :) Macieeee gify! :D

czwartek, 21 lutego 2013

34. Gify 1.

Niall: Ej patrzcie [T.I] idzie!

http://24.media.tumblr.com/bad08499fa338ca21b2e2a0c62258f3e/tumblr_mil615bbiY1rwursio1_500.gif

Louis:Oł yeah!

Niall:Hej [T.I]! Patrz na mnie!





Liam:Nie patrz na niego!

*Idziesz przez salon mijając chłopców w swojej piżamie*



Ty:Niall mam jedzenie!


Making my way downtown


Louis:Oł fack!

Liam:Ja nie mogę pójdę do piekła za to!

Omg these faces &lt;3

*Niall z łazienki*
[T.I] dołącz do mnie!

*Idziesz do łazienki,a tam*



Liam:Nie.

Harry:[T.I], [T.I], [T.I], [T.I] ...!



Ty:CZEGO!?
Harry:Pokręć się ze mną.

 


Ty:Zayn! Kocham Cię!
 
Zayn:


Zayn:



Ty:Louis pocałuj mnie...

kiss me like that
fallforfashion.tumblr.com

1D:Daj nam buzi do kamerki!

Ty:


Ty:Louis masz fajną grzywę.

Lou:Oł, serio?

One of the cutest things I&#8217;ve seen in my life. *sup nod* Hey Tommo. ;)

 Zayn:[T.I] mówiła, że masz posprzątać w łazience, albo nie będzie się ze mną seksy! (to specjalne)



No to mamy pierwsze! Są beznadziejne, wiem, ale to moje pierwsze, więc proszę o nie ocenianie mnie źle :c I wybaczcie, że na niektórych to nie oni, ale miałam wizje, z nie było z nimi takich gifów xd Ale komuś się podobały? *.*

33. One life.

WŁĄCZ!!

Położyłam się z uśmiechem na ustach i po paru minutach zasnęłam zmęczona niczym nie robieniem. Rano obudziły mnie promienie słońca, które dostawały się przez wielkie okno  w mojej sypialni. Wstałam w mojej PIŻAMCE i ruszyłam na dół mojego domu, żeby zrobić sobie jakiś pożywny posiłek. Na schodach wyrżnęłam jak zwykle o framugę moich drzwi. Złapałam się za bolący palec i skakałam na jednej nodze co doprowadziło do drugiego wypadku, który odbył się na schodach. Przeżyłam chodź wolałabym nie. Mam jedno życie, nikt go za mnie nie przeżyje, więc nawet jeśli zdarza mi się to codziennie będę się starać i walczyć o wspaniałe wspomnienia. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie naleśniki z nutellą i bitą śmietaną. Jednak po chwili kiedy miałam już zacząć jeść zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy, położyłam talerz na stolik i w mojej piżamce ruszyłam otworzyć. Otworzyłam je, a za nimi stało 5 chłopaków. Jeden z burzą loków na głowie i zielonych oczach, drugi z niebieskimi oczami jak ocean i blond włosach, trzeci z kasztanowymi krótkimi włosami i pięknym uśmiechem, kolejny z brązowymi włosami i niebiańskim ubraniem, miał roztrzepane włosy, ostatni miał kruczoczarne włosy, brązowe oczy i papierosa w ręce. Mogłam go już na starcie wykluczyć z rangi tych, z którymi mogę flirtować. Reszta jeszcze nie wiadomo jak wypadnie.
-Hej. -Powiedziałam słodziutkim i sztucznym głosem. Wszyscy w tej dzielnicy i nie tylko w tej uważają mnie za zimną sukę. Jestem szczera do bólu, wredna i lubię odsłaniać dekolt. Nie przejmowałam się tym, bo sami staruszkowie to mówili. Jestem dumna z tego kim jestem i mimo moim wadom kocham siebie nie wliczając ciała nie jest takie idealnie, ale zawsze mogłam być brzydsza lub garbata. Więc nie mam się na razie czego wstydzić. No chyba, że chodzi o seks. To tu mam do tego prawo, ponieważ myślą, że zaliczyłam już całe miasto, a tak na prawdę ja nigdy nie uprawiałam seksu. Londyn jest pełen tych obleśnych chłopaków, ale ja wolę poczekać na tego jednego. Jestem bardzo głęboka i lubię czasem pofilozofować. Kiedy ja rozmyślałam o wszystkim oni nadal stali przed moimi drzwiami.
-Ahh .. Przepraszam zamyśliłam się. Wejdźcie. -Zaprosiłam ich gestem ręki i ruszyłam do moich naleśników.
-Mieszkasz sama? -Zapytał czarnowłosy. Spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem i modliłam się, żeby ktoś zmienił temat.
-Ughh ... Tak mieszkam sama. -Wolałam unikać tego tematu. Nie był on dla mnie miły.
-A dlaczego? -Zapytał blondasek. Myślałam, że zaraz wyjdę z siebie.
-Bo kurwa tam mi się spodobało, a wam chuj do tego, jasne? -Blondasek zrobił oczy jak pięć złoty i już się nie odzywał. Nikt się nie chciał odzywać. Westchnęłam ciężko i usiadłam koło blondaska.
-Wybaczcie, ale to nie jest fajny temat, przynajmniej dla mnie. -Powiedziałam sięgając po naleśniki. Blondasem patrzał na nie jakby miał mi je zaraz wyrwać lub zabić za nie.
-Ymm, chcesz na zgodę? -Spojrzałam na niego, a jego oczy zaświeciły się. Zachichotałam i podałam mu talerz. Wszyscy po tym zaśmiali się i zaczęliśmy gadać. Niby o niczym, ale o wszystkim. Było mi dobrze w ich towarzystwie, zdałam sobie sprawę jak mi tego brakowało. Kiedy zrobiło się w pół do 15 chłopcy chcieli się zbierać do domu na obiad, ale zaproponowałam im u mnie. Zgodzili się. Kiedy zorientowałam się, ze nadal siedzę w piżamie przeprosiłam na chwile chłopców i poszłam na górę się ubrać w coś ładnego. Z szafy szybko ubrałam TO. Z powrotem wychodziłam z mojej sypialni i te sami czynności. Uderzyłam o framugę i spadłam ze schodów. Że ja sobie nic nie łamie, ani nie tłucze to jest zadziwiające. Westchnęłam ciężko i kiedy chciałam wstawać chłopcy przelecieli jakby oparzenia. Kiedy mnie zobaczyli Liam i Lou podbiegli i pomogli mi wstać. Zaśmiałam się i poszłam do kuchni zrobić jakieś żarcie.
WŁĄCZ!!

Włączyłam muzykę i tańczyłam krojąc marchewkę. W kuchni siedzieli chłopcy, bacznie mnie obserwowali i śmiali się. Nie przejmowałam się tym. Podszedł do mnie Liam i zaszedł mnie od tyłu. Był tak blisko. Poczułam ścisk w brzuchu. Wziął sobie kawałek marchewki i schrupał. Nadal stał za mną. Spojrzałam na jego twarz, która spoczywała na moim ramieniu. On też na mnie spojrzał. Uśmiechnął się i jedną ręką otulił moje biodra, a drugą dał jeden kosmyk moich włosów za ucho. Jego uśmiech był jak narkotyk. Uzależniał i namawiał innych do spróbowania go. Odwzajemniłam uśmiech i dalej kroiłam warzywa dając na rozgrzaną patelnie gdzie smażyły się. Liam nadal był bardzo blisko mnie. Jego głowa nie była już oparta, ale ręce dalej oplatały moje biodra. Czułam coś czego jeszcze nigdy nie czułam. Nie mogłam stwierdzić co to było dokładnie, ale wiem, że to coś fajnego. Czułam się przy nim inaczej. Taka bezbronna i bezpieczna jednocześnie. Wierzyłam, że jestem dla niego ważna. Ale to przecież niemożliwe zna mnie od paru godzin. Faceci nie zakochują się od razu. Im potrzeba pokazać, że mogą nas troszkę zepsuć. Ale zawsze kończy się tak, że znajdą część, której już nie będą chcieli i zastawią nas takie. Zepsute. Może mi nikt nie wierzyć, ale ja wiem jak to jest, chodź nigdy się nie zakochałam. Facetowi jest potrzebny czas i pokazanie, że nie będziemy czekać wiecznie. Jednak ... Jednak my tego nie potrafimy, bo nam zawsze zależy. Zawsze się staramy i cholernie cierpimy kiedy oni znajdą sobie inną zabawkę, którą się pobawią i zostawią bez jednej części. Serca ... Właśnie to nam zabiera ten jedyny, który odejdzie. Ale i tak chcemy iść i czytać z ruchu warg drogę jaką mamy dojść do szczęścia dzień po dniu. Moja myśli krążyły wokół tak lub nie. Zakochałam się czy to tylko zauroczenie jego osobą. A może to tylko chęć bliskości drugiego 36'6. Obiad był już gotowy i wszyscy jedli. Nie słuchałam ich rozmów. Wszystko krążyło wokół niego. Jeden gest, a potrafi z kobietą zrobić zepsutą część. Taką, która wymaga jego. Chce zostawić coś na później i czekać, aż nadejdzie ten dzień w którym dowiesz się, że ta odłożona część to właśnie ta  najważniejsza. Ta, którą chcemy schować, żeby jej nie stracić, ale oni ją odnajdują i niszczą kawałek po kawałku nawet o tym nie wiedząc. A my głupie i tak zawsze ufamy. Ale ... Może ty będziesz tym ideałem. Nigdy nie wiadomo co kryje dusza. Może ty jesteś inny i kochasz mnie? Powiedz kochasz? Patrzałam na niego. Widziałam mówił coś, ale nie chciałam słuchać. Sam jego widok mnie zadowalał. Ktoś mnie szturchnął, a wszystkich wzrok skierował się na mnie. Otworzyłam lekko usta, ale nie potrafiłam nic powiedzieć.
-Przepraszam ... -Wstałam i rozlewając sok porzeczkowy na swoje miętowe spodnie uciekłam na górę do mojego kryptonimu. Teraz chciałbym, żeby była ze mną mama. Ona zawsze widziała co robić w takich sytuacjach. Pomogłaby mi. Spłynęły mi łzy po policzkach, a oddech stał się ciężki. Szlochałam jak dziecko.
-Słonko zawsze będe przy tobie ty wiesz czego chcesz ja nie podejmę za ciebie decyzji... -To była ona.
-Mama? -Spytałam przez łzy. Zobaczyłam ją. Może ona ma racje. Nie może tyko na pewno. Ogarnęłam się i zeszłam na dół przebrana w TO. Chłopcy siedzieli i rozmawiali. Kiedy mnie zobaczyli rozdzabili usta i patrzeli. Miałam plan. Stanęłam na środku pokoju i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił. Poczułam się pewniej. Włączyłam kasetę. Wyłączyłam światło, ale nie mogłam patrzeć na ten film na nim... Na nim właśnie moi rodzice zginęli. Kiedy zaczął się mój pisk i trzaski chłopcy nie wiedzieli co się dzieje. Ta kaseta nagrana była w moje urodziny wtedy zginęli w wypadku ja przy tym byłam, ale kazali mi uciekać. Byłam mała, ale rozumiałam co do mnie ktoś mówi. Czułam ból po ich stracie, ale wiedziałam, że są ze mną, zawsze. Film się skończył, ale nie wiedzieli co mają zrobić.
-Kasetę nagrałam ja. -Spojrzeli na mnie.- Kiedy jechaliśmy do wujków, żeby uczcić moje urodziny. Kazali mi wysiąść i uciekać. Samochód wybuchnął, a ja do tej pory mam bliznę, ale o tym później. Nikogo nie pokochałam i nie potrafiłam wybaczyć. Mimo, że to była niczyja wina. Czuję się winna, że ja jestem teraz tu i śmieję się z wami, a oni nie żyją. -Poleciały mi łzy.- Może nie zasługiwałam na ratunek, ale teraz wiem, że gdyby nie to nie pokochałabym Cię. -Spojrzałam na niego. Nie wiedział co zrobić, co powiedzieć. -Tak. Zawróciłeś mi w głowię, robisz ze mną co chcesz mimo, iż o tym nie wiesz. Złapałam się. I boję się tego uczucia. Ale wiem, że nie ode mnie to zależy serce nie sług... -Pocałował mnie. Bardzo namiętnie i z pasją. Po zamknięciu oczu widziałam nadal go. Wiedziałam, że słusznie postąpiłam mówiąc im o tym.
-Z pustyni przywieść deszcz, który ugasi pragnienie w nas... -Powiedziałam przez zamknięte oczy. Uśmiechnęłam się i otwarłam oczy. Uśmiechali się. Wszyscy. Wiem, że czuli żal i współczucie, ale nie zależało mi na tym poradzę sobie bez tego. Radziłam sobie 14 lat to i teraz dam radę. Pocałowałam Liam'a ponownie. Jego usta były ciepłe i miękkie. Tego właśnie mi brakowało. Od tamtej pory jesteśmy razem, a z chłopcami się przyjaźnie. Dziś idę na gale od chłopców. Ciekawe jak mnie ocenią?



To mamy kolejnego! Mam nadzieję, że się podobał :) Przepraszam za długą nieobecność, ale szczerze? Nie chciało mi się pisać, więc zrobiłam sobie krótką przerwę, ale już jest okey :) Jakbym chciała jeszcze jakąś przerwę to was o tym powiadomię <3 Pisać komentarze laseczki!

niedziela, 17 lutego 2013

32. He likes boys.

WŁĄCZ!!

Byliśmy w restauracji. Zachowywał się dziwnie. Nie słuchał mnie? Rozglądał się po wnętrzu wypatrując czegoś lub kogoś. Byłam trochę zazdrosna i zła, ze nie słucha co do niego mówię, ponieważ był moim chłopakiem powinien zwracać na mnie uwagę. Strasznie go kochałam. Był idealny w każdym calu. Nie pokochałam go za wygląd, absolutnie. Tylko w jego wnętrzu. Opiekuńczy, zawsze uśmiechnięty, potrafił wywołać na mojej twarzy uśmiech, a to najważniejsze, żeby facet umiał nas pocieszyć, jak i rozśmieszyć. Był dla mnie bardzo ważny. W końcu spojrzał na mnie i pocałował. Namiętnie, ale także z uczuciem. Czułam, że mnie kocha. Uśmiechnęłam się przez pocałunek.
-A to za co było? -Spytałam kiedy się ode mnie odsunął.
-A co już nie mogę pocałować bez powodu mojej dziewczyny? -Spytał unosząc brew do góry, wyglądał komicznie.
-Hahahaha no możesz, kochanie. -Dałam mu czułego całusa w usta i zaczęliśmy się zbierać do domu, ponieważ robiło się juz późno, a ja jutro musiałam wcześnie wstać, żeby posprzątać, ugotować coś i siebie ogarnąć. Jutro mamy rocznice. Czuje sie u jego boku ważna. Taka ... Wyjątkowa? Tak traktuje mnie jak coś bardzo cennego.Czuje się szczęśliwa i zakochana. Moje serce zaczyna szybsze bicie kiedy mnie dotyka, czuje że zaraz wybuchnę. Czuje ścisk w żełądku i jakbym miała zemdleć. Tak się właśnie przy nim czuje. Darzę go najpotężniejszym uczuciem jakie kiedykolwiek miało miejsce na ziemi. Wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się do jego sportowego auta. Otworzył mi drzwi, a po chwili znalazł się na miejscu kierowcy. Ruszyliśmy w stroną naszego domu. Droga minęła dość szybko, ale w ciszy. Ponownie otworzył mi drzwi i podał rękę, żebym mogła wstać. Weszliśmy do domu. Ściągnął mi płaszczyk, powiesił, a ja ruszyłam do naszej sypialni, żeby się przebrać. Z szafy wyciągnęłam TO (bez trampek) i ruszyłam na dół, gdzie znajdował się pół nagi Lou. Zachichotałam na jego widok i przytuliłam go od tyłu. Lekko się przestraszył. Zaśmiałam się i odeszłam po coś do picia. Kiedy zobaczył co mam na bluzie zaśmiał się.
-Okey nie będę. -Powiedział z uśmiechem. Zachichotałam i poszłam z napojem do naszej sypialni. Położyłam się na mięciutkim łóżku i włączyłam telewizor. Leciał jakiś nudny serial. Po chwili doszedł do mnie Lou, położył się koło i miział mnie po ręce. Kiedy po godzinie już przysypiałam poszłam się przebrać w piżamę i spać. Rano obudziłam się o 8 i zaczęłam od sprzątania.Potem coś ugotowałam i włożyłam do piekarnika. Weszłam do naszej sypialni i obudziłam mojego śpiocha. Zwlekł się z łóżka i coś tam zaczął robić. Ja w tym czasie wybrałam do ubrania TO.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół do Louis'a. Siedział ładnie ubrany na kanapie. Kiedy mnie zobaczył oczy mu się zrobiły jak pięć złoty.
-Ślicznie wyglądasz! -Podszedł do mnie i chciał dać całusa, ale dzwonek do drzwi zabrzmiał. Lou się uśmiechnął i poszedł otworzyć. Ja w tym czasie poszłam wykładać jedzenie, ponieważ wiedziałam, że to chłopcy. Poustawiałam na stół, który był ładnie urządzony i wtedy weszła gromadka dzieciaków. Zrobiło się głośno, ale kiedy mnie ujrzeli to reakcja była podobna do Louis'a. Ale najbardziej zaciekawiła mnie mina Liam'a. Wyglądał na podenerwowanego? Hmm... Przestałam o tym myśleć i usiedliśmy wszyscy do stołu. Siedziałam koło Louis'a i Liam'a. Dobrze mi się z nim gadało. Był przystojny i rozsądny. Był ... Idealny? Nieee... Ale coś do niego czułam, tylko jeszcze nie potrafiłam rozgryść co to takiego. Jedliśmy kiedy Louis i Harry gdzieś poszli. Po 5 minutach kiedy ich nie było poszłam to sprawdzić. Kiedy zobaczyłam to co się tam działo w pokoju... Miałam już całe oczy we łzach.
-Louis....? -Powiedziałam cicho. Odwrócili się do mnie, a Lou już chciał coś mówić.
-Nic nie mów! -Wykrzyczałam przez łzy.-Uplanowaliście to?! -Spytałam, a oni tylko niewinnie pokiwali głowami na tak. Czułam się oszukana. Zraniona, a co najgorsza zdradzona.
-Co miało na celu ten rok ze mną? Byłam jakimś jebanym eksperymentem?! Czemu mi to zrobiłeś?! Oni wszyscy wiedzieli?! -Wykrzyczałam i oczekiwałam odpowiedzi. Lou nie potrafił nic z siebie wydusić, więc zaczął Harry.
-On cię kocha, kochał i kochać będzie. Dlatego ci nic nie mówił. Nie byłaś żadnym eksperymentem. [T.I] zrozum tak musiało się stać. Tak wiedzieli. -Łzy jeszcze bardziej poleciały.
-Co musiał być?! Mój ukochany miał zostać jebanym gejem?! To miało się stać?! Wiedz Lou, że zawiodłam się na tobie... Myślałam, że ufasz i szanujesz mnie na tyle, żeby powiedzieć mi to zanim się w tobie zakochałam. Chodź teraz to wątpię w moją miłość do Ciebie.
-[T.I] ... -Lou coś mówił, ale ja wybiegłam z tego pokoju. Weszłam do kuchni cała zapłakana. Chłopcy spojrzeli na mnie z żalem w oczach.
-Jak mogliście mi nie powiedzieć?! Myślałam, że .... Ahhh szkoda gadać! Wszyscy jesteście siebie kurwa warci! Jebać was i całą resztę! -Wybiegłam z tego domu wariatów. Biegłam ile sił w nogach. Ktoś za mną biegł. Dogonił mnie, bo niestety na obcasach nie umiem biegać. To był Liam'a. Cieszyłam się, że on.
-[T.I] ... -Chciał coś zacząć.-Nie! Nie chce tego słuchać! Oszukaliście mnie wszyscy! Bawiliście się moimi uczuciami, ale teraz... Teraz jest ju za późno na ratowanie czegokolwiek... -Powiedziała i chciałam uciec, ale złapał mnie za rękę i przybliżył do siebie na niebezpiecznie krótką odległość. Pocałował... Pocałował w takim momencie... Oddawałam pocałunek z jeszcze większą namiętnością ... Ja się chyba w nim .... Nieee ... Przecież jak? ... A może jednak? ... Zakochałam się w nim ... Już dawno ...
-[T.I] ja pierdole... Kocham Cię! -Powiedział to, a na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Pocałowałam go. Kiedy skończyliśmy przytuliłam się do jego ciepłego torsu.
-Oni się kochają... Ciebie też kocha, ale ... Nie tą samą miłością... Oni ... Oni dbali tylko i wyłacznie o twoje uczucia. Nie o swoje... -Przemyślałam to. Liam miał rację...
-Masz rację .... Chodź ... -Wzięłam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Podbiegł do mnie i wziął na ręce. Śmialiśmy się. Jeszcze przy nikim się tak nie czułam. Z wyjątkiem Lou... To drugi taki wypadek. Kiedy dotarliśmy do domu. Weszłam już o swoich siłach. Ale nie puściłam ręki Liam'a. Chyba się bał reakcji, bo chciał uciec. Zachichotałam i go za sobą pociągnęłam. Weszliśmy do kuchni w której panowała grobowa cisza. Wszystko oczy skierowały się na nas.
-[T.I] ...
-Zamknij się. Zamknij się i słuchaj, bo nie będę powtarzać. -Zmarszczył brwi, ale chciał słuchać.
-Kochałam Cię... Ale jest ktoś do kogo czułam coś od początku naszego związku-Spojrzałam na Liam'a.- Jest czarujący, przemiły, słodki, opiekuńczy jednym słowem ideał ale mnie. Lou kiedyś byłeś nim Ty. Ale to wszystko przeze mnie nie przez Ciebie. I jeśli się kochacie tak jak ja Ciebie Lou to nie stoję wam na drodze. Ale wiedz, że ja sobie też muszę ułożyć sobie życie na nowo. I nie będziesz już w nie ingerował... -Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.-To Liam, nie? -Pokiwałam na 'tak'. -Mam nadzieję, że wam się ułoży. Ale wiedz, ze moja miłość do Ciebie nie zgasła i nigdy nie zgaśnie.... -Przytuliłam go i usiedliśmy razem przy stole. Louis był zajęty Harrym, a ja Liam'em. Może wyda wam się to dziwne, ale przyjaźnimy się i jestem z tego zadowolona. Jak układa mi się z Liam'em? Jest na prawdę wspaniały! Kocham go i mam nadzieję, że nic przede mną nie ukrywa. To koniec mojej history, która jeszcze się pewnie zmieni... Na lepsze.

To mamy kolejnego imagina. Nie jestem jakąś wielką fanką Larrego, ale wole sobie nie wmawiać, o jak będą gotowi to na pewno się przyznają, a jak nie są gejami to pozostanie tak jak jest :) Jak wam się podoba? :)

czwartek, 14 lutego 2013

31. Olejmy jutro.

Imagin dla Kiwi <33
WŁĄCZ.!!

-Kocham Cię ... -Powiedziałam kiedy leżeliśmy na łące. Spojrzał w moje oczy, pogłaskał po policzku i dał czuły pocałunek.
-Ja Ciebie też ... -Powiedział ze szczerością w oczach. Kolejny pocałunek i kolejny inny do albumu. Wstał i podniósł mnie. Pomógł mi wsiąść na wózek inwalidzki i szedł w stronę przepaści. Staliśmy razem na krawędzi i nasze serca zabiły szybciej.
Tak byłam inwalidą. Kiedy miałam parę lat miałam wypadek samochodowy wtedy właśnie go poznałam. Był młodziutki ale wiedział co robić w takich chwilach. Pomógł mi bardziej niż właśni rodzice, którzy nie mogli się z tym pogodzić. Nie chcieli mnie już. Nie byłam tak samo piękna. To najprawdziwszy przykład jak ludzie są powierzchowni. Nie liczy się wnętrze człowieka, tylko to co ma na zewnątrz. Często o tym myślałam, że tego pięknego blondaska Bóg nie bez powodu postawił na mojej drodze. On zawsze był blisko.
-Olejmy wszystko liczy się tylko to co teraz, ty jesteś blisko więc mogę nawet dziś umierać i tak przeżyłam więcej niż przeciętniacy, bo nie bałam się wziąć swojego życia w swoje łapy. -Wypowiedziałam te słowa i spojrzałam w jego oczy, które były przepełnione miłością, troską i czułością. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy przed siebie. Nasz droga się nigdy nie skończy. Będziemy szczęśliwi. Umrzemy jako młodzi ludzie, ale razem. Będziemy z dala od tych wszystkich ludzi. Będziemy tylko mi i cała wieczność.

Niall~ Leżymy razem żywi i cieszymy się tym życiem,
Chociaż tym po drugiej stronie też podobno dobrze idzie,
Plujemy razem w ryj, kurewstwu tego świata,
Kurwoodporna szyba nas od niego wciąż odgradza,
Z dala od ludzi, przy których trzeba wciąż udawać,
I uśmiechać się za często, i zawiązywać krawat,
Bić nie szczere brawa, żeby osiągnąć cokolwiek...


Teraz jesteśmy nad tą samą przepaścią z innymi marzeniami i calami. Teraz naszym celem była wieczność, bez tych wszystkich fałszywych ludzi. Nie miałam żadnego kontaktu z rodzicami odkąd uciekłam rok temu z blondaskiem. Przeżyliśmy nasze najwspanialsze marzenia. Ona Direction po naszej śmierci przestało istnieć, ale jego przyjaciele zrozumieli. Zrozumieli, że nie było nam dane żyć, ale istnieć poza światem. U góry już wieczność. Nie wspominałam wcześniej o jego zespole, bo zapewne wiesz o kim mowa.? Tak myślałam. Byli sławni, ale Niall nie był szczęśliwy udając takiego. Te wszystki kłamstwa, zakazy, nakazy, co możesz, a na co musi uważać. Nie był szczęśliwy. Z początku pisał się na pokazanie swojego talentu, a nie udawanie kogoś kim nigdy nie był. Może Ci się teraz wydawać, że to nic normalnego, ale kiedyś... Kiedyś jak spotkasz tą jedyną osobę, która będzie odwzajemniać twoje uczucia będziesz chciała zostać z nim jak najdłużej, ale nie zawsze wszystkim dogodzisz i będą przeciwnicy waszego związku. Takie są brutalne prawa w tej grze. Grze zwanej życiem. Twoja gra zaczęła się jakiś czas temu. Grasz.? Bo ja swoją wygrałam. Wygfrałam miłość i to pozwolił mi dojść do końca gry. Twoja gra nie skończy się tak jak moja. Dla każdego inaczej się kończy, a dla niektórych nigdy.

Ja~Leżymy razem martwi, wszyscy się o nas martwią,
Mogę powiedzieć tylko jedno - było warto,
Dzięki Tobie zrozumiałam że ten brzydki świat jest piękny,
I nie liczy się tutaj nic tylko momenty,
Budzimy się gdzieś, nie wiemy co to za miejsce,
Mówisz ze to nasz świat, zgadnij jakie mamy plany,
Wiesz czemu je znasz ? Bo jesteśmy na nim sami.


Wybaczcie za takie badziewnie i że ciągle jakieś smutasy, ale no cóż takie jakieś swoje dni mam. Miałam dziś 2 szczepionki, a miałam tylko bilans wypełnić :C Boli mnie jedna ręka :C Jadę jutro do mojej przyjaciółki,  ale na pewno coś dodam. Kocham was! A wy mnie? <33 Moje kochaniutkie walentynki <3333333333

30. Szczęście.?

Tego imagina dedykuje Agacie z tego bloga ^^

-Tak jestem dziewczyną i lubię pooglądać fajnych facetów jak grają w piłkę nożną, lubię jeść jak świnia, zostawiać bajzel po siebie, narzekać na niego, malować sobie paznokcie, obgryzać je, po pewnym czasie sprzątać, spać, być leniem, i nie lubię jak ktoś narzeka na moje zachowanie.! Jeśli już mnie nie kochasz to możesz mnie zostawić.! -Wykrzyczałam mu w twarz ze łzami w oczach. Nic nie powiedział. Wziął kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Czy on mnie już nie kocha.? Czy woli tą elegancką i starą mnie.? Może.. Może czas mu dogodzić... Zaczęłam od domu. Nie wyglądał najlepiej z tego punktu widzenia. Zaczęłam od góry. Porządek w szafach, na pułkach, segregacja itp. Kiedy nasza sypialni była już zrobiona na błysk, zostały mi jeszcze paręnaście innych pomieszczeń. To nie pocieszające, ale taki żywot kobiety. Często się kłócimy, ale tym razem porządnie mu wygarnęłam wszystko. Czym ja jestem.? Machiną do sprzątania, gotowania i innych dupereli.? Mam 19 lat niech też nie wymaga ode mnie super porządku i codziennych domowych obiadków. Czas nadszedł by dorosnąć i to zmienić. Kiedy tak rozmyślałam zrobiło się bez niego strasznie cicho. Włączyłam na całego fula album One Direction. Kochałam jego jak i jego głos. Niczego mu nie brakowało. Przy muzyce wszystko szło mi wszystko sprawniej. Cały dom już błyszczał. Postanowiłam się teraz wziąć za siebie. Umyłam się, spięłam włosy w TO. Swobodne kosmyki spadały mi na policzki. Pomalowałam długie paznokcie na czerń i kiedy były już suche ubrałam się w TO. Zeszłam na dół i przygotowałam zapiekankę, którą tak bardzo lubił. Włączyłam nastrojową muzykę i porozrzucałam płatki od korytarza do salonu, gdzie mieliśmy zjeść. Zapiekanka już była gotowa, a po Liam'ie ani śladu. Bałam się, ze coś mu się stało. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. To na pewno był on. Zanim dotarł do salonu trochę mu to zajęło. Miał bukiet czerwonych róż i nieśmiały uśmiech na twarzy. Podeszłam do niego i pocałowałam tak namiętnie jak jeszcze nigdy.
-Pięknie wyglądasz, ale wolę cię w dresie i bluzkach na ramiączkach. Taką cię pokochałem i z taka chce umrzeć. -Pocałował i dał mi bukiet. Włożyłam go do wazonu z wodą i nałożyłam zapiekanki na talerze zanosząc je z Liaśiem do salonu. Po wspólnej kolacji i rozmowie przystaliśmy na tym co jest teraz jak będzie mi się chciało to sprzątam, jak nie to on to robi. Kochaniutki.. Dobrze, że on wiem, ze mnie się nigdy nie chce. Pozmywał po kolacji, a ja rozebrałam się do bielizny. Ułożyłam na łóżku i czekałam na mojego miska. Drzwi się uchyliły, a w nich stanął Liam. Uśmiechnął się zadziornie, a ja podeszłam do niego. Położyłam rękę na torsie i stanęłam na palcach, żeby dostać się do jego soczystych ust. Jestem od niego o głowę niższa to nie takie proste jak się wydaje. Zaśmiał się przez moje nieudane próby i podniósł za uda. Ja wiedząc jak to lubi oplotłam nogi wokół jego bioder i całowałam namiętnie. Liamś przyparł moje ciało do zimnej ściany przez co przeszedł mnie dreszcz. Zaczął całować moją szyje, a ja odchyliłam głowę do tyłu, żeby udostępnić mu więcej miejsca. Wiedział, ze to kocham. Nasz stosunki seksualne się pogorszyła kiedy ... W sumie to nie wiem kiedy, ale wracając do seksu, który za chwilę nastąpi. 
Ranił moje usta poprzez pocałunki. Siłował się z zapięciem stanika, jednak po chyli usłyszałam nie za ciekawy dźwięk, a stanik poleciał na ziemię. Lizał, przygryzał sutki, które robiły się twarde pod wpływem jego dotyku. Czułam, że robię się wilgotna. Pozbyłam go koszuli w kratę i dotykałam nagrzanego torsu poznawając zakątki, które już znałam na pamięć. Nasze języki walczyły ze sobą. Położył mnie delikatnie na łóżku. Czułam, ze nie chciał mi zrobić krzywdy. Po chwili byłam naga. Liam zjechał do partii brzucha, a potem do mojej brzoskwinki. Polizał po całej długości i bawił się łechtaczką. Jęczałam i wykrzykiwałam jego imię. Lubił to. Sprawiał mi przyjemność. Spił wszystkie moje soki i czule pocałował pozostawiając posmak własnej kobiecości. Całował kiedy niespodziewanie zaczął we mnie wchodzić. Przez przypadek i w chwili napięcia ugryzłam jego język. Nie przejął się tylko lekko jęknął. Jego ruchy były sprawne i energiczne. Sprawiał mi niesamowitą przyjemność. Całował otulając mój język swoim.
-Lia..m...to..ja..już... Ughh... -Poczułam jak całe moje mięśnie się odprężają, a sperma mojego ukochane rozpływa się po moim ciele.
-Kocham Cię... -Wyszeptał mi do ucha, a ja się lekko uśmiechnęłam. Zobaczyłam troszeczkę krwi na jego wargach. To zapewne przeze mnie.
-Boli cię...?-Spytałam zmartwionym głosem przejeżdżając lekko kciukiem po wardze. 
-Nie kochanie. Nie boli mnie. -Pocałował mnie w usta i zaniósł do wanny w której się wykąpaliśmy, a potem zasnęliśmy w swoich objęciach. Po tym zdarzeniu Liam poprosił mnie o rękę. Oczywiście się zgodziłam. Na razie tylko narzeczeni za parę lat weźmiemy ślub i urodzę mu gromatkę dzieci o których tak marzy.

To mamy następny.! Co sądzicie.? Mam nadzieję, ze się podobał <3 Dla Agatki <3 ^.^ Wybaczcie, ze taki krótki, ale teraz tylko takie będę pisać, ponieważ nie mam zbyt czasu (mam ferie, ale to nie znaczy, ze wolne od prac) i po prostu chyba lepsze krótkie niż żadne co nie.? Jak macie jakieś sugestię co do tego tematu to piszcie. <3 

środa, 13 lutego 2013

29. Szczęśliwy telefon.

WŁĄCZ.!!

Byłam w domu. Obudził mnie dźwięk telefonu. Próbowałam udawać, że nie ma mnie przy nim, ale ten ktoś dzwonił już 12 raz. Wściekła sięgnęłam po Iphona i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Czego.?! -Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Hey.! W końcu.! To ja [I.T.P]. Idziemy dziś na imprezę! Szykuj się, za 20 minut będziemy! -I się rozłączyła. Zastanawiał mnie fakt jacy 'będziemy'.? Spojrzałam na wyświetlacz, a na nim widniała 13 po południu. Wygrzebałam się spod kołdry i ruszyłam do szafy. Otwarłam ją i wygrzebałam TO. Poszłam się odprężyć pod prysznic. Kiedy byłam już umyta, ubrałam się i zeszłam na dół zrobić śniadanie i kawę. Woda się już gotowała, a płatki czekały na skonsumowanie. Kiedy miałam wziąć pierwszego kęsa zadzwonił dzwonek. Wstałam i ruszyłam do wielkich drewnianych drzwi. Otworzyłam, a w nich stała moja kumpela z jakimiś dwoma kolesiami. Teraz już wiem co miała na myśli mówiąc 'będziemy'. Otworzyłam szerzej i wróciłam do płatków. Zalałam kawę, a piękny zapach rozprzestszanił się błyskawicznie po kuchni. Wzięłam kubek i usiadłam na swoim miejscu kończąc śniadanie. [I.T.P] weszła razem z ciachami i rozgościła się jak to miała w zwyczaju. Wyjęła sobie miskę, płatki i zalała mlekiem. Usiadła przy mnie.
-Nie, nie musisz się pytać, czy możesz.
-Mogę.?
-Hahahhahahaha nie. Kup sobie. -Wyrwałam jej miskę i podałam ją czarnowłosemu. Z uśmiechem konsumował, dzieląc się czasem z kolegą. Jak to na [I.T.P] przystało wyjęła sobie łyżkę i wżerała mi moje płatki. Kiedy skończyliśmy jeść, wsadziłam miski do zmywarki i odwróciłam się do tego pasożyta.
-Kim jesteście? I jak tą debilkę poznaliście?
-Hahahahaha ja jestem Zayn, a to jest Harry. -Podałam im dłoń i przedstawiłam się.
-Hazz się po kryjomu podkochuje w twojej ... -Nie dokończył, bo został zaatakowany przez lokersa. Zaczęłam się śmiać i szturchnęłam lekko przyjaciółkę. Spiorunowała mnie spojrzeniem.
-Ej! Zayn ona też go kocha! -Kiedy wypowiedziałam to zdanie uspokoili się, a ona zrobiła facepalm. <KLIK>. Zachichotałam i wzięłam Zayn'a za rękę, zostawiając te gołąbeczki same. Ruszyłam z nim do mojej sypialni, bo to była moja najukochańsza miejscówka. Zayn rozwalił się na łóżku, a ja szukałam ciuchu na imprezę.
-O w dupę! Ile ty masz ciuchów! -Wykrzyczał mi do ucha, ponieważ stał za mną.
-Po twoim ubiorze sądzę, iż mniej ode mnie nie masz. -Powiedziałam odwracając się do niego przodem. Byliśmy bardzo blisko siebie, a on jeszcze zmniejszał tą odległość. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a my spojrzeliśmy w ich kierunku. Do sypialni weszli za ręce gołąbeczki.
-No proszę zostawić was samych na chwilę, a już się gorąco robi. -Wykrzyczał pasożyt. ([I.T.P]).
Zayn usiadł na łóżku razem z Harrym, a ja z pasożytem szukałam czegoś na imprezę. Wybrałam TO. A pasożyt TO (:D). Oczywiście to norma, że ubierała moje ciuchy. 'Bo ja mam styl' tak chodź by ona nie. Kiedy byłyśmy gotowe była 19, a na 20 miałyśmy być na miejscu. Postanowiliśmy zagrać w butelkę tak dla lepszego humoru. Stało się coś na co czekałam całe po południe jak i wieczór. Całowałam się z Zayn'em. Jego usta były miękkie i słodkie. To było coś. Nie byliśmy jeszcze tamtego dnia oficialnie parą, ale po imprezie i wspólnie spędzonej nocy poprosił mnie. Byliśmy razem szczęśliwi.

Chyba muszę częściej pisać o czym myślę... Bo skoro to was skłoniło do pisania komentarzy, to jak się dowiecie o czym jeszcze myślę, to was gały wyjdą.. Ale dobra, jak na razie nie mogę się zabić.. Komuś obiecałam i nie mogę złamać obietnicy ... :) Imagin się podobał?? :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

28. Prezent.

WŁĄCZ.!!

Wstałam o 8 rano jak zawsze w tygodniu do szkoły. Zwlekłam się z ciepłego łóżka i ruszyłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę i poszłam się ubrać w CIUCHY. Kiedy byłam już gotowa wzięłam swoją torbę i ruszyłam na dół. Miałam zadziwiająco dobry humor. Może to przez to, ze mam dziś urodziny.? Niee... I tak pewnie nikt nie pamięta. Z takimi myślami wyszłam z domu. Bus do szkoły miał przyjechać za 3 minuty. Usiadłam na ławeczce na przystanku i czekałam. Kiedy bus podjechał ujrzałam jego uśmiechniętą twarz. Odwzajemniłam uśmiech i pospiesznym krokiem weszłam do busiku. Na przywitanie dał mi namiętnego całusa w usta i objął mnie ramieniem. Bus ruszył, a my z jego paczką śmialiśmy się i gadaliśmy. Kiedy byliśmy już pod szkołą wszyscy się pchali do wyjścia, tylko nie mój misiek. Szturchnęłam go lekko, a on mnie posadził sobie na kolanach. Szeroko się uśmiechnął i przygryzł płatek mojego ucha.
-Wiesz, ze jesteś moją najpiękniejszą i najlepszą solenizantką.? -Spytał, a ja zachichotałam. Jego ręka wodziła po moich nagach. A drugą trzymał na plecach. 
-Wiem... -Zaśmialiśmy się. -Żartuje .. -Powiedziałam, a w busie zrobiło się już pusto. Busik ruszył gdzieś, a ja nie wiedziałam co sie dzieje. Pomyślałam, ze Louis pewnie coś wymyślił. Dałam mu soczystego buziaka i oparłam się o szybę placami. Miał idealny widok na moje piersi. Dotknął palcem moich ust i zjeżdżał nim po obojczyku, aż do dekoltu. Uśmiechnęłam się do niego i ściągnęłam jego rękę. Zrobił minę kota, ze shrek'a. Zachichotałam i dałam mu buziaka w usta. Przytuliłam się do niego i czekałam na koniec trasy. Kiedy stanęliśmy przed jakimś wielkim i nowoczesnym budynku myślałam, że to jakiś żart. Spojrzałam na Louis'a i podniosłam jedną brew do góry. Zaśmiał się i wziął mnie na ręce. Oplotłam je wokół jego szyi i schowałam twarz w jego pachnących włosach. Kiedy byłam już wystarczająco naćpana jego zapachem podniosłam głowę i zobaczyłam, że zmierzamy ku jakiemuś wielkiemu pomieszczeniu. Przygryzłam jego płatek. Podniecało go to. Odwrócił głowę w moim kierunku i widziałam już podniecenie w jego oczach. Próbował to zwalczyć, jednak coś mu nie pozwalało. Weszliśmy do pomieszczenia, a w nim siedziało 4 nawet przystojnych chłopaków, dwie dziewczyny i jacyś starzy kolesie. To będzie ciekawe.~ Pomyślałam. Postawił mnie na nogi i posadził sobie na kolanach przy stale przy którym już wszyscy siedzieli. Nie wiedziałam co się dzieje. Stary zaczął gadać. 
-Jestem managerem waszych chłopaków... -Spojrzał na każdą z nas z osobna.-Dopiero teraz musiałyście się dowiedzieć, ponieważ podpisali umowy i musieliśmy poczekać, aż wszystko się uda. Wygrali X Factor i będą teraz komponować. Mają już fanów i parę piosenek. Jest jeden haczyk. To się liczy Ciebie Lou. -Spojrzał na nas.-Będziesz miał jako dziewczynę Elenor. Nie możesz być z kimś takim... -Objechał mnie z góry do domu.-Myślałam, że zaraz wybuchnę. Są moje urodziny, chyba powinnam świętować, a nie złościć się.
L-Czyli kim, bo nie rozumiem.? -Jego głos stawał się podwyższony.
-Rozwydrzona, luzacka, nie taka jaka powinna być... -Trochę mnie to zasmuciło. Bo w końcu nigdy nikt mi czegoś takiego nie powiedział. 
-A skąd ty wiesz jaka ona jest.?! Nawet jej nie znasz.! -Lou już chciał się wyrywać, ale go powstrzymałam. 
-Spokojnie, Lou. -Powiedział koleś z burzą loków na głowie. Spojrzałam na niego. Miał ładne brązowe loki i zielone oczy. Wróciłam do mojego ukochanego wzrokiem i popatrzałam zaszklonymi oczami. Od razu się uspokoił i mnie przytulił.
-I.. Jest dla ciebie stanowczo za młoda... -Dokończył stary.
-Hahahaha, że co przepraszam.? -Zapytałam z komiczną miną pomieszaną ze łzami.
-Masz 18 lat, tak.? 
-19, właśnie dziś kończę... -Zajrzał w jakieś papierki.
-A no faktycznie, ale i tak nie możemy na wasz związek pozwolić.. Psujesz go.. Niszczysz.. -Myślałam, ze rzucę mu się do gardła. Ja i kogoś niszczyć, a zwłaszcza mojego miśka.?! 
-Ty przestarzały kurwiszonie hamuj, bo wdupisz.! -Wstałam energicznie i wybiegłam z sali. Myślałam, że Lou za mną wybiegnie, ale nie zrobił tego. Czemu.? Przez to jeszcze bardziej się  popłakałam. Wyszłam z tego jebanego budynku i ruszyłam do mojego domu. Trochę do przejścia mi zostało, ale co ja mogłam zrobić w tej chwili.? Szłam przez zatłoczone ulice Londynu i rozmyślałam nad tym czy warto.? Czy warto dalej się tak katować.? Może ziemia nie jest przeznaczona dla mnie. Często dopadały mnie takie mysli, ale teraz to już przesada. Byłam na moście. Trzymałam się poręczy, jednak jeszcze nie po tej stronie. Lubiłam tu przychodzić i myśleć nad tym, ze to właśnie tu odbiorę sobie życie... 

(Przetłumaczony tekst piosenki u góry)

Pozwol im plynac
Pozwol im plynac


A wiec szlocham
A wiec szlocham 


W moich najslabszych momentach szlocham
bo lubie sposob w jaki lzy pasuja do mojego policzka
W moich najciemniejszych momentach placze
Oh jak ja kocham ten sposob w jaki lzy harmonizuja z moja twarza

Lubie slono
Lubie mokro
Lubie moj make-up w balaganie
A wiec placze ciezko
Pozwolam im plynac
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza

A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham, A wiec szlocham, A wiec szlocham
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac

W moich najradosniejszych momentach lamentuje
Bo to takie wspaniale uczucie kiedy pozwalam mojej wodzie plynac
Kapie kropelka (kap kap), i ja nie moge przestac
Nie moge przestac, nie- powiedzialam nie
Kapie kropelka (kap kap), i ja nie moge przestac
Nie moge przestac
Placze za Toba, placze za Toba
Placze bo nie moge sie powstrzymac
A wiec to plynie, tak to spada
I nie ma zatrzymania

Lubie slono
Lubie mokro
Lubie moj make-up w balaganie
A wiec placze ciezko
Pozwolam im plynac
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza

A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham, A wiec szlocham, A wiec szlocham
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac.

Zostałam tam do wieczora, potem wróciłam do domu i rozmyślałam nadal nad Tobą. Raniąc nadgarstki żyletka...

Wybaczcie za długą nieobecność i tą która jeszcze nastąpi -.-' Mam mała kare za nie sprzątanie po sobie i mogę wchodzić tylko kiedy mamy nie ma w domu, poszczęściło mi się dziś... :) Co sądzicie.? W ogóle ja też mam takie miejsce gdzie odbiorę sobie życie już za niedługo :) Na pewno jest mnóstwo blogów, które polubicie tak jak mojego (mam nadzieję, ze go lubicie), ale wiedzcie, że to było moje najpiękniejsze przeżycie pisać dla was :)