One Direction

One Direction

środa, 27 lutego 2013

37. You Don't Need Me Część 2

WŁĄCZ!!
Kiedy byłam gotowa zbiegłam na dół, a tam...

A tam siedziała cała zgraja chłopaków łącznie z moim bratem. Myślałam, że umrę. Weszłam do pomieszczenia i wszystkie oczy skierowały się ku mnie.
-Aaa ...Co się tu dzieje? -Spytałam z uniesioną brwią. Harry się do mnie uśmiechnął, udałam, że tego nie widziałam. Spojrzałam na mojego młodszego brata. Szarpnęłam go za ucho i ciągnęłam na górę, żeby dowiedzieć się co się dzieje skoro nie chcieli mi powiedzieć.
-Ałć! Przestań już! -Był jak bezbronny baranek. Zaśmiałam się i posadziłam go na moje łóżko. Niby był przyszywanym bratem, ale dla mnie nie robiło to żadnej różnicy. Mieszkał ze mną, ponieważ matka go wyrzuciła. Nie umiała się nami dobrze zająć i wyrzucała nas z domu. Ja sobie poradziłam mój brat nie umiał, był za młody na pracę, a nie chciałam, żeby kradł i tym podobne. Uśmiechnął się i mnie szturchnął.
-Wal się, szczyl. -Powiedziałam w żarcie. Pośmialiśmy się troszkę i zaczęliśmy gadać.
-To co ci chłopacy tu robią? -Spytałam kiedy Nick opanował śmiech. Wytłumaczył mi, że to koledzy Harre'go. Trochę się wkurzyłam, ze sprasza do mojego domu jakiś obcych. Zeszliśmy na dół. Harry czekał na schodach. Nick poszedł grać, a ja usiadłam koło Harre'go. Mieliśmy doskonały widok na salon w, którym robiło się głośno, jednak nie chciało nam się uspokajać tych dzikusów.

(via Z potrzeby piękna….: Paul Raeside)

-Przepraszam, że ich tu zaprosiłem, ale umówiliśmy się, a nie chciałem ich wystawić, ale też chciałem cię zobaczyć i zrobić to... -Zbliżył swoją twarz do mojej. Czułam jego oddech na ustach. Pachniał miętą. Dzieliły nas dosłownie milimetry. Zrobił to. Musnął lekko moje gorące usta. Poczułam jakby prąd. Dreszcze, motylki w brzuchu to wszystko wskazywało coś bardzo złego, a mianowicie zauroczenie. To gorsze od pochlastania się. Jedna jest taka różnica, że pochlastanie jest twoim wyborem, a zauroczenia pojawia się znikąd. Jesteś pod władzą drugiego człowieka. Dajesz się świadomie ranić, niszczyć kawałek po kawałku. Ale nie mam pewności, czy Harry ma zamiar mnie zniszczyć i zrujnować. Odsunął się ode mnie i spojrzał z lekkim uśmiechem w oczy. Poczułam kolejny raz ten dreszcz, aż mną wzdrygnęło.
Perspektywa Harre'go.

Miała takie piękne niebieskie oczy. Topiłem się w nich. Kiedy na mnie patrzała wszystko stawało się bajką. Problemy traciły sens, wszystko nabierało barw.

 

Jej uśmiech był wart więcej niż największy skarb świata. Nie robiła tego często. Przed spotkanie mnie. Kiedy mnie widziała jej twarz nabierała ładnych kształtów. Wiedziałem, że coś do niej czuje, ale czy ona czuje to samo? Nie znam na to odpowiedzi. Patrzałem tak na nią kiedy oblały ją rumieńce. Zastanawiałem się czemu wcześniej los mi jej na drodze nie postawił. Może tak miało być? Nasze wspólne przeznaczenie. To znaczy znaliśmy się wcześniej, ale tylko z widzenia, nigdy nie miałem odwagi jej zaprosić, a tak to los dał mi taką szansę. Nie miałem zamiaru jej ranić. Nie chciałem, żeby cierpiała przez kogokolwiek, a zwłaszcza prze ze mnie. Wstaliśmy z jej schodów i ruszyliśmy do salonu, gdzie działy się straszne rzeczy.

Perspektywa [T.I.].

Patrzeliśmy na siebie i tonęliśmy w swoich oczach. Był taki idealny. Może on czuje do mnie to samo? Może trzeba w końcu zaryzykować. Do odważnych świat należy. Co nie? Wstaliśmy ze schodów i weszliśmy do salonu, w którym panował harmider. Chłopcy grali w gry na Xbox'e. Jakieś auta, czy coś i krzyczeli przy tym niesamowicie, jedzenie się wszędzie walało, a Nick leżał i śmiał sie jak naćpany. Szturchnęłam go nogą, a ten na mnie spojrzał. 
-Masz To wszystko posprzątać teraz! -Wskazałam na cały salon. Spojrzałam na resztę tej bandy. 
-Jak on skończy jedziemy pod namioty. Chyba, że wy nie chcecie to jest nasza tradycja. -Spojrzałam na Nick'a i wyszłam z domu razem ze mną Harry. Poszliśmy się przejść na godzinkę do parku, gdzie spędziliśmy miło czas. Kidy wróciliśmy do domu przedpokój był zapełniony torbami. Pewnie się na biwak spakowali pomyślałam. Spojrzałam na Harre'go załamana i się do niego przytuliłam, ten zarechotał i poszliśmy w głąb domu. Było w miarę czysto, a chłopcy czekali grzeczni na kanapie. Roześmiani weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy już na nas czekali. Po drodze poszliśmy spakować Harre'go. Pobiegłam na górę i spakowałam jakieś bluzy bez suwaków i koszulę ponieważ to morze i tak będziemy wszyscy w strojach spakowałam trzy stroje kąpielowe:
TAKIE (pierwsze dwa)
I TAKIE (pierwszy niebieski)
Wybiegłam na dół i wszyscy zebrali swoje torby. Zdziwiłam się, że na tydzień oni zabierają tyle tych rzeczy. Wpakowaliśmy z trudnością wszystko do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Wypadło, że ja prowadzę, ponieważ na razie nikomu innemu się nie chce. Wsiadłam za kierownicę i odpaliłam silnik. Wyjechałam ze żwirowego podjazdu i mieliśmy 3 godziny drogi. Na początku było spokojnie. Harry zabawiał resztę kiedy oni po godzinie zasnęli. Wszyscy. Włączyłam sobie głośno radio i podśpiewywałam pod nosem wdychając świeżę powietrze przez otwarte okno. Włosy rozwiewało mi na wszystkie strony. Miałam bardzo długie włosy i niestety gilgotały kogoś za mną co go obudziło. Zaspany coś do siebie mówił, a ja spojrzałam w lusterko, żeby zobaczyć kto to. Był to Zayn. 
-Heeej! -Wydarł się jak jakiś nienormalny budząc każdego. Zachichotałam i poczułam głowę na moich kolanach. Spojrzałam, a tam śpi Harry. Postanowiłam zrobić postój na posiłek, siku i rozprostowanie nóg. Zostało nam półtorej godziny drogi. Zatrzymałam się przy drewnianych stolikach, gdzie nikogo tu nie było. Wszyscy wypchali się z auta, a ja jeszcze chwilkę postanowiłam zostać, żeby obudzić Harre'go. Pogłaskałam go po policzku i dałam lekko całusa. Zamruczał jak kotek. Zachichotałam.
-Kochanie wstawaj. -Podniósł się i spojrzał zaspanymi oczami. Pocałował i zrobił coś bardzo, bardzo głupiego. Podniósł mnie i wysiadł z auta ze mną na ramieniu. Dostałam po dupie od Zayn'a. Myślałam, że ich zatłukę.
-Nick! -Piszczałam, śmiałam się, wołałam o pomoc. Nick podszedł wziął mnie i postawił na nogi. Wszyscy się śmiali. Rozczochrałam mu włosy i podziękowałam. Usiadł z lekkim grymasem na twarzy, ale po chwili już mu przeszło. Wszyscy coś wżerali. Ja tylko patrzałam i śmiałam się z Niall'a. Tak szybko jadł, że myślałam, ze się zadławi. Było zabawnie. Tylko zachciało mi się siku. Rozglądnęłam się i nie widziałam nigdzie żadnej toalety. Napotkałam wzrok Louis'a i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił i po chwili pokazał język. Po chwili tak mi się chciało siusiu, że poszłam ...

now you just fucking tell me how these two are not perfect for each other


Ciąg dalszy nastąpi xd Podobał się? Sorka, ze taki krótki, ale w następnym już będzie więcej <3 :D

sobota, 23 lutego 2013

36. You Don't Need Me Część 1.

WŁĄCZ!!

Blondynka, długie nogi, ładna, nie często uśmiechnięta, słucha wszystkiego po trochu. Zawsze widziała tylko wady, zero zalet. Może samokrytyka jest ważna, ale nie wolno przesadzać. Zabrzmiał dzwonek. Wszyscy uczniowie z szumem wychodziło, a raczej wybiegało z sali. Wstałam powoli, zasunęłam krzesło i ruszyłam do wyjścia. Bez żadnych problemów wyszłam z biologicznej. Na korytarzach działo się co chciało się dziać. Nauczyciele nie umieli nad nami zapanować, więc zostawiając na pewną zagładę siedzą popijając kawkę w swoich salach, w samotności i ciszy. Może tak jest lepiej? Jak wszyscy robią co chcą. Szłam zatłoczonym korytarzem, kiedy dotarłam do wielkich szklanych drwi. Były ciężkie. Kiedy naparłam całym ciałem nagle coś lub ktoś pociągnął drzwi tym samym sprawiając, że upadłam rozrzucając wszystkie notatki i kartki. Westchnęłam głośno. Pozbierałam się z ziemi i otrzepałam. Zaczęłam zbierać wszystkie potrzebne notatki i inne. Chłopak, który mnie omal nie zabił pomógł mi wszystko pozbierać.
-Przepraszam to było przypadkiem. Nie chciałem. -Widziałam jego speszona twarz. Czułam się jak w telenoweli, chodź wcale nie byłam to się działo na prawdę. Odebrałam mu papierki i ruszyłam w swoim kierunku. Jednak on nie dawał za wygraną. Wszedł mi w drogę. Sprawił, że moja adrenalina się podwyższała. Ominęłam go i szłam dalej w stronę domu. Ponownie to zrobił. Wszystko to samo.
-Chciałbym ci to wynagrodzić...? -Spojrzałam na niego jak na jakiegoś obłąkańca. Większość ludzi w tym liceum mnie omija, a nie zaprasza na 'wynagrodzeniowe spotkania'. Uniosłam jedną brew i czekałam, aż rozwinie swoją wypowiedz. Widziałam, że się peszył i denerwował.
-Może poszłabyś ze mną na jakieś ciastko i herbatę? -Zachichotałam co go troszkę zmotywowało.
-Jasne, czemu nie. -Odetchnął z ulgą i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Kiedy dotarliśmy złożyliśmy zamówienie i zajęliśmy stolik przy oknie, z którego był idealny widok na London.



Harry poszedł po nasz zamówienie, a ja rozmyślałam o tym jaki to miasto jest pełne szczęścia, entuzjazmu, pełno tu zapracowanych ludzi jednak jest coś co do niego przyciąga. Może to cały urok tego miejsca? Kto wie. Harry wrócił z szarlotką i herbatą. Położył koło mnie i usiadł na przeciwko spoglądając na mnie z uśmiechem. Odwzajemniałam te gesty, mimo iż nie zdarzało się to często w moim wykonaniu. Rozmawialiśmy i poznawaliśmy się lepiej. Było mi dobrze w jego towarzystwie. Był zabawny i umiał wywołać uśmiech na twarzy człowieka. Kiedy skończyliśmy jeść i pić nie chcieliśmy jeszcze kończyć naszego spotkania, postanowiliśmy się przejść. Ubraliśmy się i ruszyliśmy w kierunku ścieżki. Widok był na prawdę piękny. Nie spodziewałam się, że Londyn jest taki piękny wieczorem.

Szliśmy i się wygłupialiśmy. Jego widok polepszał mi humor i poruszało serce. Chyba się w nim zakochałam. Może to za szybko, ale serce nie sługa nie zakocha się na zawołanie kiedy będziesz chciał. Nasz ręce się lekko dotknęły. Spojrzeliśmy na siebie. Jego oczy były hipnotyzujące. Nie mogłam się powstrzymać. Spojrzałam na jego usta były malinowe i popękanie od zimna, ale chciałam ich posmakować. Zobaczyć jak zareaguje. Oderwałam wzrok od ust i spoglądnęłam w oczy. Uśmiechnął się lekko i złapał mnie za rękę ciągnąc na ławkę. Posadził koło siebie i zaczął rozmowę z uśmiechem. Dobrze mi się z nim gadało.
-Masz jakieś tatuaże. -Wiedziałam, ze on ma. Zawsze na w-f widziałam jego wytatuowane ręce i inne części. Uśmiechnęłam się i odkryłam ręce. Pokazałam moje tatuaże. Mimo, iż nigdy nikomu ich nie pokazałam, nawet moja własna matka nie wiedziała, ale teraz to ja już nie interesuje, ona mnie nienawidzi.Westchnęłam i zakryłam. Harry był zachwycony i pytał czy mam jeszcze jakieś. Dokładnie wiedział, ze tak, ale nie pozna ich w najbliższym czasie, chodź może...? Mam jeszcze inne, ale czy będę się nimi chciała podzielić.
-Tak Harry mam, ale na razie ci ich nie pokaże. A i odprowadzisz mnie już do domu? -Spytałam z lekkim uśmiechem. Przez cała drogę nawijał o tym, ze chciałby je zobaczyć. Był tak podjarany, że myślałam, ze wybuchnę głośnym  śmiechem. Kiedy dotarliśmy pod mój dom chciałam już odchodzić kiedy Harry pociągnął mój nadgarstek i pociągnął do siebie. Musnął lekko moje wargi i odszedł z uśmiechem zwycięzcy. Nie wiedziałam czy mam coś za nim mówić czy iść do domu. Stałam jak jakiś słup i lekko trzymałam palec na wargach. Po chwili się otrząsnęłam i weszłam do domu. Od razu ruszyłam do mojego pokoju. Zamknęłam się i rzuciłam na łóżko, wzięłam poduszkę, zacisnęłam mocna do twarzy i piszczałam z podniecenia. Byłam zachwycona jego ustami. Wiedział co robi zostawiając mnie w takim stanie. Ma wprawę. Nie powiem, że nie. Po tym zdarzeniu nie mogłam normalnie funkcjonować. Nie jadłam, nie piłam, nie sikałam, jedyne co robiłam to siedziałam całymi dniami w łazience w wannie i robiłam się jak rodzynka. Po chwili mój brat wszedł do łazienki.
-Co ty robisz, szczylu?! Wyłaź debilu! -Rzuciłam go gąbką. Westchnął i otworzył szerzej drzwi. To co zobaczyłam. Myślałam, ze zabije Nick'a. Jaki normalny brat wpuszcza obcych do łazienki, kiedy jego siostra się myje?! Westchnęłam i kazałam mu zamknąć drzwi. Słyszałam jak Harry z Nick'iem zeszli na dół. Chyba w coś grać, nie wiem nie obchodziło mnie to teraz. Wytarłam się ręcznikiem. Na zewnątrz wyglądałam zła, a przynajmniej udawałam, a wewnątrz szalałam i piszczałam z podniecenia, gdyż przyszedł do mnie. Wyszłam okryta ręcznikiem i pomknęłam do swojego pokoju. Ubrałam się w TO. Włosy spięłam w niedbałego koka, zostawiając jeden kosmyk opadający na moja twarz. Kiedy byłam gotowa zbiegłam na dół, a tam...

Następna część będzie za niedługo ;) Zaciekawiło was? Jestem wredna wiem,  w takim momencie xd Ale o to chodzi :D Komentować i promować stronkę kochaniutkie moje ♥♥♥

piątek, 22 lutego 2013

35. Kochaj mnie...

WŁĄCZ!!

Obudziły mnie promienie słońca, które dobijały się przez okno w sypialni. Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam z wielkiego łóżka ścieląc je za sobą. Czułam ciepło na moim ciele. Nadal ten dreszcz po jego dotyku. Spojrzałam na lustro, które wisiało przy szafie. Uwielbiałam swoje ciało, a zwłaszcza kiedy on je dotykał. Otuliłam się cienkim szlafrokiem o kolorze fioletu, który on uwielbiał. Ruszyłam na dół w poszukiwaniu go. Mojego jedynego, który nie wiem co czuje do mnie. Może jestem zabawką w jego rękach? Może bawi się mną i nie czuje do mnie miłości? A może kocha, szanuje i chce zemną spędzić resztę życia? Opcji jest wiele, ale odpowiedz tylko jedna. I jak na razie nie znana. Przeszłam przez salon nie było go tam. Weszłam do kuchni nie było go. Zostało ostatnie miejsce. Zobaczyłam uchylone drzwi i uśmiechnęłam się do siebie. Weszłam na palcach siedział tam. Był odwrócony tyłem do mnie. Podeszłam po cichu i zasłoniłam mu oczy. Złożyłam mały pocałunek na muszelce ucha. Nosem przejechałam po włosach napawając się zapachem maliny.
-Hej kochanie...  -Powiedziałam szeptem tak jakby nikt nie mógł tego usłyszeć. Odwrócił się do mnie i z zieloną kreską na twarzy uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest. Byłam w nim tak beznadziejnie zakochana. Chyba czas zapytać o jego uczucia. Może będzie tak lepiej jak dowiem się tego teraz, a nie później. Złożyłam na jego malinowych ustach czułego całusa. Lubiłam jak mnie pragnął i pożądał. Lubiłam jak mnie malował, a po tym dawał mi najpiękniejszy orgazm. Za każdym razem było inaczej, ale zawsze wspaniale. Był taki unikalny. Z limitowanej edycji tylko dla mnie stworzony.
-Czas zacząć kochanie... -Powiedział swoim seksownym i pociągającym głosem. Co dzień rano mówił do mnie. Budził. Nie wiem czemu teraz tego nie zrobił. Szłam do fotela, na którym miałam 'pozować'. Co jeden krok odkrywałam coraz więcej ciała. Weszłam na podest i zrzuciłam cały szlafrok. Usiadłam a fotelu i dałam nogę na nogę. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Przełknął głośno ślinę i zaczął tworzyć. Był taki skupiony i nieobecny. Lubiłam go rozpraszać. Zawsze marszczył brwi i zmieniał usta w linię. Zdrętwiałam i chciałam już koniec. Byłam uzależniona od jego dotyku nie wytrzymam bez niego długo. Jest dla mnie jak narkotyk. Nie umiem się uwolnić o niego. Przygryzłam wargę. Uniósł wzrok ku górze, żeby cię ujrzeć. Zaśmiał się i dalej malował.
-Kochasz mnie? -Spytałaś cicho. Nie odpowiedział. Zmarszczył brwi i skupiał się na malunku.
-Pytałam czy mnie koch...
-Wiem o co pytałaś słyszałem. -Wszedł ci w słowo.
-Ale nie odpowiedziałeś. Czemu? -Spytałam łamiącym głosem.
-Kocham Cię tylko nie znam słów, które mogłyby opisać moje uczucia do Ciebie, są one za silne, żeby było na nie określenie... -Spojrzał na Ciebie. 

Krystaliczna łza pełza po mojej buzi. Tak, serce krwawi. Czuję, że się duszę.

Po policzku poleciała łezka.  Wstał i podszedł. Starł ją, a na twojej nodze położył swoją zimną dłoń przez co przeszedł mnie dreszcz. Uśmiechnął się i dał mi namiętnego całusa. Nasz języki ocierały się o siebie. Wstał podnosząc mnie i idąc w nieznanym mi kierunku. Posadził mnie na biurku pierw zrzucając z niego wszystko. Zrobił trochę hałasu ale teraz to nie było ważne. Całował namiętnie, a kończył jak na obu brakowało tchu. Rozszerzył moje nogi i wszedł w nie. Patrzał cały czas na moją twarz, reakcje, emocje jakie powstają pod wpływem jego dotyku. Przekrzywiłam głowę w lewo i dotknęłam jego ust swoimi. Po chwili poczułam jak jego zimne ręce wędrują po plecach. Sprawiał mi przyjemne dreszcze. Całował kiedy niespodziewanie wsadził we mnie dwa palce poruszał nimi ostrożnie, ale tak, żeby sprawić mi przyjemność. Wsadziłam palce w jego czarne włosy i jeszcze bardziej do siebie zbliżałam. Wyjął palce i oblizał. Uśmiechnął się do mnie i rozszerzył jeszcze bardziej nogi. Przysunął tak, żeby było na obojgu wygodnie i zaczął wchodzić. Był napalony. Sprawiał przyjemność. Robił to szybko i bezboleśnie. Po jakimś czasie doszliśmy razem. Było inaczej, ale wspaniale to było w nim najbardziej pociągające, że potrafił mnie zadowolić za każdym razem inaczej. Pocałował szyje i wyszedł ze mnie zostawiając samą w warsztacie. Wiedział, że nienawidzę jak to robił. Zostawiał samą i bezbronną, ale spełnioną.



Wstałam z biurka i ruszyłam za moim ukochanym. Słyszałam szum wody pochodzący z łazienki.  Ruszyłam tam. Zobaczyłam, że się myje. Pokazał mi gestem ręki, że chce mnie tam ze sobą. Zachichotałam i weszłam razem z nim. Śmialiśmy się i całowaliśmy, kiedy byliśmy już umyci poszliśmy razem na spacer i byliśmy szczęśliwi.



No to proszę za prośbą :) Jest krótki i głupi, ale może jakieś uwagi? Aha i wybaczcie za mylenie osób, ale po prostu czytam dużo imaginów i niektórzy piszą w 1. a niektórzy w innej no i trudno mi jest się odnaleźć w jednej ... Wybaczycie? :) Macieeee gify! :D

czwartek, 21 lutego 2013

34. Gify 1.

Niall: Ej patrzcie [T.I] idzie!

http://24.media.tumblr.com/bad08499fa338ca21b2e2a0c62258f3e/tumblr_mil615bbiY1rwursio1_500.gif

Louis:Oł yeah!

Niall:Hej [T.I]! Patrz na mnie!





Liam:Nie patrz na niego!

*Idziesz przez salon mijając chłopców w swojej piżamie*



Ty:Niall mam jedzenie!


Making my way downtown


Louis:Oł fack!

Liam:Ja nie mogę pójdę do piekła za to!

Omg these faces &lt;3

*Niall z łazienki*
[T.I] dołącz do mnie!

*Idziesz do łazienki,a tam*



Liam:Nie.

Harry:[T.I], [T.I], [T.I], [T.I] ...!



Ty:CZEGO!?
Harry:Pokręć się ze mną.

 


Ty:Zayn! Kocham Cię!
 
Zayn:


Zayn:



Ty:Louis pocałuj mnie...

kiss me like that
fallforfashion.tumblr.com

1D:Daj nam buzi do kamerki!

Ty:


Ty:Louis masz fajną grzywę.

Lou:Oł, serio?

One of the cutest things I&#8217;ve seen in my life. *sup nod* Hey Tommo. ;)

 Zayn:[T.I] mówiła, że masz posprzątać w łazience, albo nie będzie się ze mną seksy! (to specjalne)



No to mamy pierwsze! Są beznadziejne, wiem, ale to moje pierwsze, więc proszę o nie ocenianie mnie źle :c I wybaczcie, że na niektórych to nie oni, ale miałam wizje, z nie było z nimi takich gifów xd Ale komuś się podobały? *.*

33. One life.

WŁĄCZ!!

Położyłam się z uśmiechem na ustach i po paru minutach zasnęłam zmęczona niczym nie robieniem. Rano obudziły mnie promienie słońca, które dostawały się przez wielkie okno  w mojej sypialni. Wstałam w mojej PIŻAMCE i ruszyłam na dół mojego domu, żeby zrobić sobie jakiś pożywny posiłek. Na schodach wyrżnęłam jak zwykle o framugę moich drzwi. Złapałam się za bolący palec i skakałam na jednej nodze co doprowadziło do drugiego wypadku, który odbył się na schodach. Przeżyłam chodź wolałabym nie. Mam jedno życie, nikt go za mnie nie przeżyje, więc nawet jeśli zdarza mi się to codziennie będę się starać i walczyć o wspaniałe wspomnienia. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie naleśniki z nutellą i bitą śmietaną. Jednak po chwili kiedy miałam już zacząć jeść zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy, położyłam talerz na stolik i w mojej piżamce ruszyłam otworzyć. Otworzyłam je, a za nimi stało 5 chłopaków. Jeden z burzą loków na głowie i zielonych oczach, drugi z niebieskimi oczami jak ocean i blond włosach, trzeci z kasztanowymi krótkimi włosami i pięknym uśmiechem, kolejny z brązowymi włosami i niebiańskim ubraniem, miał roztrzepane włosy, ostatni miał kruczoczarne włosy, brązowe oczy i papierosa w ręce. Mogłam go już na starcie wykluczyć z rangi tych, z którymi mogę flirtować. Reszta jeszcze nie wiadomo jak wypadnie.
-Hej. -Powiedziałam słodziutkim i sztucznym głosem. Wszyscy w tej dzielnicy i nie tylko w tej uważają mnie za zimną sukę. Jestem szczera do bólu, wredna i lubię odsłaniać dekolt. Nie przejmowałam się tym, bo sami staruszkowie to mówili. Jestem dumna z tego kim jestem i mimo moim wadom kocham siebie nie wliczając ciała nie jest takie idealnie, ale zawsze mogłam być brzydsza lub garbata. Więc nie mam się na razie czego wstydzić. No chyba, że chodzi o seks. To tu mam do tego prawo, ponieważ myślą, że zaliczyłam już całe miasto, a tak na prawdę ja nigdy nie uprawiałam seksu. Londyn jest pełen tych obleśnych chłopaków, ale ja wolę poczekać na tego jednego. Jestem bardzo głęboka i lubię czasem pofilozofować. Kiedy ja rozmyślałam o wszystkim oni nadal stali przed moimi drzwiami.
-Ahh .. Przepraszam zamyśliłam się. Wejdźcie. -Zaprosiłam ich gestem ręki i ruszyłam do moich naleśników.
-Mieszkasz sama? -Zapytał czarnowłosy. Spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem i modliłam się, żeby ktoś zmienił temat.
-Ughh ... Tak mieszkam sama. -Wolałam unikać tego tematu. Nie był on dla mnie miły.
-A dlaczego? -Zapytał blondasek. Myślałam, że zaraz wyjdę z siebie.
-Bo kurwa tam mi się spodobało, a wam chuj do tego, jasne? -Blondasek zrobił oczy jak pięć złoty i już się nie odzywał. Nikt się nie chciał odzywać. Westchnęłam ciężko i usiadłam koło blondaska.
-Wybaczcie, ale to nie jest fajny temat, przynajmniej dla mnie. -Powiedziałam sięgając po naleśniki. Blondasem patrzał na nie jakby miał mi je zaraz wyrwać lub zabić za nie.
-Ymm, chcesz na zgodę? -Spojrzałam na niego, a jego oczy zaświeciły się. Zachichotałam i podałam mu talerz. Wszyscy po tym zaśmiali się i zaczęliśmy gadać. Niby o niczym, ale o wszystkim. Było mi dobrze w ich towarzystwie, zdałam sobie sprawę jak mi tego brakowało. Kiedy zrobiło się w pół do 15 chłopcy chcieli się zbierać do domu na obiad, ale zaproponowałam im u mnie. Zgodzili się. Kiedy zorientowałam się, ze nadal siedzę w piżamie przeprosiłam na chwile chłopców i poszłam na górę się ubrać w coś ładnego. Z szafy szybko ubrałam TO. Z powrotem wychodziłam z mojej sypialni i te sami czynności. Uderzyłam o framugę i spadłam ze schodów. Że ja sobie nic nie łamie, ani nie tłucze to jest zadziwiające. Westchnęłam ciężko i kiedy chciałam wstawać chłopcy przelecieli jakby oparzenia. Kiedy mnie zobaczyli Liam i Lou podbiegli i pomogli mi wstać. Zaśmiałam się i poszłam do kuchni zrobić jakieś żarcie.
WŁĄCZ!!

Włączyłam muzykę i tańczyłam krojąc marchewkę. W kuchni siedzieli chłopcy, bacznie mnie obserwowali i śmiali się. Nie przejmowałam się tym. Podszedł do mnie Liam i zaszedł mnie od tyłu. Był tak blisko. Poczułam ścisk w brzuchu. Wziął sobie kawałek marchewki i schrupał. Nadal stał za mną. Spojrzałam na jego twarz, która spoczywała na moim ramieniu. On też na mnie spojrzał. Uśmiechnął się i jedną ręką otulił moje biodra, a drugą dał jeden kosmyk moich włosów za ucho. Jego uśmiech był jak narkotyk. Uzależniał i namawiał innych do spróbowania go. Odwzajemniłam uśmiech i dalej kroiłam warzywa dając na rozgrzaną patelnie gdzie smażyły się. Liam nadal był bardzo blisko mnie. Jego głowa nie była już oparta, ale ręce dalej oplatały moje biodra. Czułam coś czego jeszcze nigdy nie czułam. Nie mogłam stwierdzić co to było dokładnie, ale wiem, że to coś fajnego. Czułam się przy nim inaczej. Taka bezbronna i bezpieczna jednocześnie. Wierzyłam, że jestem dla niego ważna. Ale to przecież niemożliwe zna mnie od paru godzin. Faceci nie zakochują się od razu. Im potrzeba pokazać, że mogą nas troszkę zepsuć. Ale zawsze kończy się tak, że znajdą część, której już nie będą chcieli i zastawią nas takie. Zepsute. Może mi nikt nie wierzyć, ale ja wiem jak to jest, chodź nigdy się nie zakochałam. Facetowi jest potrzebny czas i pokazanie, że nie będziemy czekać wiecznie. Jednak ... Jednak my tego nie potrafimy, bo nam zawsze zależy. Zawsze się staramy i cholernie cierpimy kiedy oni znajdą sobie inną zabawkę, którą się pobawią i zostawią bez jednej części. Serca ... Właśnie to nam zabiera ten jedyny, który odejdzie. Ale i tak chcemy iść i czytać z ruchu warg drogę jaką mamy dojść do szczęścia dzień po dniu. Moja myśli krążyły wokół tak lub nie. Zakochałam się czy to tylko zauroczenie jego osobą. A może to tylko chęć bliskości drugiego 36'6. Obiad był już gotowy i wszyscy jedli. Nie słuchałam ich rozmów. Wszystko krążyło wokół niego. Jeden gest, a potrafi z kobietą zrobić zepsutą część. Taką, która wymaga jego. Chce zostawić coś na później i czekać, aż nadejdzie ten dzień w którym dowiesz się, że ta odłożona część to właśnie ta  najważniejsza. Ta, którą chcemy schować, żeby jej nie stracić, ale oni ją odnajdują i niszczą kawałek po kawałku nawet o tym nie wiedząc. A my głupie i tak zawsze ufamy. Ale ... Może ty będziesz tym ideałem. Nigdy nie wiadomo co kryje dusza. Może ty jesteś inny i kochasz mnie? Powiedz kochasz? Patrzałam na niego. Widziałam mówił coś, ale nie chciałam słuchać. Sam jego widok mnie zadowalał. Ktoś mnie szturchnął, a wszystkich wzrok skierował się na mnie. Otworzyłam lekko usta, ale nie potrafiłam nic powiedzieć.
-Przepraszam ... -Wstałam i rozlewając sok porzeczkowy na swoje miętowe spodnie uciekłam na górę do mojego kryptonimu. Teraz chciałbym, żeby była ze mną mama. Ona zawsze widziała co robić w takich sytuacjach. Pomogłaby mi. Spłynęły mi łzy po policzkach, a oddech stał się ciężki. Szlochałam jak dziecko.
-Słonko zawsze będe przy tobie ty wiesz czego chcesz ja nie podejmę za ciebie decyzji... -To była ona.
-Mama? -Spytałam przez łzy. Zobaczyłam ją. Może ona ma racje. Nie może tyko na pewno. Ogarnęłam się i zeszłam na dół przebrana w TO. Chłopcy siedzieli i rozmawiali. Kiedy mnie zobaczyli rozdzabili usta i patrzeli. Miałam plan. Stanęłam na środku pokoju i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił. Poczułam się pewniej. Włączyłam kasetę. Wyłączyłam światło, ale nie mogłam patrzeć na ten film na nim... Na nim właśnie moi rodzice zginęli. Kiedy zaczął się mój pisk i trzaski chłopcy nie wiedzieli co się dzieje. Ta kaseta nagrana była w moje urodziny wtedy zginęli w wypadku ja przy tym byłam, ale kazali mi uciekać. Byłam mała, ale rozumiałam co do mnie ktoś mówi. Czułam ból po ich stracie, ale wiedziałam, że są ze mną, zawsze. Film się skończył, ale nie wiedzieli co mają zrobić.
-Kasetę nagrałam ja. -Spojrzeli na mnie.- Kiedy jechaliśmy do wujków, żeby uczcić moje urodziny. Kazali mi wysiąść i uciekać. Samochód wybuchnął, a ja do tej pory mam bliznę, ale o tym później. Nikogo nie pokochałam i nie potrafiłam wybaczyć. Mimo, że to była niczyja wina. Czuję się winna, że ja jestem teraz tu i śmieję się z wami, a oni nie żyją. -Poleciały mi łzy.- Może nie zasługiwałam na ratunek, ale teraz wiem, że gdyby nie to nie pokochałabym Cię. -Spojrzałam na niego. Nie wiedział co zrobić, co powiedzieć. -Tak. Zawróciłeś mi w głowię, robisz ze mną co chcesz mimo, iż o tym nie wiesz. Złapałam się. I boję się tego uczucia. Ale wiem, że nie ode mnie to zależy serce nie sług... -Pocałował mnie. Bardzo namiętnie i z pasją. Po zamknięciu oczu widziałam nadal go. Wiedziałam, że słusznie postąpiłam mówiąc im o tym.
-Z pustyni przywieść deszcz, który ugasi pragnienie w nas... -Powiedziałam przez zamknięte oczy. Uśmiechnęłam się i otwarłam oczy. Uśmiechali się. Wszyscy. Wiem, że czuli żal i współczucie, ale nie zależało mi na tym poradzę sobie bez tego. Radziłam sobie 14 lat to i teraz dam radę. Pocałowałam Liam'a ponownie. Jego usta były ciepłe i miękkie. Tego właśnie mi brakowało. Od tamtej pory jesteśmy razem, a z chłopcami się przyjaźnie. Dziś idę na gale od chłopców. Ciekawe jak mnie ocenią?



To mamy kolejnego! Mam nadzieję, że się podobał :) Przepraszam za długą nieobecność, ale szczerze? Nie chciało mi się pisać, więc zrobiłam sobie krótką przerwę, ale już jest okey :) Jakbym chciała jeszcze jakąś przerwę to was o tym powiadomię <3 Pisać komentarze laseczki!

niedziela, 17 lutego 2013

32. He likes boys.

WŁĄCZ!!

Byliśmy w restauracji. Zachowywał się dziwnie. Nie słuchał mnie? Rozglądał się po wnętrzu wypatrując czegoś lub kogoś. Byłam trochę zazdrosna i zła, ze nie słucha co do niego mówię, ponieważ był moim chłopakiem powinien zwracać na mnie uwagę. Strasznie go kochałam. Był idealny w każdym calu. Nie pokochałam go za wygląd, absolutnie. Tylko w jego wnętrzu. Opiekuńczy, zawsze uśmiechnięty, potrafił wywołać na mojej twarzy uśmiech, a to najważniejsze, żeby facet umiał nas pocieszyć, jak i rozśmieszyć. Był dla mnie bardzo ważny. W końcu spojrzał na mnie i pocałował. Namiętnie, ale także z uczuciem. Czułam, że mnie kocha. Uśmiechnęłam się przez pocałunek.
-A to za co było? -Spytałam kiedy się ode mnie odsunął.
-A co już nie mogę pocałować bez powodu mojej dziewczyny? -Spytał unosząc brew do góry, wyglądał komicznie.
-Hahahaha no możesz, kochanie. -Dałam mu czułego całusa w usta i zaczęliśmy się zbierać do domu, ponieważ robiło się juz późno, a ja jutro musiałam wcześnie wstać, żeby posprzątać, ugotować coś i siebie ogarnąć. Jutro mamy rocznice. Czuje sie u jego boku ważna. Taka ... Wyjątkowa? Tak traktuje mnie jak coś bardzo cennego.Czuje się szczęśliwa i zakochana. Moje serce zaczyna szybsze bicie kiedy mnie dotyka, czuje że zaraz wybuchnę. Czuje ścisk w żełądku i jakbym miała zemdleć. Tak się właśnie przy nim czuje. Darzę go najpotężniejszym uczuciem jakie kiedykolwiek miało miejsce na ziemi. Wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się do jego sportowego auta. Otworzył mi drzwi, a po chwili znalazł się na miejscu kierowcy. Ruszyliśmy w stroną naszego domu. Droga minęła dość szybko, ale w ciszy. Ponownie otworzył mi drzwi i podał rękę, żebym mogła wstać. Weszliśmy do domu. Ściągnął mi płaszczyk, powiesił, a ja ruszyłam do naszej sypialni, żeby się przebrać. Z szafy wyciągnęłam TO (bez trampek) i ruszyłam na dół, gdzie znajdował się pół nagi Lou. Zachichotałam na jego widok i przytuliłam go od tyłu. Lekko się przestraszył. Zaśmiałam się i odeszłam po coś do picia. Kiedy zobaczył co mam na bluzie zaśmiał się.
-Okey nie będę. -Powiedział z uśmiechem. Zachichotałam i poszłam z napojem do naszej sypialni. Położyłam się na mięciutkim łóżku i włączyłam telewizor. Leciał jakiś nudny serial. Po chwili doszedł do mnie Lou, położył się koło i miział mnie po ręce. Kiedy po godzinie już przysypiałam poszłam się przebrać w piżamę i spać. Rano obudziłam się o 8 i zaczęłam od sprzątania.Potem coś ugotowałam i włożyłam do piekarnika. Weszłam do naszej sypialni i obudziłam mojego śpiocha. Zwlekł się z łóżka i coś tam zaczął robić. Ja w tym czasie wybrałam do ubrania TO.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół do Louis'a. Siedział ładnie ubrany na kanapie. Kiedy mnie zobaczył oczy mu się zrobiły jak pięć złoty.
-Ślicznie wyglądasz! -Podszedł do mnie i chciał dać całusa, ale dzwonek do drzwi zabrzmiał. Lou się uśmiechnął i poszedł otworzyć. Ja w tym czasie poszłam wykładać jedzenie, ponieważ wiedziałam, że to chłopcy. Poustawiałam na stół, który był ładnie urządzony i wtedy weszła gromadka dzieciaków. Zrobiło się głośno, ale kiedy mnie ujrzeli to reakcja była podobna do Louis'a. Ale najbardziej zaciekawiła mnie mina Liam'a. Wyglądał na podenerwowanego? Hmm... Przestałam o tym myśleć i usiedliśmy wszyscy do stołu. Siedziałam koło Louis'a i Liam'a. Dobrze mi się z nim gadało. Był przystojny i rozsądny. Był ... Idealny? Nieee... Ale coś do niego czułam, tylko jeszcze nie potrafiłam rozgryść co to takiego. Jedliśmy kiedy Louis i Harry gdzieś poszli. Po 5 minutach kiedy ich nie było poszłam to sprawdzić. Kiedy zobaczyłam to co się tam działo w pokoju... Miałam już całe oczy we łzach.
-Louis....? -Powiedziałam cicho. Odwrócili się do mnie, a Lou już chciał coś mówić.
-Nic nie mów! -Wykrzyczałam przez łzy.-Uplanowaliście to?! -Spytałam, a oni tylko niewinnie pokiwali głowami na tak. Czułam się oszukana. Zraniona, a co najgorsza zdradzona.
-Co miało na celu ten rok ze mną? Byłam jakimś jebanym eksperymentem?! Czemu mi to zrobiłeś?! Oni wszyscy wiedzieli?! -Wykrzyczałam i oczekiwałam odpowiedzi. Lou nie potrafił nic z siebie wydusić, więc zaczął Harry.
-On cię kocha, kochał i kochać będzie. Dlatego ci nic nie mówił. Nie byłaś żadnym eksperymentem. [T.I] zrozum tak musiało się stać. Tak wiedzieli. -Łzy jeszcze bardziej poleciały.
-Co musiał być?! Mój ukochany miał zostać jebanym gejem?! To miało się stać?! Wiedz Lou, że zawiodłam się na tobie... Myślałam, że ufasz i szanujesz mnie na tyle, żeby powiedzieć mi to zanim się w tobie zakochałam. Chodź teraz to wątpię w moją miłość do Ciebie.
-[T.I] ... -Lou coś mówił, ale ja wybiegłam z tego pokoju. Weszłam do kuchni cała zapłakana. Chłopcy spojrzeli na mnie z żalem w oczach.
-Jak mogliście mi nie powiedzieć?! Myślałam, że .... Ahhh szkoda gadać! Wszyscy jesteście siebie kurwa warci! Jebać was i całą resztę! -Wybiegłam z tego domu wariatów. Biegłam ile sił w nogach. Ktoś za mną biegł. Dogonił mnie, bo niestety na obcasach nie umiem biegać. To był Liam'a. Cieszyłam się, że on.
-[T.I] ... -Chciał coś zacząć.-Nie! Nie chce tego słuchać! Oszukaliście mnie wszyscy! Bawiliście się moimi uczuciami, ale teraz... Teraz jest ju za późno na ratowanie czegokolwiek... -Powiedziała i chciałam uciec, ale złapał mnie za rękę i przybliżył do siebie na niebezpiecznie krótką odległość. Pocałował... Pocałował w takim momencie... Oddawałam pocałunek z jeszcze większą namiętnością ... Ja się chyba w nim .... Nieee ... Przecież jak? ... A może jednak? ... Zakochałam się w nim ... Już dawno ...
-[T.I] ja pierdole... Kocham Cię! -Powiedział to, a na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Pocałowałam go. Kiedy skończyliśmy przytuliłam się do jego ciepłego torsu.
-Oni się kochają... Ciebie też kocha, ale ... Nie tą samą miłością... Oni ... Oni dbali tylko i wyłacznie o twoje uczucia. Nie o swoje... -Przemyślałam to. Liam miał rację...
-Masz rację .... Chodź ... -Wzięłam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Podbiegł do mnie i wziął na ręce. Śmialiśmy się. Jeszcze przy nikim się tak nie czułam. Z wyjątkiem Lou... To drugi taki wypadek. Kiedy dotarliśmy do domu. Weszłam już o swoich siłach. Ale nie puściłam ręki Liam'a. Chyba się bał reakcji, bo chciał uciec. Zachichotałam i go za sobą pociągnęłam. Weszliśmy do kuchni w której panowała grobowa cisza. Wszystko oczy skierowały się na nas.
-[T.I] ...
-Zamknij się. Zamknij się i słuchaj, bo nie będę powtarzać. -Zmarszczył brwi, ale chciał słuchać.
-Kochałam Cię... Ale jest ktoś do kogo czułam coś od początku naszego związku-Spojrzałam na Liam'a.- Jest czarujący, przemiły, słodki, opiekuńczy jednym słowem ideał ale mnie. Lou kiedyś byłeś nim Ty. Ale to wszystko przeze mnie nie przez Ciebie. I jeśli się kochacie tak jak ja Ciebie Lou to nie stoję wam na drodze. Ale wiedz, że ja sobie też muszę ułożyć sobie życie na nowo. I nie będziesz już w nie ingerował... -Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.-To Liam, nie? -Pokiwałam na 'tak'. -Mam nadzieję, że wam się ułoży. Ale wiedz, ze moja miłość do Ciebie nie zgasła i nigdy nie zgaśnie.... -Przytuliłam go i usiedliśmy razem przy stole. Louis był zajęty Harrym, a ja Liam'em. Może wyda wam się to dziwne, ale przyjaźnimy się i jestem z tego zadowolona. Jak układa mi się z Liam'em? Jest na prawdę wspaniały! Kocham go i mam nadzieję, że nic przede mną nie ukrywa. To koniec mojej history, która jeszcze się pewnie zmieni... Na lepsze.

To mamy kolejnego imagina. Nie jestem jakąś wielką fanką Larrego, ale wole sobie nie wmawiać, o jak będą gotowi to na pewno się przyznają, a jak nie są gejami to pozostanie tak jak jest :) Jak wam się podoba? :)

czwartek, 14 lutego 2013

31. Olejmy jutro.

Imagin dla Kiwi <33
WŁĄCZ.!!

-Kocham Cię ... -Powiedziałam kiedy leżeliśmy na łące. Spojrzał w moje oczy, pogłaskał po policzku i dał czuły pocałunek.
-Ja Ciebie też ... -Powiedział ze szczerością w oczach. Kolejny pocałunek i kolejny inny do albumu. Wstał i podniósł mnie. Pomógł mi wsiąść na wózek inwalidzki i szedł w stronę przepaści. Staliśmy razem na krawędzi i nasze serca zabiły szybciej.
Tak byłam inwalidą. Kiedy miałam parę lat miałam wypadek samochodowy wtedy właśnie go poznałam. Był młodziutki ale wiedział co robić w takich chwilach. Pomógł mi bardziej niż właśni rodzice, którzy nie mogli się z tym pogodzić. Nie chcieli mnie już. Nie byłam tak samo piękna. To najprawdziwszy przykład jak ludzie są powierzchowni. Nie liczy się wnętrze człowieka, tylko to co ma na zewnątrz. Często o tym myślałam, że tego pięknego blondaska Bóg nie bez powodu postawił na mojej drodze. On zawsze był blisko.
-Olejmy wszystko liczy się tylko to co teraz, ty jesteś blisko więc mogę nawet dziś umierać i tak przeżyłam więcej niż przeciętniacy, bo nie bałam się wziąć swojego życia w swoje łapy. -Wypowiedziałam te słowa i spojrzałam w jego oczy, które były przepełnione miłością, troską i czułością. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy przed siebie. Nasz droga się nigdy nie skończy. Będziemy szczęśliwi. Umrzemy jako młodzi ludzie, ale razem. Będziemy z dala od tych wszystkich ludzi. Będziemy tylko mi i cała wieczność.

Niall~ Leżymy razem żywi i cieszymy się tym życiem,
Chociaż tym po drugiej stronie też podobno dobrze idzie,
Plujemy razem w ryj, kurewstwu tego świata,
Kurwoodporna szyba nas od niego wciąż odgradza,
Z dala od ludzi, przy których trzeba wciąż udawać,
I uśmiechać się za często, i zawiązywać krawat,
Bić nie szczere brawa, żeby osiągnąć cokolwiek...


Teraz jesteśmy nad tą samą przepaścią z innymi marzeniami i calami. Teraz naszym celem była wieczność, bez tych wszystkich fałszywych ludzi. Nie miałam żadnego kontaktu z rodzicami odkąd uciekłam rok temu z blondaskiem. Przeżyliśmy nasze najwspanialsze marzenia. Ona Direction po naszej śmierci przestało istnieć, ale jego przyjaciele zrozumieli. Zrozumieli, że nie było nam dane żyć, ale istnieć poza światem. U góry już wieczność. Nie wspominałam wcześniej o jego zespole, bo zapewne wiesz o kim mowa.? Tak myślałam. Byli sławni, ale Niall nie był szczęśliwy udając takiego. Te wszystki kłamstwa, zakazy, nakazy, co możesz, a na co musi uważać. Nie był szczęśliwy. Z początku pisał się na pokazanie swojego talentu, a nie udawanie kogoś kim nigdy nie był. Może Ci się teraz wydawać, że to nic normalnego, ale kiedyś... Kiedyś jak spotkasz tą jedyną osobę, która będzie odwzajemniać twoje uczucia będziesz chciała zostać z nim jak najdłużej, ale nie zawsze wszystkim dogodzisz i będą przeciwnicy waszego związku. Takie są brutalne prawa w tej grze. Grze zwanej życiem. Twoja gra zaczęła się jakiś czas temu. Grasz.? Bo ja swoją wygrałam. Wygfrałam miłość i to pozwolił mi dojść do końca gry. Twoja gra nie skończy się tak jak moja. Dla każdego inaczej się kończy, a dla niektórych nigdy.

Ja~Leżymy razem martwi, wszyscy się o nas martwią,
Mogę powiedzieć tylko jedno - było warto,
Dzięki Tobie zrozumiałam że ten brzydki świat jest piękny,
I nie liczy się tutaj nic tylko momenty,
Budzimy się gdzieś, nie wiemy co to za miejsce,
Mówisz ze to nasz świat, zgadnij jakie mamy plany,
Wiesz czemu je znasz ? Bo jesteśmy na nim sami.


Wybaczcie za takie badziewnie i że ciągle jakieś smutasy, ale no cóż takie jakieś swoje dni mam. Miałam dziś 2 szczepionki, a miałam tylko bilans wypełnić :C Boli mnie jedna ręka :C Jadę jutro do mojej przyjaciółki,  ale na pewno coś dodam. Kocham was! A wy mnie? <33 Moje kochaniutkie walentynki <3333333333

30. Szczęście.?

Tego imagina dedykuje Agacie z tego bloga ^^

-Tak jestem dziewczyną i lubię pooglądać fajnych facetów jak grają w piłkę nożną, lubię jeść jak świnia, zostawiać bajzel po siebie, narzekać na niego, malować sobie paznokcie, obgryzać je, po pewnym czasie sprzątać, spać, być leniem, i nie lubię jak ktoś narzeka na moje zachowanie.! Jeśli już mnie nie kochasz to możesz mnie zostawić.! -Wykrzyczałam mu w twarz ze łzami w oczach. Nic nie powiedział. Wziął kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Czy on mnie już nie kocha.? Czy woli tą elegancką i starą mnie.? Może.. Może czas mu dogodzić... Zaczęłam od domu. Nie wyglądał najlepiej z tego punktu widzenia. Zaczęłam od góry. Porządek w szafach, na pułkach, segregacja itp. Kiedy nasza sypialni była już zrobiona na błysk, zostały mi jeszcze paręnaście innych pomieszczeń. To nie pocieszające, ale taki żywot kobiety. Często się kłócimy, ale tym razem porządnie mu wygarnęłam wszystko. Czym ja jestem.? Machiną do sprzątania, gotowania i innych dupereli.? Mam 19 lat niech też nie wymaga ode mnie super porządku i codziennych domowych obiadków. Czas nadszedł by dorosnąć i to zmienić. Kiedy tak rozmyślałam zrobiło się bez niego strasznie cicho. Włączyłam na całego fula album One Direction. Kochałam jego jak i jego głos. Niczego mu nie brakowało. Przy muzyce wszystko szło mi wszystko sprawniej. Cały dom już błyszczał. Postanowiłam się teraz wziąć za siebie. Umyłam się, spięłam włosy w TO. Swobodne kosmyki spadały mi na policzki. Pomalowałam długie paznokcie na czerń i kiedy były już suche ubrałam się w TO. Zeszłam na dół i przygotowałam zapiekankę, którą tak bardzo lubił. Włączyłam nastrojową muzykę i porozrzucałam płatki od korytarza do salonu, gdzie mieliśmy zjeść. Zapiekanka już była gotowa, a po Liam'ie ani śladu. Bałam się, ze coś mu się stało. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. To na pewno był on. Zanim dotarł do salonu trochę mu to zajęło. Miał bukiet czerwonych róż i nieśmiały uśmiech na twarzy. Podeszłam do niego i pocałowałam tak namiętnie jak jeszcze nigdy.
-Pięknie wyglądasz, ale wolę cię w dresie i bluzkach na ramiączkach. Taką cię pokochałem i z taka chce umrzeć. -Pocałował i dał mi bukiet. Włożyłam go do wazonu z wodą i nałożyłam zapiekanki na talerze zanosząc je z Liaśiem do salonu. Po wspólnej kolacji i rozmowie przystaliśmy na tym co jest teraz jak będzie mi się chciało to sprzątam, jak nie to on to robi. Kochaniutki.. Dobrze, że on wiem, ze mnie się nigdy nie chce. Pozmywał po kolacji, a ja rozebrałam się do bielizny. Ułożyłam na łóżku i czekałam na mojego miska. Drzwi się uchyliły, a w nich stanął Liam. Uśmiechnął się zadziornie, a ja podeszłam do niego. Położyłam rękę na torsie i stanęłam na palcach, żeby dostać się do jego soczystych ust. Jestem od niego o głowę niższa to nie takie proste jak się wydaje. Zaśmiał się przez moje nieudane próby i podniósł za uda. Ja wiedząc jak to lubi oplotłam nogi wokół jego bioder i całowałam namiętnie. Liamś przyparł moje ciało do zimnej ściany przez co przeszedł mnie dreszcz. Zaczął całować moją szyje, a ja odchyliłam głowę do tyłu, żeby udostępnić mu więcej miejsca. Wiedział, ze to kocham. Nasz stosunki seksualne się pogorszyła kiedy ... W sumie to nie wiem kiedy, ale wracając do seksu, który za chwilę nastąpi. 
Ranił moje usta poprzez pocałunki. Siłował się z zapięciem stanika, jednak po chyli usłyszałam nie za ciekawy dźwięk, a stanik poleciał na ziemię. Lizał, przygryzał sutki, które robiły się twarde pod wpływem jego dotyku. Czułam, że robię się wilgotna. Pozbyłam go koszuli w kratę i dotykałam nagrzanego torsu poznawając zakątki, które już znałam na pamięć. Nasze języki walczyły ze sobą. Położył mnie delikatnie na łóżku. Czułam, ze nie chciał mi zrobić krzywdy. Po chwili byłam naga. Liam zjechał do partii brzucha, a potem do mojej brzoskwinki. Polizał po całej długości i bawił się łechtaczką. Jęczałam i wykrzykiwałam jego imię. Lubił to. Sprawiał mi przyjemność. Spił wszystkie moje soki i czule pocałował pozostawiając posmak własnej kobiecości. Całował kiedy niespodziewanie zaczął we mnie wchodzić. Przez przypadek i w chwili napięcia ugryzłam jego język. Nie przejął się tylko lekko jęknął. Jego ruchy były sprawne i energiczne. Sprawiał mi niesamowitą przyjemność. Całował otulając mój język swoim.
-Lia..m...to..ja..już... Ughh... -Poczułam jak całe moje mięśnie się odprężają, a sperma mojego ukochane rozpływa się po moim ciele.
-Kocham Cię... -Wyszeptał mi do ucha, a ja się lekko uśmiechnęłam. Zobaczyłam troszeczkę krwi na jego wargach. To zapewne przeze mnie.
-Boli cię...?-Spytałam zmartwionym głosem przejeżdżając lekko kciukiem po wardze. 
-Nie kochanie. Nie boli mnie. -Pocałował mnie w usta i zaniósł do wanny w której się wykąpaliśmy, a potem zasnęliśmy w swoich objęciach. Po tym zdarzeniu Liam poprosił mnie o rękę. Oczywiście się zgodziłam. Na razie tylko narzeczeni za parę lat weźmiemy ślub i urodzę mu gromatkę dzieci o których tak marzy.

To mamy następny.! Co sądzicie.? Mam nadzieję, ze się podobał <3 Dla Agatki <3 ^.^ Wybaczcie, ze taki krótki, ale teraz tylko takie będę pisać, ponieważ nie mam zbyt czasu (mam ferie, ale to nie znaczy, ze wolne od prac) i po prostu chyba lepsze krótkie niż żadne co nie.? Jak macie jakieś sugestię co do tego tematu to piszcie. <3 

środa, 13 lutego 2013

29. Szczęśliwy telefon.

WŁĄCZ.!!

Byłam w domu. Obudził mnie dźwięk telefonu. Próbowałam udawać, że nie ma mnie przy nim, ale ten ktoś dzwonił już 12 raz. Wściekła sięgnęłam po Iphona i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Czego.?! -Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Hey.! W końcu.! To ja [I.T.P]. Idziemy dziś na imprezę! Szykuj się, za 20 minut będziemy! -I się rozłączyła. Zastanawiał mnie fakt jacy 'będziemy'.? Spojrzałam na wyświetlacz, a na nim widniała 13 po południu. Wygrzebałam się spod kołdry i ruszyłam do szafy. Otwarłam ją i wygrzebałam TO. Poszłam się odprężyć pod prysznic. Kiedy byłam już umyta, ubrałam się i zeszłam na dół zrobić śniadanie i kawę. Woda się już gotowała, a płatki czekały na skonsumowanie. Kiedy miałam wziąć pierwszego kęsa zadzwonił dzwonek. Wstałam i ruszyłam do wielkich drewnianych drzwi. Otworzyłam, a w nich stała moja kumpela z jakimiś dwoma kolesiami. Teraz już wiem co miała na myśli mówiąc 'będziemy'. Otworzyłam szerzej i wróciłam do płatków. Zalałam kawę, a piękny zapach rozprzestszanił się błyskawicznie po kuchni. Wzięłam kubek i usiadłam na swoim miejscu kończąc śniadanie. [I.T.P] weszła razem z ciachami i rozgościła się jak to miała w zwyczaju. Wyjęła sobie miskę, płatki i zalała mlekiem. Usiadła przy mnie.
-Nie, nie musisz się pytać, czy możesz.
-Mogę.?
-Hahahhahahaha nie. Kup sobie. -Wyrwałam jej miskę i podałam ją czarnowłosemu. Z uśmiechem konsumował, dzieląc się czasem z kolegą. Jak to na [I.T.P] przystało wyjęła sobie łyżkę i wżerała mi moje płatki. Kiedy skończyliśmy jeść, wsadziłam miski do zmywarki i odwróciłam się do tego pasożyta.
-Kim jesteście? I jak tą debilkę poznaliście?
-Hahahahaha ja jestem Zayn, a to jest Harry. -Podałam im dłoń i przedstawiłam się.
-Hazz się po kryjomu podkochuje w twojej ... -Nie dokończył, bo został zaatakowany przez lokersa. Zaczęłam się śmiać i szturchnęłam lekko przyjaciółkę. Spiorunowała mnie spojrzeniem.
-Ej! Zayn ona też go kocha! -Kiedy wypowiedziałam to zdanie uspokoili się, a ona zrobiła facepalm. <KLIK>. Zachichotałam i wzięłam Zayn'a za rękę, zostawiając te gołąbeczki same. Ruszyłam z nim do mojej sypialni, bo to była moja najukochańsza miejscówka. Zayn rozwalił się na łóżku, a ja szukałam ciuchu na imprezę.
-O w dupę! Ile ty masz ciuchów! -Wykrzyczał mi do ucha, ponieważ stał za mną.
-Po twoim ubiorze sądzę, iż mniej ode mnie nie masz. -Powiedziałam odwracając się do niego przodem. Byliśmy bardzo blisko siebie, a on jeszcze zmniejszał tą odległość. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a my spojrzeliśmy w ich kierunku. Do sypialni weszli za ręce gołąbeczki.
-No proszę zostawić was samych na chwilę, a już się gorąco robi. -Wykrzyczał pasożyt. ([I.T.P]).
Zayn usiadł na łóżku razem z Harrym, a ja z pasożytem szukałam czegoś na imprezę. Wybrałam TO. A pasożyt TO (:D). Oczywiście to norma, że ubierała moje ciuchy. 'Bo ja mam styl' tak chodź by ona nie. Kiedy byłyśmy gotowe była 19, a na 20 miałyśmy być na miejscu. Postanowiliśmy zagrać w butelkę tak dla lepszego humoru. Stało się coś na co czekałam całe po południe jak i wieczór. Całowałam się z Zayn'em. Jego usta były miękkie i słodkie. To było coś. Nie byliśmy jeszcze tamtego dnia oficialnie parą, ale po imprezie i wspólnie spędzonej nocy poprosił mnie. Byliśmy razem szczęśliwi.

Chyba muszę częściej pisać o czym myślę... Bo skoro to was skłoniło do pisania komentarzy, to jak się dowiecie o czym jeszcze myślę, to was gały wyjdą.. Ale dobra, jak na razie nie mogę się zabić.. Komuś obiecałam i nie mogę złamać obietnicy ... :) Imagin się podobał?? :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

28. Prezent.

WŁĄCZ.!!

Wstałam o 8 rano jak zawsze w tygodniu do szkoły. Zwlekłam się z ciepłego łóżka i ruszyłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę i poszłam się ubrać w CIUCHY. Kiedy byłam już gotowa wzięłam swoją torbę i ruszyłam na dół. Miałam zadziwiająco dobry humor. Może to przez to, ze mam dziś urodziny.? Niee... I tak pewnie nikt nie pamięta. Z takimi myślami wyszłam z domu. Bus do szkoły miał przyjechać za 3 minuty. Usiadłam na ławeczce na przystanku i czekałam. Kiedy bus podjechał ujrzałam jego uśmiechniętą twarz. Odwzajemniłam uśmiech i pospiesznym krokiem weszłam do busiku. Na przywitanie dał mi namiętnego całusa w usta i objął mnie ramieniem. Bus ruszył, a my z jego paczką śmialiśmy się i gadaliśmy. Kiedy byliśmy już pod szkołą wszyscy się pchali do wyjścia, tylko nie mój misiek. Szturchnęłam go lekko, a on mnie posadził sobie na kolanach. Szeroko się uśmiechnął i przygryzł płatek mojego ucha.
-Wiesz, ze jesteś moją najpiękniejszą i najlepszą solenizantką.? -Spytał, a ja zachichotałam. Jego ręka wodziła po moich nagach. A drugą trzymał na plecach. 
-Wiem... -Zaśmialiśmy się. -Żartuje .. -Powiedziałam, a w busie zrobiło się już pusto. Busik ruszył gdzieś, a ja nie wiedziałam co sie dzieje. Pomyślałam, ze Louis pewnie coś wymyślił. Dałam mu soczystego buziaka i oparłam się o szybę placami. Miał idealny widok na moje piersi. Dotknął palcem moich ust i zjeżdżał nim po obojczyku, aż do dekoltu. Uśmiechnęłam się do niego i ściągnęłam jego rękę. Zrobił minę kota, ze shrek'a. Zachichotałam i dałam mu buziaka w usta. Przytuliłam się do niego i czekałam na koniec trasy. Kiedy stanęliśmy przed jakimś wielkim i nowoczesnym budynku myślałam, że to jakiś żart. Spojrzałam na Louis'a i podniosłam jedną brew do góry. Zaśmiał się i wziął mnie na ręce. Oplotłam je wokół jego szyi i schowałam twarz w jego pachnących włosach. Kiedy byłam już wystarczająco naćpana jego zapachem podniosłam głowę i zobaczyłam, że zmierzamy ku jakiemuś wielkiemu pomieszczeniu. Przygryzłam jego płatek. Podniecało go to. Odwrócił głowę w moim kierunku i widziałam już podniecenie w jego oczach. Próbował to zwalczyć, jednak coś mu nie pozwalało. Weszliśmy do pomieszczenia, a w nim siedziało 4 nawet przystojnych chłopaków, dwie dziewczyny i jacyś starzy kolesie. To będzie ciekawe.~ Pomyślałam. Postawił mnie na nogi i posadził sobie na kolanach przy stale przy którym już wszyscy siedzieli. Nie wiedziałam co się dzieje. Stary zaczął gadać. 
-Jestem managerem waszych chłopaków... -Spojrzał na każdą z nas z osobna.-Dopiero teraz musiałyście się dowiedzieć, ponieważ podpisali umowy i musieliśmy poczekać, aż wszystko się uda. Wygrali X Factor i będą teraz komponować. Mają już fanów i parę piosenek. Jest jeden haczyk. To się liczy Ciebie Lou. -Spojrzał na nas.-Będziesz miał jako dziewczynę Elenor. Nie możesz być z kimś takim... -Objechał mnie z góry do domu.-Myślałam, że zaraz wybuchnę. Są moje urodziny, chyba powinnam świętować, a nie złościć się.
L-Czyli kim, bo nie rozumiem.? -Jego głos stawał się podwyższony.
-Rozwydrzona, luzacka, nie taka jaka powinna być... -Trochę mnie to zasmuciło. Bo w końcu nigdy nikt mi czegoś takiego nie powiedział. 
-A skąd ty wiesz jaka ona jest.?! Nawet jej nie znasz.! -Lou już chciał się wyrywać, ale go powstrzymałam. 
-Spokojnie, Lou. -Powiedział koleś z burzą loków na głowie. Spojrzałam na niego. Miał ładne brązowe loki i zielone oczy. Wróciłam do mojego ukochanego wzrokiem i popatrzałam zaszklonymi oczami. Od razu się uspokoił i mnie przytulił.
-I.. Jest dla ciebie stanowczo za młoda... -Dokończył stary.
-Hahahaha, że co przepraszam.? -Zapytałam z komiczną miną pomieszaną ze łzami.
-Masz 18 lat, tak.? 
-19, właśnie dziś kończę... -Zajrzał w jakieś papierki.
-A no faktycznie, ale i tak nie możemy na wasz związek pozwolić.. Psujesz go.. Niszczysz.. -Myślałam, ze rzucę mu się do gardła. Ja i kogoś niszczyć, a zwłaszcza mojego miśka.?! 
-Ty przestarzały kurwiszonie hamuj, bo wdupisz.! -Wstałam energicznie i wybiegłam z sali. Myślałam, że Lou za mną wybiegnie, ale nie zrobił tego. Czemu.? Przez to jeszcze bardziej się  popłakałam. Wyszłam z tego jebanego budynku i ruszyłam do mojego domu. Trochę do przejścia mi zostało, ale co ja mogłam zrobić w tej chwili.? Szłam przez zatłoczone ulice Londynu i rozmyślałam nad tym czy warto.? Czy warto dalej się tak katować.? Może ziemia nie jest przeznaczona dla mnie. Często dopadały mnie takie mysli, ale teraz to już przesada. Byłam na moście. Trzymałam się poręczy, jednak jeszcze nie po tej stronie. Lubiłam tu przychodzić i myśleć nad tym, ze to właśnie tu odbiorę sobie życie... 

(Przetłumaczony tekst piosenki u góry)

Pozwol im plynac
Pozwol im plynac


A wiec szlocham
A wiec szlocham 


W moich najslabszych momentach szlocham
bo lubie sposob w jaki lzy pasuja do mojego policzka
W moich najciemniejszych momentach placze
Oh jak ja kocham ten sposob w jaki lzy harmonizuja z moja twarza

Lubie slono
Lubie mokro
Lubie moj make-up w balaganie
A wiec placze ciezko
Pozwolam im plynac
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza

A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham, A wiec szlocham, A wiec szlocham
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac

W moich najradosniejszych momentach lamentuje
Bo to takie wspaniale uczucie kiedy pozwalam mojej wodzie plynac
Kapie kropelka (kap kap), i ja nie moge przestac
Nie moge przestac, nie- powiedzialam nie
Kapie kropelka (kap kap), i ja nie moge przestac
Nie moge przestac
Placze za Toba, placze za Toba
Placze bo nie moge sie powstrzymac
A wiec to plynie, tak to spada
I nie ma zatrzymania

Lubie slono
Lubie mokro
Lubie moj make-up w balaganie
A wiec placze ciezko
Pozwolam im plynac
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza

A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham
A wiec szlocham, A wiec szlocham, A wiec szlocham
I nie przestane dopoki moje wszystkie lzy sie nie rozprosza
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac
Pozwol im plynac, Pozwol im plynac.

Zostałam tam do wieczora, potem wróciłam do domu i rozmyślałam nadal nad Tobą. Raniąc nadgarstki żyletka...

Wybaczcie za długą nieobecność i tą która jeszcze nastąpi -.-' Mam mała kare za nie sprzątanie po sobie i mogę wchodzić tylko kiedy mamy nie ma w domu, poszczęściło mi się dziś... :) Co sądzicie.? W ogóle ja też mam takie miejsce gdzie odbiorę sobie życie już za niedługo :) Na pewno jest mnóstwo blogów, które polubicie tak jak mojego (mam nadzieję, ze go lubicie), ale wiedzcie, że to było moje najpiękniejsze przeżycie pisać dla was :)

środa, 6 lutego 2013

27. Potrzebuje cię tu i teraz...

Dla anonimka ;)
WŁĄCZ.!!
Przeczytaj notkę pod postem.!

Byłaś w domu. Była straszna burza. Pioruny waliły w przestrzeni, a ty siedziałaś w koncie i trzęsłaś się ze strachu. Niby zwykła burza, jednak ludzie są niezrozumiali. Czekałaś już chyba wieczność na niego. Bałaś się, ze coś mu się stanie. Że już się stało, jednak bałaś się iść po niego. Ale.. To jest On.. Twój najukochańszy i jedyny chłopak, którego darzysz tak dużym zaufaniem. Musisz zwalczyć swoje lęki. On jest ważniejszy niż twoje wymyślone problemy. Łzy lały się po policzkach. Oddychałaś głośni i ciężko. Kaszlałaś kiedy wycie dawało za wygraną. Musiałaś... Dla niego.! Powoli i nie pewnie wstałaś z zimnej podłogi. Byłaś chora i to bardzo. Zawsze miałaś straszne lęki. Nie wychowywałaś się w normalnej rodzinie, a on pomógł ci się pozbierać. Jest wspaniałym mężczyzną. Podeszłaś do drzwi. Nie miałaś butów, ani skarpet. Szłaś na bosaka i tak było ci to obojętne. Chciałaś tak bardzo go zobaczyć, a teraz myśli krążą tylko przy tym, czy jeszcze żyje. Wyszłaś za próg domu i usłyszałaś trzask. To była gałąź. Wróciłaś szybko do domu. Nie zamknęłaś drzwi.

~Każdy ma swoją teorię... Moja jest taka, że pytanie o to czym jest miłość zadawało sobie wielu uczonych. Jest to fakt zaskakujący, biorąc pod uwagę to, że miłość to zjawisko, wydawałoby się, bardzo oczywiste. Sprawa nie przedstawia się jednak tak prosto. Pierwszym problemem, który nasuwa się kiedy mówimy o zjawisku miłości jest występowanie jej rodzajów: miłość rodzinna, przyjaźń, miłość erotyczna i miłość duchowa. Okazuje się więc, że to o czym myślimy najczęściej słysząc słowo „miłość” może być tylko jedną jej odmianą. Na tym nie kończą się niejasności związane z relacją między potocznym rozumieniem miłości, a jej prawdziwym obrazem

Wybiegłaś jak oparzona biegłaś ile sił w nogach. Chciałaś uciec przed burzą. Może to było głupie, ale dla ciebie nic nigdy nie było głupie. Byłaś bardzo głęboka. Miałaś wyostrzone uczucia. Wszystko czułaś 100 razy bardziej niż przeciętny człowiek. Może Tobie się teraz wydaje, ze to głupie i niemożliwe, ale tak było. Ufałaś tylko jemu. Słyszałaś jak twoje stopy odbijały kałuże. Może nigdy nie byłaś najlepszą opcją, ale nigdy cię nie zostawił. Był  z Tobą od początku. Nikogo oprócz ciebie nie było. Biegłaś, biegłaś i zobaczyłaś go. Szedł w stronę twojego domu. Miał kaprur, ale ty go rozpoznasz nawet w worku na śmieci. Podniósł głowę i cię ujrzał. Zrobił przerażoną minę. Podbiegł do ciebie i przytulił. Z kosmyków lały się krople wody. Trzęsłaś się. Wziął na ręce i szedł z tobą. Gdy nagle ...

~Może moja teoria jest niezrozumiała, ale nigdy nie było miłości. Z początku tak, ale potem staje się to przyzwyczajeniem, obowiązkiem zostania przy tej osobie. Populacja ludzka to nad zwyczaj niezwykła sprawa. A życie jest ironią. Musimy stracić, by docenić. Obejść, żeby wrócić. Pokochać, żeby potem znienawidzić. Może to jest nasz problem. Sami ustalamy jaki szczebel sobie stawiamy na naszej drodze. Ludzie często wybierają ten najwyższy. A prawda jest taka, ze małe rzeczy i czyny są lepsze niż te większe. Może moja teoria nikomu się nie spodoba, ale takie jest moje zdanie, a jakie jest twoje.? Czy uważasz, że to nie ludzie najbardziej wadzą.? Bo moim zdaniem tak. Człowiek ciemięży człowieka w pogoni za wieloma skarbami. Zapominając o tym, że największym skarbem są ludzie...

Z wielkim poślizgiem i piskiem opon wleciała na nas ciężarówka. To był nas wspólny koniec. I mimo, iż nie był on szczęśliwy to mieliśmy taką szanse umrzeć w swoich ramionach wypełnieni miłością. On... Ona... Może to nie była długa historia, ale prawdziwa. Pełna miłości, której jest mało na tym świecie. Są pary, ale czy na pewno z miłości.

~Jestem prawie na krawędzi i
krzyczę swe imię z całych sił niczym głupiec
czasami, kiedy zamknę oczy
udaję, że wszystko ze mną w porządku, ale to nie wystarcza,
bo moje echo jest jedynym głosem, który powraca
mój cień jest jedynym przyjacielem jakiego mam... 

słuchaj, przyjmę szept jeżeli
to wszystko co możesz dać
ale tak nie jest, mógłbyś przyjść i mnie uratować
próbuję przegonić to szaleństwo z mojej głowy... 

nie chce być w dole, i po prostu chcę czuć się żywa,
móc znów ujrzeć twą twarz
nie chce być w dole, i po prostu chcę czuć się żywa,

móc znów ujrzeć twą twarz
jeszcze raz…



Takie tam wypociny... Ehhh.. Wiecie co.? Jebać to.. Jebać.! Walą mnie te komentarze... Prosić się nie będę.! Jeżeli to jest, aż takie trudne to JEBAĆ TO.! I nie mam teraz na myśli, żeby jebać tego bloga, nie. Tylko jak nie to nie. Będę dalej pisać, ale już nie dla was tylko i wyłącznie dla siebie. Będę robić to co chce, a tego właśnie chce. I jeżeli przez wypowiedzenie prawdy przestaniecie czytać mojego bloga to znaczy, że nie znacie takiego słowa jak 'człowieczeństwo'. Dziękuje, do widzenia. 

wtorek, 5 lutego 2013

26. Zmany są czasem potrzebne... Część 3

WŁĄCZ.!!

Spojrzałam, a tam stał...

Blondasek i machał kluczami. Podszedł do schodków i usiadł mi na nogach w nadmiarze ciężaru syknęłam na niego. Uśmiechał się. Myślałam, ze zaraz wydrapię mu te gały. Wpatrywał się we mnie jak w dzieło sztuki. Z zaciekawienie i chęcią odkrycia wnętrza. 
-O miło przyniosłeś mi klucze. -Trzymał je w jednej ręce. Chciałam je wyrwać, ale tym sposobem lekko musnęłam jego nos moim. Spojrzałam na jego niebieskie jak ocean tęczówki., które z bliska były jeszcze piękniejsze. Zbliżył się do mnie i pocałował. Nie mogłam się powstrzymać... Oddawałam z jeszcze większym zaangażowaniem.
WŁĄCZ.!!

Moja ręka wylądowała na jego torsie. Podniósł mnie i ruszył w kierunku drzwi. Przekluczył i trzasnął nimi o ścianę w środku. Zamknął je nogą i szybko się rozebrał. Podniósł za uda i obijał się o ściany. Kiedy doszedł do mojej sypialni byliśmy już nadzy. Obdarowywał całe moje ciało pocałunkami. Od płatka ucha przez szyje doszedł do piersi. Ssał i przygryzał sutki. Ugniatał je ręką. Zjeżdżał niżej. Zagłębiał język w pępku. Poczułam przyjemny i ciepły oddech na mojej kobiecości. Głośno sapałam. Wsadzał go głęboko i lizał całą długość. Zlizywał wszystko moje soki powstałe przy jego pracy. Szedł teraz ustami do góry. Całował wszystkie zakątki,których miejsca poznawał dopiero dziś. Pocałował w usta, nasze języki się o siebie powoli ocierały. Całował z taką pasją i uczuciem. W niespodziewanym momencie wsadził swojego naprężonego już penisa w moją brzoskwinkę. Jęczałam mu do ucha. Podobało mu się. Wchodził całą długością i wychodził. Pierwsze pchnięcia sprawiały ból, jednak z czasem ból znikał, a pojawiała się nieziemska przyjemność. Jęczałam, sapałam w przypływie emocji wykrzykiwałam jego imię. Kiedy byliśmy na szczycie, a jego ciepła sperma rozlała się po moim ciele pomyślałam, przecież on ma dziewczynę. To była chwilowa myśl, ponieważ chciałam mieć go na wyłączność. Kiedy ze mnie wyszedł wstałam i skierowałam się do łazienki w celu obmycia się. Czułam się.. Nieczysta... Z powodu tego, że przeleciał mnie zajęty chłopak. I też z tego, że mnie przeleciał... Sam fakt, że robiłam to po raz pierwszy mnie przerażał. Woda leciała i otulała moje nagrzane ciało. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili przyjemności. Zakręciłam kurek i wytarłam się miękkim ręcznikiem. Obwinęłam nim się od piersi do ud i ruszyłam do mojego towarzysza. Kiedy mnie zobaczył to się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Był już w bokserkach. Ubrałam się w jego cudownie pachnącą koszule. Położyłam się koło niego i dałam głowę na jego tors przysłuchując się biciu jego serca zasnęłam. Obudziłam się o pierwszej w nocy. Blondaska już nie było. Trochę się zdziwiłam, bo byłam w jego koszuli, czyli on poszedł bez niej.. Smutna i zawiedziona dalej poszłam spać. 
Rano obudziłam się w dobrym nastroju, mimo, iż nie było mojego 'kochanka', a może to ja byłam jego 'kochanką'.? Z tym bardziej bym się zgodziła. Wstałam świeża i poszłam na dół. Kiedy zjadłam syty posiłek poszłam się jakoś ubrać i pójść do Niall'a. Wybrałam TO. I z uśmiechem wyszłam z domu. Szłam zadowolona i pewna siebie. 
Zapukałam do drzwi, a te otworzył mi Zayn. Uśmiechnął się speszony. Chyba się mnie nie spodziewał. Wpuścił mnie do środka i poszłam za nim do salonu. W nim znaleźli się wszyscy. Plusowo Niall'a dziewczyna. Miałam zamiar jej pokazać kto ma większe prawo do niego. Miałam zamiar o niego walczyć. Nawet jeżeli konsekwencje są poważne. Uśmiechnięta i pewna przywitałam speszonego Niall'a. Kiedy zobaczył, ze nawet patrząc na nią nie przestaje się uśmiechać odwzajemnił. Przedstawiłam się i po godzinie rozmów z każdym ustaliłam, że podrywacz to Harry, ten spokojny to Liam, szpaner to Zayn, słodziak to Louis, a najprzystojniejszy to mój Niall'uś. Chodź teoretycznie to nie mój. Kiedy dziewczyna się zebrała do domu Niall postanowił wykorzystać sytuację. Pociągnął mnie do swojego pokoju. Całował w szyje, a ja znudzona i wcale niezadowolona z tego, ze lubi się ze mną tylko pieprzyć lekko go odepchnęłam. 
-Czy ty mnie kochasz.? -Spytałam unosząc brew. Odpowiedziała mi cisza. Nie ruszyło mnie to. Wczorajsza noc mnie odmieniła. W tych czasach trzeba być zmierzła suką bez uczuć, bo inaczej sobie nie poradzisz.
-Olejmy wszystko liczy się tylko to co teraz. Ty jesteś blisko więc mogę nawet dziś umierać. I tak przeżyłam więcej, niż przeciętniacy, bo nie bałam się wziąć swojego życia w swoje łapy. -Podoba ci się bycie moją drugą opcją.? -Spytał trochę zdziwiony. -Lepiej drugą niż żadną. -Pocałowałam go lekko w usta. Po tym wyznaniu byłam jego kochanką przez ponad rok. Wiem to dużo zżyliśmy się bardzo. Ale ja ułożyłam sobie życie z kimś innym. Z kimś odpowiedzialnym i spokojnym (wskazówka czytałeś wcześniej wiesz). Zakochanie przyszło naglę, a to, że uczucie zostało odwzajemnione to największe szczęście na mojej planecie.

                
To mamy ostatnią część. Jestem zawiedziona :< I usuwam bloga. Bo skoro tylko trzy osoby to czytają to po co ja mam się starać.? :< Kto nie chce, żebym usunęła bloga niech napisze komentarz, chcesz czytasz i wychodzisz. :<