One Direction

One Direction

czwartek, 31 stycznia 2013

22. Zieleń moim ulubionym.

WŁĄCZ

Nigdy nie byłaś idealna. Nikt nie jest, ale zawsze miałaś marzenia, jednak nigdy nie wierzyłaś, że one się spełnią. Zawsze chciałaś śpiewać na wielkiej scenie, jak twoi idole. Wiedziałaś, ze to się nie spełni. Nie miałaś nigdy do tego głosu. Wszyscy mówili ci, ze jesteś bardzo dobra w śpiewaniu, jednak kiedy słuchałaś się na nagraniach słyszałaś fałsz i niedociągnięcia. Nigdy nie umiałaś wysokich dzwięków, a żeby zostać sławną właśnie to trzeba potrafić. Może nigdy nie spełnię całkowicie swoich marzeń, ale przynajmniej będę świadoma, że próbowałam.~Pomyślałaś wchodząc na scenę. Twój kasting przebiegł szybko. Dostałaś się. To był pierwszy krok w stronę swoich marzeń. Lecz nigdy nie sądziłaś, ze to jest takie trudne. Że tam za kulisami tyle się dzieje. 
Od tamtego zdarzenia mija 2 lata. Jestem teraz sławna, ale to nie jest to czego chciałam. Nie tak to sobie wyobrażałam. To miało być pokazanie siebie i swojego talentu, a tym czasem udajesz kogoś kim nigdy nie byłaś i nie chciałabyś być. Może to jest część zapłaty za spełnienie ich. Może świat odpłacił mi za to, że mogłam spełnić swoje marzenia. Kto wie. Ale wiem, ze nie chce się tak dalej pogrążać w ciągłym smutku i myśleniu jakby moje życie wyglądało jakbym wtedy tam nie poszła. Czy byłoby lepsze przynajmniej w małym stopniu.? Może nadszedł czas na ujawnienie siebie, a nie rozkapryszonej nastolatki, która w wieku 16 lat wygrała X-Factor'a. Tak to jest ten czas. Teraz jestem już wystarczająco dorosła, żeby to pojąć. Życie polega na kłamstwie, im lepsze tym dłużej się utrzymujesz na powierzchni, jednak kiedy kłamstwo wychodzi topisz się. Może stracę swoich fanów, bo dowiedzą się o tym kim na prawdę jestem, ale na pewno ci prawdziwi, którzy byli od początku zostaną. Będą wspierać i zachęcać do dalszej pracy. Szłam przez wielki biały korytarz. Przede mną i za mną szli ochroniarze. Byłam przed wejściem. Pisk fanów, okrzyki. To wszystko... To wszystko to fikcja. Oni mnie nie kochają za to kim jestem i za jaką muzykę tworzę, ale za wygląd i za to, ze mam pieniądze, a to mam tylko przez ich naiwność, ze mając moją płytę zaszpanują, jednak nie każdemu da się dogodzić. Każdy jest inny. Czas na zmiany~ pomyślałam. Weszłam na scenę. Widziałam tłum piszczących osób. Stres, strach, przed zawaleniem koncertu. To robi z człowiekiem coś strasznego. Po skończonym koncercie wszystko wyznałam. Wiedziałam tylko ja i nikt inny o tym zdarzeniu. W świetle reflektorów nikomu nie można ufać.  Nie byli zadowoleni. Nikt by nie był, jakby się oszukiwało od samego początku swojej kariery, która właśnie prysnęła jak bańka mydlana. Może nie był to najlepszy sposób, ale wiedziałaś, ze lepiej teraz niż później.
Od tamtej pory nie jesteś już gwaiazdą, nie przez to, ze nie miałaś fanów, bo przybyło ich jeszcze więcej do tamtej pory, ale nie chciałaś. Miałaś podpisywać umowę z Modest, ale widząc te wszystkie gwiazdy, które to zrobiły. Nie chciałaś tak żyć. Ciągłe kłamstwa. niewyjaśnione sprawy, jakieś potajemne romansy. To nie był twój czas. Twoje 5 minut już minęło, teraz kolej na innych. Nadal zapraszają cię na gale i dostajesz nagrody. To jest piękne. Masz dużo kasy i fanów, jednak już nie chcesz być tym kim byłaś. Teraz kończysz 18 lat i chcesz się zająć prawdziwym życiem. Pójść na studia, zdobyć jakieś wykształcenie. Teraz to twoje marzenie. I jesteś już na dobrej drodze do spełnienia go. Niedawno skończyłaś liceum, więc miałaś duże szanse na szybkie skończenie studiów, z powodu na twoją rangę. Lubiłaś być traktowana specjalnie. Byłaś samolubna, chamska i byłaś materialistką. I było ci z tym wspaniale.
Dziś był Piątek. Wstajesz jak zawsze, czyli o 13. To dla ciebie normalna pora. Zwlekasz się z wielkiego i miękkiego łóżka ruszając do nowoczesnej kuchni. Zrobiłaś sobie śniadanie i usiadłaś przy blacie. Brakowało ci tu kogoś. Kogoś kto by był zawsze przy tobie. Budził cię, gotował, rozbawiał i robił z tobą niedorzeczne rzeczy. Miałaś na myśli chłopaka. Dziś szłaś na jakąś tam gale na której ma się zjawić jakiś boys-band. Może tam kogoś fajnego poznasz. Miała przyjść do ciebie stylistka. Z ubraniem i kosmetykami. Usłyszałaś dzwonek będąc pewna, ze to Lou podeszłaś w krótkich gaciach i bluzce na ramiączka, która była dopasowana do twojego ciała i wyraźnie odznaczała sutki, które stały z powodu zimnej podłogi, po której stąpałaś stopami. Otworzyłaś drzwi, a twój kot od razu zjawił się koło ciebie. Nie patrząc kto to schyliłaś się do kota i mówiłaś.
-Chciałam się umyć przed twoim przyjściem, ale mnie wyprzedziłaś. Przepraszam. -Powiedziałaś wracając do pozycji stojącej. Ujrzałaś 5 chłopaków z uśmiechami na ustach.
-Ojj. Przepraszam pomyliłam was z kimś. W czym mogę pomóc.? -Zapytałaś przyjaznym głosem.
-My przyszliśmy dać tam jakieś duperele na galę od Lou, ponieważ ona się spóźni, a nie miałaby czasu tachać tego tu i nas o to poprosiła. -Powiedział chłopak o bujnych lokach. Uśmiechnęli się do mnie.
-Ahhh, ok zapraszam. -Otwarłam szerzej drzwi i odeszłam żeby mogli wejść.
-Gdzie mamy to wszystko położyć.? -Spytał chłopak o czarnych włosach.
-Ymmm... Dajcie to byle gdzie, mnie to i tak obojętne. -Powiedziałam z uśmiechem.
-Ok. -Położyli to w korytarzu.
-Chcecie może jakiejś kawy, herbaty, ciastka taki mały odpoczynek po przytaszczeniu tego tu.? -Zapytałam mając nadzieje, że się zgodzą.
-Jasne. -powiedział blondyn. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam do kuchni. Oni zaraz za mną.
-To w takim razie ja poproszę herbaty.? -Spytał pasiasty.
-Tak, jasne.
-To ja też.
-Mi też.
-Ja też poproszę.
-A co z tym ciastkiem.? -Spytał blondyn na co wszyscy się zaśmiali razem ze mną. Wyciągnęłam z lodówki sernik i podałam blondaskowi na talerzu. Zjadł to z prędkością światła. Dałam każdemu po ciepłej herbacie, a sama zrobiłam sobie kawę, której zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu. Całkowicie zapomniałam, że mam na sobie piżamę. Spojrzałam na całkiem przystojnego bruneta. Miał brązowe oczy, tego samego koloru krótkie włosy i wyrzeźbione ciało (Liam dla niekumatych). Miał parę tatuaży, które dodawały mu jeszcze więcej uroku. Zobaczyłam, że loczki patrzą na mój biust. Po chwili dyskretnie też to zrobiłam. Było mi perfidnie widać odstające sutki. Odłożyłam kubek.
-Wybaczcie idę się umyć.. Nie przeszkadza wam to.? -Spytałam unosząc jedną brew ku górze.
-Nie. -Powiedzieli chórkiem. Zachichotałam i zażenowana poszłam na górę do mojej sypialni po jakiś odpowiedni strój po domu. Wybrałam TO. Kiedy byłam już umyta i ubrana wyczesałam włosy i zaplotłam w niedbałego koka. Zeszłam na dół i przysiadłam się do chłopaków. Po godzinie rozmowy dowiedziałam się, ze są tym boys-bandem i jak się nazywają. Po pół godziny chłopcy musieli się zbierać, a w tym samym czasie przyszła Lou, żeby mnie przygotować. Kiedy wybiła godzina 18 byłam przygotowana i wychodziłam z domu. wchodząc do limuzyny. Byłam ubrana w TO. Uczesana TAK, a pomalowana TAK. Szłam przez czerwony dywan i czułam się wspaniale, fanki krzyczące moje imię, żebym tylko na nie spojrzała, flesze. Ta atmosfera. Szłam dumna i uśmiechnięta. Kiedy byłam już na swoim miejscu okazało się, ze siedzę koło chłopaków. A tak dosłowniej to koło Harre'go. Było mi trochę szkoda, że nie koło Liam'a, ale postaram się to przeżyć (xd). Gale zaczynała Taylor Swift. Słyszałam o szumie z nią i Harrym, ale wolałam nie pytać. Śpiewała We Are Never Ever Getting Back Together. Dziwiło mnie to, bo ma nową piosenkę, ale olałam to. Potem ktoś tam dostał nagrodę i mieli śpiewać chłopcy, jednak nastąpiły jakieś zmiany i ... Miałam śpiewać ja, a oni po mnie... Tyle, ze nie byłam pewna, czy nie dostanę jakąś zieloną galaretką jak Justin Bieber. Weszłam na scenę i chwilę gadałam z tamtymi ludźmi. Po chwili zaśpiewałam swoją najukochańszą piosenkę. Zostałam nagrodzona  głośnymi oklaskami i poszłam za kulisy, gdzie byli fani i jeden prezenter. Pogadaliśmy chwilę i musiałam zrobić 5 pąpek, żeby nie dostać galaretką. W tej chwili chłopcy do mnie dołączyli. Jednak im nie było do śmiechu, ale mnie za to bardzo. Dostali galaretką na całą długość ciała, z Liam'a się jeszcze wszystko lało. Spojrzał na mnie z uśmiechem i zaczął iść do mnie powolnym krokiem. Śmiałam się i próbowałam uciec. Po chwili mnie złapał chwilę na mnie patrzał i pocałował. Staliśmy tak chwilę, a fani szaleli. Kiedy mnie puścił nie byłam ubrudzona, przynajmniej nie sukienka, jednak po chwili podbiegł do mnie Harry przytulił i zakręcił mną w powietrzu. Wyglądałam jak zielony potwór. Oczyściłam trochę Liam'a i wyszliśmy razem z gali idąc tam gdzie nas nogi zaprowadzą.

Wiem, wiem beznadzieja :< Nie jestem zadowolona i jest podobny do wcześniejszego. Przepraszam za takie badziewie. :'<

środa, 30 stycznia 2013

UWAGA 2.!

Jeżeli komuś nie pasuje forma mojego pisania to proszę zastrzeżenia pod tym postem. Chce wiedzieć co wam nie pasuje, a co tak ^.^
I wiem, ze to zabrzmi dziwnie, ale chce więcej Kiwi.! Chce, żebyście się tak rozpisywały jak to moje kochanie Kiwi <3 Proszę czy to takie trudne napisać jeden jedyny komentarz pod postem.? Jeżeli chcecie mieć coś w zamian to mogę wam też pokomentować, jak macie swoje blogi tylko podajcie linki dla mnie to wcale nie problem... :< Jestem smutna...
*le ja*

21. If you love me, tell me that.

Dla kiwi z Louis'em <3
<KLIK>

Jesteś w supermarkecie kupujesz jakieś najpotrzebniejsze rzeczy spożywcze do domu. Kiedy z listy czytasz, że masz kupić makaron podchodzisz do stoiska i próbujesz ściągnąć z górnej szafki produkt. Zawsze byłaś mała, ale nigdy nie brałaś niczego z górnej półki. Kiedy wyczerpałaś już wszystkie możliwe pomysły poczułaś za sobą czyjeś ciało i zobaczyłaś rękę, która ściągnęłam bez trudu makaron i podała ci go. Odwróciłaś się do tego kogoś i podarowałaś mu najsłodszy uśmiech jaki posiadałaś. Odwzajemnił i chciał już odchodzić jednak go zatrzymałaś wchodząc mu w drogę.
-Dziękuje, gdyby nie ty pewnie bym musiała wejść po tych szafkach... -Powiedziałaś rumieniąc się.
-Spoko, dla mnie to przyjemność pomóc damie w opałach. -Wyszczerzył swoje białe i proste ząbki.
-Czy mogę ci się jakoś odwdzięczyć mój bohaterze.? -Zapytałaś z nutką nadziei w głosie.
-Może panienka zechce iść ze mną na imprezę.? -Ucieszyłaś się jak o to spytał. Był przystojny i uprzejmy. Ideał normalnie. 
-Z największą chęcią. -Powiedziałaś z szerokim uśmiechem.
-To może ja cię odprowadzę i potem jak już będę wiedział gdzie mieszkasz przyjdę po ciebie.? -Spytał unosząc jedną brew do góry.
-Jeśli chce ci się przebyć tyle z taka nudziarą jak ja to oczywiście... -Chłopak tylko się uśmiechnął i wziął twój koszyk. Chodziliście po sklepie i wygłupialiście się. Kiedy pozostało ci tylko jedno do kupienia poszłaś w stronę stoiska z warzywami. Wybrałaś największą paczkę marchewek jaką tam zobaczyłaś i wzięłaś ją wrzucając do koszyka.
-Lubisz marchewki.? -Zapytał zaciekawiony.
-Nie... -Odpowiedziałaś szczerze.
-To po co ci ich tyle.?
-Bo je kocham, a nie lubię... -Powiedziałaś z uśmiechem. Wyszliście ze sklepu i ruszyliście do twojego domu. Gadaliście całą drogę. Otworzyłaś drzwi od furtki i pożegnałaś towarzysza, który miał przyjść po ciebie za godzinkę. Wpadłaś do domu jak huragan. Odłożyłaś ciężkie torby na blat i pobiegłaś do łazienki. Umyłaś się i wytarłaś ciało miękkim ręcznikiem. Wmasowałaś w skórę balsam i poszłaś ubrać bieliznę <KLIK>. Miałaś dużo w głowię, ale nie były to przyzwoite myśli. Były tylko o nim i o tym co będziecie robić kiedy się lepiej poznacie. Nie wiedziałaś jaka to będzie impreza, więc wybrałaś pare strojów:
TOP1
TOP2
TOP3
TOP4
TOP5
Wybrałaś kilka i ułożyłaś tak, żeby były widoczne w całości, ponieważ miałaś zamiar poradzić się Louis'a. Do niektórych strojów musisz zrezygnować ze stanika, ale nie masz żadnych problemów ze sobą. Pomalowałaś się mocno, pofalowałaś włosy, że były puszyste i usłyszałaś dzwonek do drzwi. Ubrałaś szlafroczek i ruszyłaś otworzyć. Lou zdziwił się, że jeszcze nie jesteś ubrana. On był ubrany (mniej więcej) TAK. Wpuściłaś go i poprosiłaś o pomoc. Bez żadnych problemów poszedł za tobą na górę. Zaśmiał się kiedy zobaczył ile tego wybrałam. Ale zdecydowanie spodobał mu się zestaw TOP4. Wyprosiłaś go grzecznie z twojej sypialni i rozebrałaś stanik. Włożyłaś spódniczkę i gorset. Wyglądałaś nieziemsko. Wyszłaś, a Lou czekał na dole na kanapie. Kiedy cię zobaczył szczęka mu opadła. Wziął cię pod rękę i zanim wyszliście wzięłaś iphona, kluczę i chusteczki. Akurat wszystko zmieściło się do twojej kopertówki. Wyszliście i zamknęłaś drzwi. Lou otworzył ci drzwi do swojego, albo nie swojego wana. Kiedy zobaczyłaś w nim 4 innych chłopaków wpatrzonych w ciebie wróciłaś się i zamknęłaś drzwi. Spojrzałaś na Louis'a.
-Czemu jedziemy z tymi kolesiami.? -Zapytałaś z lekkim poirytowaniem.
-Myślałem, ze wiesz... -Powiedział z lekka się smucąc. Podeszłaś do niego i dotknęłaś jego policzka otwartą dłonią.
-Ale co miałam wiedzieć... Czekaj.! Już wiem.! Wy jesteście ty boysbandem.! Tak.. Czemu cię wcześniej nie skojarzyłam... -To ostatnie powiedziałaś niemal, że do siebie. Uśmiechnęłaś się do niego i dałaś buziaka w policzek zostawiając ślad z czerwonej szminki. Chyba nie wiedział, że nią go umazałam, bo nic z tym nie zrobił zachichotałam i weszłam z powrotem do wana, tylko tym razem siadając pomiędzy jakiś kolesi, bo jeden nie chciał się przesiąść. Z trudem, ale usadowiłam swoje 4 litery na fotelu i czekałam na Lou. Po chwili i on już siedział, tylko, że na przeciwko mnie. Wszyscy się zaśmiali razem ze mną. Miał nadal moją szminkę. Pochyliłam się do niego i mu ją zmazałam. On co jak co, ale nie może sobie pozwolić na takie potknięcia.
-Nie przedstawisz nam swojej nowej koleżanki. -Zapytał loczek.
-To jest... -Zaciął się, przecież mu się nie przedstawiłam, a on mnie tak.-Mówią na mnie Kiwi. -Uśmiechnęłam się do nich.
-Kiwi.? -Z trudem to wypowiedzieli.
-Haha, tak. -Powtarzali to kilka razy kiedy już swobodnie mogli to wymówić.
-A co to.? -Zapytał blondyn
-Owoc, spotykany w Polsce. -I nagle wszystkich olśniło jak wspomniałam o Polsce.
-A wy.? -Po kolei, każdy mi się przedstawił. Śmialiśmy się kiedy zatrzymaliśmy się przed czerwonym dywanem. Myślała, że mnie oczy mylą. Przecież ja tu nie pasuje.!~Pomyślałam.
-Lou...To nie jest chyba najlepszy pomysł, żebym tam z tobą szła...-Gdybym od początku tylko wiedziała...
-No co ty gadasz.?! -Zapytali chórkiem.
-Proszę.? -Nie miałam już czasu na odwrót. Drzwi otworzył szofer i wszyscy zaczęli wychodzić. Wyszłam jako ostatnia. Dziewczyny szalały, a jedne rzucały we mnie obelgami, które i tak miałam głęboko. Zrobiło mi się słabo od fleszy wokół. Lou to chyba zauważył, bo złapał mnie za rękę i prowadził. Uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu. Flesze najbardziej skupili się na nas. Weszliśmy do środka, a tam jeszcze więcej świateł. Kiedy byliśmy już na tej wielkiej sali gdzie miało się wszystko odbyć. Zajeliśmy wszyscy nasze mijesca i czekaliśmy na rozpoczęcie. Widziałam kogoś takiego jak Taylor Swift (Ughh.) Selene Gomez, czy Justina Biebera. Siedziałam koło Harre'go i Louis'a oczywiście. Reszta siedziała koło Harre'go. Gala trwała już pół godziny, a chłopcy otrzymywali już chyba 3 nagrodę (Chciałabym xD). Stali na scenie i zaczęli śpiewać Kiss You. Myślałam, ze zjadę na zawał kiedy śpiewali. Na żywo byli niesamowici. Po chwili podeszła do mnie Taylor. Szmata~Pomyślała. Uśmiechnęłam się do niej sztucznie i czekałam tylko, aż zacznie mówić, ze podrywam Harre'go.
-Możesz przestać podrywać Harre'go.?! -Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem i skulałam się łapiąc za brzuch. Myślałam, że posikam się zaraz.
-Błagam cię nawet jakbym podrywała to ty nie masz już nic do gadanie, ale nie nie musisz się bać psycholu nie podrywam Hazzy, mam kogoś innego na oku. -Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, a po chwili podeszli chłopcy, mijając ją. Hazza podszedł do mnie i się uśmiechnął, żeby zrobić jej na złość. Chciałam jej tak dogryźć. Zbliżyłam się do Hazzy i otuliłam ręką.
-Ohh, Harry jaki ty jesteś wspaniały.! Kocham Cię. -Mówiłam z łzami w oczach ze śmiechu. Mówiłam niskim tonem naśladując tą przyczepę. Po chwili kiedy odeszła cała czerwona usiadłam koło Lou i splotłam nasze dłonie. Wiedziałam, że na mnie patrzy, ale nie chciałam teraz na niego patrzeć, bo by zobaczył jaka zarumieniona jestem. Złapał mnie za podbródek i pocałował. Na oczach tylu ludzi zrobił to bez wahania. Zaraz zrobił się przy nas tłok, ale nie zwracaliśmy na nich uwagi. Całowaliśmy się namiętnie i kiedy zakończyliśmy Lou zobaczył jak cała płonę. Zaśmiał się i mnie przytulił. Od tamtej pory jesteśmy razem.!


*Wątki z Tay nie miały urazić w jakikolwiek sposób jej fanów.! Była mi po prostu potrzebna scena z Tay. I co Kiwi mam nadzieję, ze się spodobało i będziesz chciała więcej <3 

UWAGA.!

Wiem, że czytacie (widzę po frekwencji), ale mało komentujecie :( No, ale ja nic nie mogę zrobić... Mam do was prośbę...? Czy jak piszecie komentarz to musicie udowadniać, ze nie jesteście automatem.? Bo ja nie wiem jak i gdzie to zmienić, a może któraś z was wie jak to się tam ustawia.? Jak tak to poproszę o pomoc ^.^ Jak chcecie jakieś zamówienia to postem postem ^.^
-Z kim.?
-Dla kogo.?
-Jakiego.? (+18, smutnego, wesołego etc.)
Chętnie zrobię ^.^ Jak któraś ma tt to niech poda to followne ^^ Ale proszę o follow back ^^
To wszystko ^.^

 

wtorek, 29 stycznia 2013

20. Zawsze ty...

Był spokojny, słoneczny dzień. Jednak na przedmieściach były zamieszki, ponieważ pewna dziewczyna włamała się do agencji towarzyskiej. Z tego co wiadomo reporterom pracowała tam i chciała zdobyć jakieś dane. Biegłaś ile sił w nogach. Miałaś ubrana w amerykańską koszulkę, krótkie spodenki, buty galaxy i biżuterie. Wbiegłaś w jakąś alejkę. Wskoczyłaś na mur połączonego z budynkiem i zobaczyłaś Zayn'a Malik. Tak tego sławnego z boysband'u One Direction. Stał przed wyjściem i rozmawiał z dwiema fankami, które stały za kratami dzielącymi ich.
-Jak tu weszłyście.? -Zapytał z uśmiechem.
-Jesteśmy małe. Tak jesteśmy. -Powiedziała jedna, a druga tylko przytaknęła.
-Ej.! Pomóż mi zejść.! -Powiedziałam, zwracając na siebie kamerę, którą trzymała jedna z dziewczyn. Zayn był trochę rozkojarzony. Nie wiedział co się dzieje.
-Ale jak.? -Spytał patrząc na mnie. Rozglądałam się i w oczy rzuciły mi się śmietniki.
-Podejdź tu, a ja zeskoczę na śmietnik i mnie ściągniesz, okey.? -Pokiwał głową na 'tak' i podszedł tam gdzie mu kazałam. Zeskoczyłam. Zayn wziął mnie w pasie i pomógł zejść. Owinęłam nogi wokół jego bioder i trwaliśmy tak chwilę. Jego twarz była coraz bliżej. Naglę usłyszałam dźwięk syren policyjnych. Szybko zeskoczyłam z niego i biorąc go za rękę wbiegłam do budynku. Biegłam przez jakiś korytarz, kiedy przez drzwi weszli policjanci. Szybko skręciłam do jakiegoś pomieszczenia, gdzie znajdował się cały zespół. Spojrzeli na nas dziwnie i po chwili usłyszałam jak psy* o mnie pytają.
-Masz auto.? -Spytałam Zayn'a z nadzieją w głosie.
-Tak... -Puściłam jego rękę i otworzyłam wielkie okno, które się tam znajdowało.
-Idziesz.? -Spytałam kiedy byłam już połową na zewnątrz. Podszedł do mnie i pomógł do końca wyjść, kiedy byliśmy przy jego aucie wsiedliśmy i odpalił silnik. Dyszałam, wyciągnęłam z buta kartkę i zaczęłam czytać. Uśmiechnęłam się do siebie. Po chwili.
-O co tak w ogóle chodzi.? Co się dzieje.? -Zapytał po chwili ciszy. Spojrzałam na niego. Polubiłam go, pomógł mi, należą się mu wyjaśnienia.
-To tak... Wkradłam się do biura towarzyskiego, w którym pracowałam, ponieważ moja mama miała do czynienia z ludźmi z tamtąd. I zabili ją. Ale nie mogłam tego udowodnić w sądzie, ale teraz już mam dowody i mam zamiar ich zniszczyć tak jak oni zrobili to z moją rodziną. Ale nie chciałam, żeby tak to się wszystko potoczyło. Za duży szum wokół tego i tyle. -Spojrzałam na niego. Nic nie mówił przez chwilę. Chyba analizował wszystko co do niego teraz powiedziałam.
-Czyli o tobie trąbią od 10 rano.? -Była chwila ciszy, ale po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Podjechaliśmy pod duży nowoczesny dom. Wysiedliśmy z auta i Zayn wprowadził mnie do środka. Był bardzo nowoczesny. Wiedziałam, że mają kupę pieniędzy, ale nie podejrzewałam, że tak potrafią się urządzić.
-Mieszkasz tutaj z nimi.? -Spytałam kiedy robił nam coś do zjedzenia.
-Tak... Ale wiesz... Jeśli tylko chcesz możesz tu zostać ile będziesz chciała... -Spojrzał na mnie i oczekiwał odpowiedzi.
-Ale ja mam gdzie mieszkać... -Wszedł mi w słowo. - Ale oni będą wiedzieć gdzie mieszkasz. -Pomyślałam o tym chwilę miał rację na pewno już rozwalali mi mieszkanie...
-No skoro mogę t... -Cieszę się. -Znów wszedł mi w słowo. Po godzinie gadania i poznawania się wrócili chłopcy.
-Co tu się do kurwy dzieje.?! -Krzyczał podajże Harry. Zachichotałam i wstałam z kanapy. Wytłumaczyłam im wszystko, zrozumieli jak nikt inny nie umiał. Zgodzili się, żebym została u nich trochę. Była już 20 wieczorem. Zayn pociągnął mnie do swojej sypialni, w której miałam aktualnie spać. Dał mi swoją koszule.
-Tam jest łazienka. Możesz swobodnie z niej korzystać. -Uśmiechnął się do mnie i pokazał na drzwi łazienki. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam do niej. Rozebrałam się do naga i ruszyłam w stronę kabiny prysznicowej. Każda kropla dawała mi więcej przyjemności. Umyłam całe swoje ciało i włosy. Wyszłam z prysznica i powycierałam się miękkim ręcznikiem. Włosy uczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam koszule, zapięłam do połowy guziki, włożyłam majtki i wyszłam.Zayn'a już nie było. Chyba coś do niego poczułam mimo, iż znam go parę godzin. Położyłam się do dużego, miękkiego łóżka ale nie mogłam zasnąć. Było w pół do 4 w nocy. Wstałam z łóżka i ruszyłam do drzwi, które miały mnie zaprowadzić do kuchni, ponieważ zgłodniałam.Kiedy byłam na przeogromnym korytarzu, w którym na dodatek było ciemno jak w dupie straciłam orientację w terenie. Poczułam rękę na ramieniu i zaczęłam piszczeć jak na horrorach. Odepchnęłam sprawcę i z piskiem pobiegłam do jakiegoś pokoju, który okazał się pokojem Zayn'a. Przestraszona podeszłam do jego łóżka, wślizgnęłam się pod kołdrę i wtuliłam w jego goły, ale cieplutki jak kaloryfer tors. Zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam w krainę snów z burczącym brzuchem. Rankiem obudziły mnie drgania. Nie wiedziałam  czego i co to było, ale odwróciłam się tyłem do 'tego' i próbowałam dalej zasnąć. Poczułam ciepłe palce na plecach, które mnie miziały. Gdy każdy mi tak robił... Boże ja bym była pod pełną kontrolą. Mruczałam jak kotek i uśmiechałam się do siebie. Teraz byłam już świadoma, że to Zayn. Odwróciłam się do niego i szeroko, ale słodko uśmiechnęłam.
-Hej...-Powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Dzień dobry. Co księżniczka robi w moim łóżku.? -Zapytał z uśmieszkiem i uniesioną jedną brwią. Jego mina była komiczna. Wybuchnęłam nie pohamowanym śmiechem.
-To...? -Zapytał kiedy byłam już spokojna.
-W nocy chciałam coś do jedzenia, ale ktoś mnie złapał za ramię i wystraszona przybiegłam do twojej sypialni... -Byłam zarumieniona, czułam to.- Ale nie masz mi tego za zł... -Pocałował mnie. Nie wiem czemu, ale nie odsunęłam się. Oddawałam pocałunek z jeszcze większą namiętnością.
Od tamtej pory jesteśmy razem już 4 lata. To kupa czasu, jednak dla nas to tylko cząstka naszej wspólnej przyszłości. :)

No i jest następny.! Boże jak to szybko zleciało kończę dziś 14.!! Wiem chwalę się, ale skąd wy macie to wiedzieć.? Więc wole wyjść na samoluba, niż żebyście nie wiedziały. :) Kocham was miśki.! Dziękuje każdemu, że zagląda i komentuje.! A zwłaszcza chcę podziękować kwaituszkowi i jakiemuś anonimowi xD Moje wierne fanki ^.^ Kocham was wszystkie tak samo.! <3

19. Strasz to nasza najsłabsza czecha...Część 2

 WŁĄCZ

 -Co się stało.? Czemu ona... -Nie dokończył, bał się tych prostych słów. Dla niektórych jest to tchórzostwo, ucieczka przed problemami, mimo, iż są one błahe. Jadnak kto może wiedzieć dlaczego właśnie ta szczęśliwa nie kiedyś osoba popełniła samobójstwo. Bo nie chciała już udawać tej szczęśliwej osoby. Nigdy nią nie była. Chciała, ale na szczęście składają się współczynniki. Takie jak:
-Przyjaciele, są ważnie kiedy są potrzebni, ale kiedy już nie są odrzucamy ich. Udajemy, że ich nie znamy od strony, którą znamy na pamięć.
-Rodzina, jest zawsze, jednak nigdy nie pomogą kiedy mamy duże kłopoty, a jeżeli to zrobią będą nam wypominać te błędy.
-Sposób w jaki się zachowujemy, jest to najważniejszy współczynnik, którego większość nie przestrzega. Udajemy nie tych, którymi powinnyśmy być. Nikt nie jest idealny, ale jednak są taki osoby, które wiedzą jakie błędy popełniają i chcą je naprawiać, ale czy to pomoże im dojść do idealności.? 
Jest dużo teorii, jeżeli chodzi o szczęście, ale najbardziej słuszna jest ta najbardziej bolesna i ta, której nie chcemy znać. Ludzie boją się prawdy wolą być oszukiwani i nie znać prawdy, tak jest łatwiej. Nie łatwo przychodzi godzenie się z prawdą. Sami w ten sposób komplikujemy swoje życie i szczeble normy unoszą się ponad naszą miarę.
-Czemu chciałam się zabić.? -Spojrzałam na przerażonego blondyna. Pokiwał niepewnie głową na 'tak'.
-Bo ludzie to świnie, świat to wielka czarna dziura, a ja nie jestem nikomu potrzebna. Bo ludzie są okrutni. Nie jesteśmy wystarczająco dobrze, żeby żyć. Nie jesteśmy warci tej gry. Życie to gra, w którą grasz i oszukujesz kiedy chcesz. To wielka plansza, którą ciężko jest przejść i dojść do pola z napisem 'szczęście', bo jesteśmy zbyt leniwi, żeby grać uczciwie. Bo nie chcemy ryzykować i zatrząść kostkami i liczyć na sprzyjanie losu...-Powiedziałam, a po moim policzku spłynęły łzy. Nie były to łzy goryczy czy smutku. Były to łzy zadowolenia, że w końcu ktoś zna moja opinię. Stali i patrzeli z podziwem w oczach. Nie wiedzieli co powiedzieć.
-Nie bójcie się nie zawrócę wam więcej głowy. -Odchodziłam, jednak nie dali mi odejść. 
-Zaczekaj.! -Poczułam dłoń na ramieniu spojrzałam na nią, a potem na właściciela. Był to pasiasty.
-Jestem Louis, a to Liam, Niall, Harry i Zayn... Chcemy ci pomóc nie zważając na konsekwencje ten pomocy. Czemu tak uważasz. Nie każdy człowiek jest taki sam. Czasem zdarzają się wyjątki i odskoki od normy... -Patrzał w moje oczy. Poczułam ukucie w stopę. Zasyczałam i złapałam się za bolącą stopę. Lała mi się krew. Nic nowego. Byłam na bosaka to chyba można było przewidzieć. Lou wziął mnie na ręce. Nawet nie wiedział gdzie mnie zanieść. Szedł w nieznaną mi ulicę. Chłopcy wypytywali o moją teorię, ale nie chciała o tym rozmawiać. Wiedzieli, ze nie jest ona bezpodstawna, ale nie chcieli być wścibscy. Cieszył mnie ten fakt. Weszliśmy na jakąś wielką posiadłość. Lou nadal mnie trzymał i czekał, aż któryś otworzy drzwi. Nie byłam pewna, czy to dobra pomysł, z mojego doświadczenia wiem, iż nie można nikomu poza sobą ufać. Ale darzyłam tym Louis'a. Był jedynym w moim życiu, któremu bezgranicznie ufałam i to była moja słabość on sam nią był. Był moim lekarstwem na całe zło. Nie znałam go nawet tak dobrze jakbym chciała, a już go pokochałam. Tak pokochałam, bo zauroczeniem tego nie można nazwać.Wszedł do dużego i nowoczesnego domu.
-Kim wy jesteście, ze macie taką chatę.? -Zaśmiali się, a ja nie wiedziałam co ich tak rozbawiło. Olał to pytanie i chciałam zejść z Lou, żeby mu ulżyć, jednak on mi nie pozwolił. Rozebrał buty i ruszył ze mną na górę. Popchnął drzwi od podajże łazienki i posadził koło wanny. Puścił wodę i przemywał ranę. Jego ruchy były delikatnie i ostrożne. Kiedy rana był już czyta przemył mi j.a wodą utlenioną, trochę zaszczypiało, a raczej bardzo, nakleił plaser i pocałował. Zachichotałam co mi się w ogóle nie zdarzało. Ściągnął mnie z szafki, czy czegoś tam i pomógł zejść na dół. Posadził na kanapie koło Liam'a i Niall'a. Koło Harrego siedział jeszcze Zayn i Niall na ziemi. Wszyscy na mnie patrzeli. To było trochę krępujące. 
-NO CO.? -Spytałam podniesionym głosem. Kto normalny się tak gapi no przecież to peszy.! 
-Czemu tak myślisz.? -Zapytał po chwili ciszy Niall. Ten to był ciekawski. Nie wiedziałam czy mogę im powiedzieć, bo w końcu znam ich od godziny. Chociaż.. Nie znają mnie, więc nie wykorzystają przeciwko mnie. Lepiej otworzyć się przed obcym, który nie wie kim jesteśmy, niż przed najbliższą osobą, która może wykorzystać to przeciwko nam.
-To zacznijmy od tego, że kiedy byłam mała miałam jakieś 5-6 lat to moja mama musiała iść wcześniej do pracy. Nie miałam jej tego za złe. No i musiałam iść sama... -W tej chwili przyszedł Lou z ciepłą herbatą byłam mu za to bardzo wdzięczna. -Jakiś mężczyzna do mnie podszedł i chciał mi dać lizaka. No wiecie jako mała dziewczynka nie wiedziałam, że może mi to czymś grozić. I porwał mnie. Pamiętam to jak by to się zdarzyło wczoraj... -Poleciały mi łzy.- On mnie gwałcił i torturował. Bił, robił rzeczy o, których nie wiedziałam nawet, ze istnieją. -Teraz to już ryczałam. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Było mi bardzo miło. Kiedy zobaczyłam, że oni wszyscy też płaczą myślała, że zaraz ich wszystkich zabije w uścisku. Byli tacy kochani. 
-To byłaś ty... Wtedy... -Wydukał Louis. Nie wiedziałam o czym on mówi, ale po chwili mnie świeciło. 
-To byłeś ty....? To ty..... -Rzuciłam się mu w ramiona. Klęczałam przy nim, a on siedział po turecku na dywanie. Wyłam mu do ucha. 
-Tak bardzo ci dziękuje... Gdy by nie ty... Wtedy... -Jeszcze bardziej płakałam, a on ze mną. -Gdyby nie to, ze mnie zawiozłeś do szpitala, pewnie byłabym teraz trupem... -Kiedy to powiedziałam wszystkich naglę oświeciło. 
-Ty ją wtedy uratowałeś.? -Zapytał Liam.
-Ta..k.. -Lou wydukał.
Od tamtej pory jesteśmy razem. Jest mi przy nim dobrze. Nie boje się już. Nadal pamiętam mam blizny, ale czuje, ze weszłam w nowy rozdział. Teraz wiem, ze życie nie jest takie złe, a od świń są jeszcze wyjątki takie jakimi oni są. Pamiętam to jak by to się działo wczoraj, a było to 37 lat temu. Pamięć nie zawodzi. Może nadszedł już mój czas i może umrę, ale pamiętniczku, ja wiem, że będziemy tam już razem. Że on na mnie czeka i wiem, że będziemy tam razem na zawsze. "

Wpisałam ostatni wpis do pamiętnika, który kupił mi Louis na moje 20 urodziny, żebym spisywała wszystkie swoje uczucia, przeżycia, a potem miałam mu go dawać i pozwolić przeczytać. Zamknęłam go i podałam wnuczce, która była w moim wieku kiedy to wszystko przeżyłam. Nigdy jej o tym nie opowiadałam. Nie chciałam, żeby wiedziała, ale jest już dorosła musi wiedzieć jak jej dziadkowie się poznali. Po chwili widziałam jej łzy i poczułam lekki ścisk jej ręki. Kochałam ją. Jestem zadowolona z przeżytego życia. Mimo tych wszystkich porażek ja wiem, ze tak miało być. Teraz jesteśmy już razem. Wnuczka odczytała fragment mojego pamiętnika, ale tylko ten związany z nim. Były wpisy tylko o nim. Co do niego czuła. Wszystko spisane. Teraz wiem, ze miał to w planach. Chciał, żeby tak się stało, żeby nasza wnuczka wiedziała jak jej stara babcia szczęśliwie żyła. Czuwamy nad naszymi dziećmi i wnuczkami. Ona ma teraz 21 lat i nadal codziennie czyta mój pamiętnik. Zakochała się w im. Pokochała wpisy związane z Nim. Jestem z niej dumna. On też. Za każdym razem kiedy czyta ostatni wpis płaczę. Wylewa łzy tak jak ja. Tylko to są łzy szczęścia tak jak moje wylane na ślubie, czy kiedy pierwszy raz wyznał mi miłość.

A takie tam.. Podobało się.? Na początku miałam inną wizję, ale potem chciałam zrobić z tego wpis do pamiętnika. ^^ 

poniedziałek, 28 stycznia 2013

18. Strach to nasza najsłabsza cecha...Część 1

WŁĄCZ

"-Nie rozmawiaj z nieznajomymi..-Powiedziała troskliwie matka.
-Dobrze mamusiu. -Mała dziewczynka w wieku 5-6 lat. Duże brązowe oczy, krótkie blond włosy, malinowe małe usteczka. Wyszła z małego mieszkania i ruszyła sama do szkoły, ponieważ matka musiała iść do pracy. Szła spokojnie przyglądając się światu, który w tym wieku wydawał się jej bez skazy, bez złych ludzi, które było bezpiecznym miejscem. Jednak miasto jest pełne różnych niebezpieczeństw. Mała szła kiedy jakiś mężczyzna podszedł do niej. Nie była świadoma tego co jej grozi. Jak bardzo będzie musiała cierpieć, bo nie posłuchała uważniej swojej matki, to nie była kara dla niej, ale dla jej matki. Los ukarał ją za to, że praca była dla niej ważniejsza niż bezpieczeństwo córki, która jest bezbronna.
-Ja dam ci lizaczka, a ty pójdziesz ze mną dobrze, słoneczko.? -Mała wzięła lizaka i zaczęła jeść cyckając go. Mężczyzna wziął małą za rękę i prowadził w nieznane... Doszli do zniszczonego i dużego budynku. Zamknął ją w pokoju z jednym oknem i zabawkami. Niczego nie musiała się bać, przynajmniej tak myślała. Mężczyzna katował i gwałcił ją przez 15 lat. Kiedy była w stanie pojąć jak może uciec, zrobiła to. Uciekła, ale to jej nie pomogła w zapomnieniu tego okrutnego bólu, przy każdym razie kiedy ją gwałcił. 
Mężczyzna szedł za nią. Przyśpieszyła kroku. Weszła w jakąś mało zaludnioną uliczkę. To był błąd. Złapał ją. Wywrócił na ziemię i zaczął szarpać jej ubrania. Była cała zakrwawiona. Chciała mu uciec, uderzył ją raz, drugi potem już nie zliczyła. Uciekała ile sił w nogach, uciekała, płakała i głośno wołała o pomoc. Wpadła na kogoś...
Obudziłaś się z krzykiem i łzami na policzku. Odkąd jesteś w tym schronisku młodzieżowym śni ci się to. Nie przyjemnie wspomnienia wracają, a ty chcesz zapomnieć o tym co on ci robił. Wyszłaś z pokoju w TYM (żółte spodenki i biała koszulka z minką). Nie przejmowałaś się niczym. Zapłakana chodziłaś po schronisku. Wyszłaś na zewnątrz. Nikt nigdy cię nie pilnował. Byłaś nikim i nie musieli tego robić. Wyszłaś i szłaś przed siebie miałaś nadzieję, że ktoś cię zabije. Nie miałaś już dla kogo i po co żyć. Twoja matka umarła 5 lat temu. Nie wiedziałaś tego dopóki mu nie uciekłaś. Zawsze się zastanawiałaś na kogo wpadłaś. Wiesz, ze to się na prawdę zdarzyło tylko kiedy na kogoś wpadłaś zemdlałaś, po tym nikt ze szpitala nie chciał ci powiedzieć kto to był. Pewnie się już nigdy nie dowiesz. Szłaś pustymi uliczkami. Światła Londynu oświecały ci twarz i zaszklone oczy. Tak bardzo chciałaś temu komuś podziękować, pewnie gdyby nie on. Złapał by cię i zaciągnął do tego okropnego pokoju. Dobierał się do twojego już poturbowanego ciała. Nigdy nie miał dość. Świnia nigdy nie dawała ci spokoju. Nie walczyłaś z nim, nie miałaś tyle siły. Była grubym spaślakiem. Nigdy byś mu nie dała rady. Kiedy zaczęłaś dorastać i dostałaś pierwszy raz okres. Bił cię. Krzyczał. Nie wiedziałaś czemu. To nie była twoja wina tylko natury. Jedyny fakt jaki cię cieszy to to, ze nie zaszłaś w ciąże. Ale najgorsze było to, że straciłaś dziewictwo w taki sposób. Zawsze marzyłaś o ślubie i malutkich dzieciach biegających po ogrodzie, a ty leżącą w słońcu wtulona w swojego ukochanego i jedynego towarzysza życia. Jednak życie postanowiło ci wybrać inną drogę. Tą brutalniejszą. Tą., którą nigdy byś nie chciała iść. Usłyszałaś jakieś kroki za sobą. Nie odwracałaś się. Nawet się tym za bardzo nie przejęłaś chciałaś, żeby cię zabił. Szybko i bezboleśnie. Poczułaś czyjeś śmiechy i już wiedziałaś, ze to jacyś chłopacy. Odwróciłaś się na chwilę. Ujrzałaś 5 chłopaków. Nie wyglądali na groźnych, ale nigdy nic nie wiadomo. Jedne miał długie kręcone włosy, drugi czarne, trzeci blond, a reszta brązowe i nieogarnięte. Szłaś dalej nie zatrzymują się. Byłaś na tyle blisko, żeby usłyszeć ich rozmowę.
-Ładna... -Powiedział jeden. Podniosłaś kącik ust co nigdy wcześniej ci się nie zdarzyło.
-Zakładamy się.? -Spytał inny.
-O co, baranie.? -Zaśmiali się.
-Tylko nie baranie.! Jak ją pocałujesz to dam ci coś... -Powiedział chyba ten z czarnymi włosami.
-Co takiego.? -Powiedział zaciekawiony pasiasty.
-Nie wiem... Kilogram marchewek.? -Chłopak zaproponował, a ja byłam coraz bardziej zaciekawiona. Była chwila ciszy.
-Niee... Mam już... -Zdziwiła mnie odpowiedz. Bo kto normalny ma kilogram marchewek.?
-Too... Będę ci sprzątać przez 3 tygodnie pokój, ale jak się nie da to ty kupujesz mi 3 lusterka, które sobie wybiorę...? -Jacyś dziwacy ja bym się założyła o kasę, a oni o jakieś głupoty, ale byłam nieco podenerwowana, bo chyba nie są na tyle głupi, żeby nie wiedzieć, że ja to wszystko słyszę.
Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do nich.
-Po pierwsze nie jestem przedmiotem, żeby się o mnie zakładać.! Po drugie co to za głupie wygrane.! A po trzecie-Podeszłam do pasiastego i dałam mu całusa w usta- On wygrał. -Odwróciłam się jeszcze kiedy byłam już dalej nich, a oni stali zdziwieni. Szłam ze łzami w oczach. Te wszystkie wspomnienia. To wszystkie złe wspomnienia. Wracały do mnie jak bumerang. Nie chciałam tego. Szłam kiedy zobaczyłam światła przed oczyma. Oświetlały moje szklane oczy. Przez chwilę myślała, że to już koniec, ze przestanę się męczyć na tym beznadziejnym świecie. Że doznam spokoju. Odwróciłam się przodem do świateł i czekałam. To był ułamek sekundy, kiedy ktoś pchnął  mnie mocno na ziemie. Miałam zamknięte oczy. Chciałam tego, a ten ktoś nie dał mi doznać spokoju. Wstał i pomógł mi wstać.
-Co ty robisz.?! Oszalałaś.?! Czemu tak tam stałaś i się nie ruszyłaś miałaś jeszcze czas.! -Potrząsnął mną, a ja zaczęłam płakać jak małe dziecko. Przestraszyłam się. To był ten sam, którego pocałowałam. Przestraszony moją reakcją przytulił mnie mocno.
-Przepraszam nie chciałem tak ostro... -Mówił szeptem głaskając mnie po głowię. Nie możliwie jak nieznana nam osoba staje się dla nas najbliższą i to w tak zadziwiająco szybkim czasie. Obwinęłam jego biodra i pierwszy raz w życiu czułam się bezpieczna. Czułam, że w końcu żyje. Po chwili usłyszałam resztę tych chłopaków.


 

niedziela, 27 stycznia 2013

17. Press your body...

Byłaś w domu. Była godzina 10 rano, a ty zwlekałaś się powoli z łóżka. Kiedy ci się to udało ruszyłaś w kapciach powolnym krokiem do łazienki. Rozebrałaś siei weszłaś do wanny. Woda się lała, a ty leżałaś i się odprężałaś. Chętnie byś jeszcze pospała, ale idziesz na zakupy ze swoim chłopakiem. Był naprawdę najlepszym co cię spotkało. Miał czarne włosy, cudownie brązowe oczy, przecudowny uśmiech, ale miał jeszcze do tego wspaniałą duszę. Z rozmyślenia wyrwał cię dźwięk dzwonka od telefonu. Wiedziałaś, iż to on. Wyszłaś szybko z wanny mokra i goła weszłaś do sypialni, w której znalazłaś telefon. Odebrałaś.
-Hej kochanie.! -Wykrzyczał do słuchawki.-Co teraz robisz.? -Spytał zanim cokolwiek odpowiedziałaś.
-Hajka kocie, a właśnie stoję naga w pokoju, a mój sąsiad mnie podgląda... -Spojrzałaś na okno, gdzie widziałaś małolata, który zaspokajał się patrząc na ciebie. -Co.?! Który.?! Ten małolat.?! -Zayn się zdenerwował. -Tak ten... Boże jaki on jest obleśny...! -Podeszłaś do okna i szybko je zasłoniłaś. -Już do ciebie jadę.! -Nie było dane ci coś powiedzieć, gdyż się wyłączył. Poszłaś z powrotem do łazienki i weszłaś do wanny. Zayn miał kluczę od twojego mieszkania, więc nie miałaś się czym przejmować. Puściłaś bardzo głośno MUZYKĘ. I poruszałaś nogą w rytm tworząc 'fale' w wannie. Po 10 minutach wyszłaś i otuliłaś się ręcznikiem. Weszłaś do swojej sypialni i włożyłaś czarną bieliznę do kompletu. Weszłaś do dużej garderoby i poszukiwałaś czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień. Zdecydowałaś się na TO. Mimo, iż nie znałaś jego zespołu przed waszym związkiem polubiłaś ich muzykę. Ubrałaś się i rozczesałaś mokre włosy. Odsłoniłaś zasłonkę i nie widziałaś już tego szczeniaka. Nagle do pokoju wszedł rozbawiony Zayn. Kiedy zobaczył twój ubiór jeszcze bardziej zaczął się śmiać. Olałaś to i zaczęłaś suszyć włosy. Pochyliła się tyłem do Malika i poruszałaś tyłkiem w rytm. Widziałaś, ze Zayn idzie w twoim kierunku. Zachichotałaś kiedy poczułaś, że dotyka twojego tyłka. Skończyłaś suszyć włosy i odwróciłaś się do niego przodem dałaś mu bardzo namiętnego całusa i odłożyłaś suszarkę na jej miejsce. Wtuliła się w Malika i napawałaś jego pięknym zapachem perfumów. Spojrzałaś na chwilę przez okno i zobaczyłaś tego podglądacza. Wściekła już jego zachowaniem odkleiłaś się od Zayn'a i odwróciłaś go przodem do okna. Od razu zajarzył o co ci chodzi. Wyszedł z pokoju, a potem z mieszkania. Zobaczyłaś jak wchodzi na posesje tego szczyla. Puka, a drzwi otwiera mu jego matka. Rozmawiają o czymś potem matka ze wściekłam wyrazem twarzy wraca do domu, a Zayn robi to samo tylko idzie do mojego. Widzę jak w pokoju tego chłopaka matka robi rozpierdziel. Zachichotałam i kiedy Zayn wszedł do pokoju rzuciłam się na niego. Całowałam. Nasze języki walczyła. Po chwili Zayn zmierzał do łóżka, ale ja się oderwałam.
-Najpierw zakupy, potem przyjemności... -Szepnęłam mu uwodzicielsko a ucho. Zayn wziął mnie na ręce, moją torebkę, telefon, klucze i szedł do wyjścia. Zaśmiałam się i owinęłam nogi wokół jego bioder i szeptałam jaki to jest wspaniały, seksowny i przystojny. A on zawsze odpowiadał tym samym 'wiem' z szerokim uśmiechem na ustach. Wsadził cię w auto i szybko usiadł na miejsce kierowcy. Droga zajeła nam 10 minut. Obeszliśmy chyba wszystkie sklepy. Wybrałam takie zestawy:
- TO,
- TO,
- TO (bez butów),
I żeby wiedział jak go kocham - TO.
Jak przymierzałam już ostatni strój, Zayn siedział znudzony na fotelu przed przymierzalnią. Zayn ostatnio wspominał coś o jakiejś gali na. która mnie zabiera, więc wybrałam jeszcze - TO. Wyszłam, a Zayn'owi od razu poprawił się humor. Zachichotałam.
-Co myślisz.? Nie wyglądam grubo.? -Zapytałam się spoglądając raz to na chłopaka, a raz na lustro. Zayn do mnie podszedł i szepnął.
-Jesteś najpiękniejsza w każdej rzeczy na ziemi, a jeszcze piękniejsza jak cię bóg stworzył... -Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na nasze odbicie. Byliśmy dla siebie stworzeni. Tak bardzo go kocham.
WŁĄCZ .!!
Wróciłaś do przebieralni i w połowie już byłaś rozebrana. Zayn nagle wszedł. Przygniótł cię do ściany i namiętnie całował. Spojrzał w twoje oczy. Chciał wyczytać czy tego chcesz.Czy chcesz, żeby pieścił twoje ciało dopóki nie osiągniesz szczytu. Chciałaś tego. Kącik twoich ust się uniósł i pocałowałaś jego gorące wargi. Rozebrał cie do końca i zjeżdżał ustami coraz niżej. Doszedł do piersi. Na samym początku lekko masował je kciukiem. Zaczął je przygryzać, ssać, drażnić tak, że były twarde jak kamień. Sapałaś mu do ucha. Lubił to. Lubił wiedzieć, ze to on jest sprawcą twojej przyjemności. Podniósł cię do góry. owinęłaś nogi wokół jego bioder i po chwili poczułaś dwa palce w sobie. Wsadzał je głęboko, ale nie sprawiał bólu. Kiedy byłaś już wystarczająco wilgotna rozebrał się i wrócił do poprzedniej pozy tylko teraz siedziałaś kawałkiem dupy na 'stołku'. Wchodził z początku powoli i delikatnie, ale z każdym twoim oddechem przyśpieszał, był coraz brutalniejszy. Podniecało cię to. Staraliście się być cicho zważając na to, że byliście w miejscu publicznym. Po chwili poczułaś wielką przyjemność i rozlewającą się po twoim wnętrzu ciepła ciecz. Staliście tak jeszcze chwilę w tej pozycji i patrzeliście sobie w oczy uspokajając swoje oddechy. Dałaś mu czułego całusa i ubrałaś się w swoje ciuchy. Kupiliście co mieliście i wyszliście spełnieni z centrum. W domu dokończyliście swoje zabawy.

To macie.! Mam nadzieje, iż nie obrzydzają was moje imagine +18... Co sądzicie.? <3

piątek, 25 stycznia 2013

This is love 8

Obudziły cię promienie słoneczne, które dostawały się do jasnego pokoju twojego chłopaka. Uśmiechnęłaś się do siebie gdy zobaczyłaś słodko śpiącego mulata koło siebie. Wtuliłaś się w jego tors i oparłaś brodę. Wpatrywałaś się w chłopaka. który po chwili otworzył oczy i na twój widok odsłonił swoje białe zęby. Odwzajemniałaś uśmiech i dałaś mu namiętnego całusa w usta. Zayn zaczął cię łaskotać, a ty zaczęłaś piszczeć i śmiać się jak opętana. Po chwili do pokoju wparowali chłopcy, rzucając się na was. Śmialiście się jak głupi do sera. Zleciałaś z łóżka, a zaraz na ciebie Lou. Myslałaś, ze oczy wyjdą ci z orbit, kiedy na ciebie upadł. Ważył chyba tonę.
-O BOŻE.! POMOCY WIELORYB NA MNIE SPADŁ.! -Wywrzeszczałaś nie umiejąc złapać oddechu. Chłopcy się zaśmiali, a Lou zszedł z ciebie udając obrażonego. Chyba poszedł do kuchni.
-Ej no Louisku.! PRZEPRASZAM.! -Wykrzyczałaś za nim, jednak odszedł. Chłopcy zrobili 'Ooooo.!' i wpadli w niekontrolowany śmiech. Rzuciłam ich poduszką na wyjściu i dostał nią akurat Zayn. Już się zbierał kiedy uciekłam do Lou. Siedział na stołku w kuchni pijąc kakao. Podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu. Szepnełam na ucho 'Przepraszam' i dałam całusa w policzek. On uśmiechnął siś do mnie.
-Muszę się częściej obrażać... -Zrobił zamyśloną minę, a ja go lekko popchnęłam. Po chwili do kuchni wparował Zayn. Szybko schyliłam się za ladą, żeby mnie nie zobaczył. Myślałam, że umrę ze śmiechu.
-Gdzie jest [T.I].?! -Zapytał roześmiany Zayn.
-Nie wiem... Nie było jej tu... -Powiedział bardzo przekonywująco, nawet ja bym uwierzyła, ze mnie tu nie ma (xD). Zayn chyba wyszedł, bo nie słyszałam dalszego rozwoju rozmowy. Jednak po chwili Zayn wyskoczył za lady i zaczął łaskotać. Zaczęłam krzyczeć. I śmiać się równocześnie.
-Stop.! -Nie słuchał. Musiałam coś szybko wymyślić...
-Bo pokaże wszystkim moje cycki.! -Przestał, a w domu nagle zrobiło się przeraźliwie cicho. Zaśmiałam się i wstałam z podłogi. Otrzepałam się i weszłam na barana do Zayn'a.
-Wio mój rumaku.! -Wykrzyczałam, a Zayn posłusznie przyśpieszył. Kiedy weszliśmy do jego sypialni rzucił mnie na łóżko i przygniótł swoim ciałem.
-A tak wracając do tematu, to dawno nie widziałem twoich cycuszków. -Zaśmiałam się i pocałowałam go bardzo namiętnie. Obróciłam się tak, ze teraz ja byłam na górze. Zaczesałam włosy na jedną stronę i ściągnęłam bluzkę. Byłam w samych majtkach. Miał rozchylone usta. Wsunęłam swój język i poruszałam okrężnym ruchem. Nasze języki się ocierały. Zayn ściskał moje piersi w ręce. Moje brodawki robiły się twarde. Obróciliśmy się i teraz on był na górze. Całował po szyi. Przygrzał i ssał sutki. Było nam tak dobrze. Byliśmy już cali nadzy. Zayn wiedział, że nie lubię 'tam' pieszczot, więc przeszedł od razu do rzeczy. Siedziałam na nim okrakiem, a on na krawędzi łóżka. Jego już naprężony penis ocierał się o moją myszkę. Ustawiałam się w takiej pozycji, żeby było nam obu wygodnie i zaczęłam poruszać powoli biodrami do góry i na dół. Jęczałam, sapałam i to wszystko do jego ucha, wiedziałam, ze to go podnieca. I lubi wiedzieć, ze jest mi dobrze. Moje ruchy stały sie bardziej energiczne i szybsze. Zayn lekko posapywał. Poczułam jak jego penis zadrżał,a po chwili jego sperma rozlała się po moim ciele. Nasze soki się wymieszały. Nadal nie zeszłam z niego. Patrzałam w jego przepełnione miłością oczy. Kochałam te jego paczadełka. Były niepowtarzalne. Wyjątkowe. Głębokie i można w nich utonąć. Nie wiem czy sobie na niego zasłużyłam. Co go do mnie przyciągnęło.? Nie jestem z jego 'ligi', przynajmniej moim zdaniem. Poleciały mi łzy, a Zayn zauważając to otarł je i spojrzał na mnie przerażonym i zatroskanym wzrokiem.
-Kochanie czemu płaczesz.? -Przytulił mnie mocniej i wyczekiwał odpowiedzi. Łzy leciały jeszcze bardziej, a ja nie umiałam nic powiedzieć. Jednak wydobyłam z siebie cichy szept.
-Czym ja siebie na Ciebie zasłużyłam.? Nie jestem w żadnym stopniu Ciebie warta. Spójrz ty jesteś gwiazdą, który jest rozchwytywany pośród nastolatek, a ja.? Ja jestem nikim... -Łzy lały się ze mnie jak z kranu. Zayn mocno mnie przytulił i położył tak, że leżał na mnie, ale już ze mnie wyszedł. Popatrzał z uśmiechem i zaczął.
-Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, jesteś światełkiem w ciemnym tunelu i ciepłem w zimne dni. Jesteś wszystkim, a nie nikim.! Zrozumiano.! -Pocałował mnie bardzo czule i podniósł tak, że staliśmy. Ubrał swoją koszule na mnie, a na siebie swoje czyste bokserki w komixy. Zachichotałam i wyszłam z pokoju. Zayn posadził mnie na sobie w salonie na kolanach i tak spędziliśmy cały nasz dzień. Ruchając się, okazując miłość i czułość. Takie dni mogłyby się zdarzać częściej. Wieczorem oglądaliśmy jakieś horrory popijając piwem. Na strasznych scenach wtulałam się w Zayn'a, a on mnie wyśmiewał.

 

 

 




To kolejna część ^^ Boże jak się nie mogę doczekać niedzieli.! Nie wiem czy jutro i w niedziele coś dodam, więc teraz nadrabiam ^.^ Jeszcze się zobaczy ^^ Polecam na prawdę świetna piosenka parę razy już przy niej płakałam, bo mówi o moich problemach, a zwłaszcza zwrotka <KLIK> !!

16. She's Not Afraid ...

Jesteś właśnie w szkole. Lekcja jak każda inna... Nudna, ale musisz przetrzymać jeszcze dziś i masz już ferie. Zabrzmiał dzwonek na przerwę. Twoja klasa wystrzeliła z sali jak torpeda. Mieliście mieć teraz zajęcia teatralne. Chodziłaś do płatnej szkoły, więc były różne wycieczki i nie często spotykane zajęcia. Byłaś już przed salą. Weszłaś i poczułaś przyjemny chłód. Tam zawsze było gorąco, więc zdziwiło cię to, ale olałaś to i położyłaś torbę przy scenie i wyszłaś do sklepiku szkolnego po picie i bułkę na ciepło. Kiedy już stałaś w kolejce myślałaś, ze umrzesz z nudów. Kiedy nadeszła toja kolej jakiś koleś się wepchał.
-Ehem... Wybacz, ale żeby nie zdarzały się takie sytuacje wymyślili kolejki, więc szanownie rusz swój zgrabny tyłek i idz na jej koniec.! -Chłopak o burzy loków na głowię spojrzał na ciebie i z szerokim uśmiechem zrobił to o co go poprosiłaś. Nigdy nie użerałaś się z kimś więcej niż 5 minut zawsze miałaś niewyparzoną gębę. Wyszłaś ze sklepiku z zakupionymi produktami i weszłaś do sali, w której panował niesamowity chaos. Dziewczyny piszczały i wracały z kilogramem tapety na ryju. Olałam to i usiadłam na scenie opuszczając nogi tak, żeby wisiały. Jadłam, kiedy się ujebałam ketchupem.
-Kurwa... -Powiedziałam pod nosem i ruszyłam do łazienki. Chusteczką tarłam o materiał, ale było jeszcze gorzej niż lepiej. Poczułam ból w kości ogonowej. Koleś ze sklepiku znów zaszedł mi za skórę. Popatrzałam na niego i zrzuciłam z siebie. Wstałam i ruszyłam do łazienki ponownie. Ten chłopak nie dawał za wygraną. Stanął przede mną.
-Przepraszam... -Powiedział ze skruchą w głosie.
-Spoko. -Powiedziałam obojętnie i wyminęłam go. Zrobił to znów. Wrył mi się w drogę.
-Nie przesadzasz...? -Zapytałam już podenerwowana.
-Z czym.? -Zapytał już z nieziemskim uśmiechem na ustach.
-Z wchodzeniem mi w drogę...? -Powiedziałam wpatrując się w jego zielonkawe oczka. Były piękne. Na chwilę się wyłączyłam. Stałam w bezruchu i patrzałam na jego oczy. Czas stanął w miejscu, a serce przyśpieszyło swój rytm.
-HALO.?! -Pstryknął mi przed oczami palcami. Ocknęłam się.
-Ahh... Przepraszam... Zawiesiłam się. -Powiedziałam niepewnie. Podarowałam mu swój najpiękniejszy uśmiech. Odwzajemnił.
Jak widzisz mam mały problem, a nie wiem czy się zmyję...- Pokazałam na swoją plamę. Chłopak wybuchnął śmiechem, ale po chwili przestał i ściągnął swoją marynarkę. Dał mi ją.
-Jejku... Dziękuje.! -Dałam mu całusa w policzek i weszłam do łazienki. Udało się zmyć plamę, ale nie do końca. Założyłam marynarkę i szłam do sali teatralnej. W niej była już pani. Usiadłam koło loczka i zaczęłam rozmowe szeptem.
-Jak ty się w ogóle nazywasz.? -Spytałam trochę speszona.
-Harry, a Ty podejrzewam, ze [T.I.]. -Spojrzałam na niego dziwnie, a on się uśmiechnął.
-Skąd wiesz.? -Spytałam.
-Pani cię wywoływała. -Pokazał na panią, a ja zostałam zawołana.
-[T.I.].! Chodź tu.! -Wykrzyczała pani z początku sali. Podeszłam do niej uśmiechnięta
 i zosatałam poproszona o zaśpiewanie mojej ulubionej piosenki.
WŁĄCZ 
Śpiewałam i czułam na sobie wzrok wszystkich, ale lubiłam być w centrum uwagi nie bałam się tego. Po skończonym utworze zostałam obdarzona głośnymi oklaskami i usiadłam koło Harrego.
-Pięknie śpiewasz... -Czułam jego oddech na szyi i przy uchu. Był lekko miętowy i ciepły. Poczułam dziwny ścisk w żełądku. Chyba się zakochałam.

2 lata później.!

Przyjaźnisz się z Harrym już 2 lata. Dobrze nam się układa. Nadal jestem w nim zakochana i nie umiem mu tego powiedzieć tłumie to w sobie już dobre 2 lata. To trudne.
Weszłam do łazienki, ponieważ mieszkam z chłopcami (całym 1D) i pewnie potem bym się nie dopchała do niej. Harry otworzył się przede mną. Zaśpiewał mi 2 lata temu i kazałam mu iść do X Factor'a. Nie wygrali, ale i tak są teraz najsławniejszym boys bandem na całym świecie. Directioners mnie zaakceptowały i nie mają nic do mnie. Z czego się bardzo cieszę. Rozebrałam się do naga i puściłam wodę. Weszłam pod strumień i poczułam ciepło. Obmyłam się i wyszłam z kabiny prysznicowej. Owinęłam się ciepłym, lecz krótkim ręcznikiem i poszłam do mojej sypialni, w której spał Harry w samych bokserkach. Jego sprzęt stał na baczność.
-Fuuuj.! Harry opanuj swojego pytona.! -Wykrzyczałam rzucając go poduszką. Otworzył oczy i zachrypniętym głosem powiedział.
-No co.? To normalne... -Zachichotałam i podeszłam do szuflady, żeby się w coś ubrać. Harry już dużo widział, więc nie musiałam się przejmować.
-Uhuhuhu... Ale ty jesteś seksiasta... Lepsze niż Lou... -Powiedział tym swoim głosem, a ja zrobiłam się wilgotna.
-Wiem, taka moja natura... -Schyliłam się, żeby włożyć czarne, koronkowe majtki. Stałam do niego tyłem, kiedy drzwi się otworzyły, a w nich Lou... Stałam tak jak wcześniej i szukałam stanika do kompletu. Lou siedział koło Hazzy i patrzeli na to co robię. Nie czułam się dziwnie, ponieważ ufałam im, a do mojego ciała nie miałam żadnych zastrzeżeń.
-Czemu jesteś taka ładna.?
-Hahahhaahahhaha... Nie jestem.! -Powiedziałam już w staniku bez ramiączek odwrócona do nich przodem.
-JESTEŚ.!! -Wydarli się oboje. Zaśmiałam się i weszłam do garderoby, a oni zaraz za mną. Oboje mieli same bokserki. Ich koledzy dawali o sobie znać.
-Fuuuuj...! Ubierzcie się, albo ich przynajmniej zakryjcie.! -Ubrałam TO. Chciałam wyjść, ale Haruś mnie przytulił. Schowałam twarz w jego szyje i staliśmy tak trochę napawając się swoim zapachem człowieczeństwa. Harry zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasz usta w namiętnym pocałunku.
W całym domu zabrzmiało TO. Zaśmialiście się i zeszliście na dół. Wszyscy na was patrzeli jak na obrazek warty 10000 dolarów. Harry cie pocałował i byliście od tamtego momentu razem... Ale czy na zawsze tego nigdy się nie dowiecie ... :D






 



 No to kolejny.. Mam nadzieje, że się podobało ^^ We wtorek mam urodzinki ^^ Jak chcecie jakieś dedyki to w komentarzach, OK.? Chętnie zrobię, bo nie wiem o czym i kim mam już pisać.. Z kim, jaki i dla kogo ^^ Do następnego miśki <3 !


czwartek, 24 stycznia 2013

This is love...7

Od tamtego zdarzenia minęło 3 dni. Niby wszystko jest po staremu, jednak ja nie wiem... Nie jestem pewna co do swojego wyboru...Boże jak ja mogę tak myśleć.. Jestem z nim szczęśliwa i to jest fakt, ale... Nie nie ma żadnych ale jestem szczęśliwa i koniec. Dziś idę do chłopców. Mamy pooglądać jakiś film i pobalować trochę. Wstałam o 10, a o 14 miałam być u chłopców, bo miałam im obiad zrobić, ponieważ przegrałam zakład z Niall'em. Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam na dół, żeby zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie czekoladowe płatki z mlekiem i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam tv na jakimś programie muzycznym. Był wywiad z moimi chłopakami. Nie wsłuchiwałam się za bardzo, po skończeniu posiłku włożyłam miskę do zmywarki i poszłam się przygotować. Weszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie. Widziałam niezależną dziewczynę, która chce coś osiągnąć w życiu, jednak nie radzi sobie z najprostszymi czynnościami, ale obiecała sobie, że zmieni się. Będzie walczyć o to co kocha i o to co dla niej najcenniejsze. Rozebrałam się i weszłam pod strumień zimnej wody. Każda kropla robiła z moim ciałem co innego. Każdy była podobna, jednak nie taka sama. Obmyłam się. Wyszłam z kabiny i sięgnęłam po ręcznik leżący na szafce. Owinęłam ciało i rozczesałam mokre włosy. Zostawiłam je rozpuszczone. Wyszłam i ruszyłam do sypialni. Ubrałam czarną bieliznę i TO. Kiedy już byłam gotowa zamknęłam drzwi i ruszyłam do chłopaków. Doszłam po 10 minutach. Zadzwoniłam do drzwi i otworzył mi Zayn. Uśmiechnął się i wziął na ręce. Zaniósł do kuchni i posadził na blacie. Zaczął namiętnie całować, a ja bez żadnych wahań odwzajemniałam. Do kuchni wszedł Niall.
-Fuuuu... Weźcie wszędzie się miziają. Może trochę przyzwoitości... -Zaśmialiśmy się i zeskoczyłam z blatu podchodząc do niego i dając mu buziaka.
-No to ja rozumiem. -Powiedział wypinając klatkę piersiową. Zaśmiałam się i zaczęłam wyjmować składniki do zapiekanki ziemniaczanej. Zayn ciągle mnie odciągał od roboty całując lub dotykając. Kiedy zapiekanka była już bezpieczna w piekarniku spojrzałam zabójczym wzrokiem na Zayn'a. Wyszłam z kuchni wymijając go. Myślał, że jestem zła, jednak ja robiłam sobie z niego jaja. Szłam i kiedy już byłam w salonie Zayn objął mnie od tyłu i szeptał na ucho, jaka to ja jestem wyjątkowa i wspaniała. Uśmiechałam się. Cała grupa była już w salonie, więc wszystko widzieli. Zayn jechał rękami coraz to wyżej, aż w końcu doszedł do piersi. Szybko oderwałam jego ręce i zrobiłam się czerwona od wstydu.
-Kochanie oni wszystko wiedzą...-Szeptał mi. Był tam blisko, że czułam jego ciepły oddech na szyi. Całował ją delikatnie i trzymał mnie mocno. Gdyby nie to, że mnie trzyma pewnie bym już na ziemi leżała. Zamknęłam oczy i napawałam się jego ciepłym ciałem, które było tak blisko mojego.
-Ey gołąbeczki może trochę mniej erotyzmu.? -Zayn nadal mnie całował, a ja nie mogłam odgonić niegrzecznych myśli. Szybko się od niego oderwałam i usiadłam na kanapie koło Liam'a i Harre'go. Próbowałam się opanować. Ale on tak na mnie działał. Zamknęłam oczy i poczułam jego ręce na moich udach. Otworzyłam je i spojrzałam na niego. Miał takie cudowne oczy. Mogłam w nich utonąć. Były takie głębokie, przepełnione czułością, pożądaniem, a także miłością. Pocałował mnie. Za każdym razem kiedy to robił czułam coś innego. Każdy był inny. Całował namiętnie. Bez wahania oddawałam pocałunki. Nigdy nie byłam tak strasznie w kimś zakochana. Czasem to beznadziejne uczucie, ponieważ jesteś w stanie zrobić i wybaczyć tej osobie wszystko. A w życiu trzeba być twardym.Trzeba walczyć o swoje i pokazywać swoje wartości. Zayn całował cię po szyi i jeździł ręką po udzie. Otworzyłaś oczy i patrzeliście się tak na siebie.Czułaś się przy nim zaczarowana. Nie miałaś ochoty kończyć tej chwili. Postanowiliście wyjść się przejść tylko wy i deszcz. No właśnie deszcz. Często spotykana pogoda w Londynie. Weszłaś do pokoju i po 10 min wybierania, wybrałaś TO (bez butów włącz TO). Zayn wyglądał TAK.
WŁĄCZ
Wyszliście z domu i ruszyliście spokojnym krokiem W stronę znanego wam dobrze miejsca. Rozmawialiście o wszystkim i o niczym. Czułaś się przy nim niesamowicie. Był kimś wyjątkowym. Nagle podbiegły do was fanki. I zostałaś 'odepchnięta' od Zayn'a. Zaśmiałaś się dźwięcznie i tym samym skierowałaś na siebie wzrok wszystkich. Nawet Zayn'a. Po chwili on też wybuchnął nie pohamowanym śmiechem. Podał Ci dłoń i pociągnął gwałtownie przez co o mało nie straciłaś gruntu pod nogami. Biegliście ile sił w nogach, kiedy strasznie się rozpadało. Teraz to nie była mżawka jak na początku tylko ulewa. Śmialiście się głośno i nadal biegliście. Twoje włosy latały na wszystkie strony i z końcówek lały się krople. Zayn nagle się zatrzymał i przybliżył się do Ciebie. Musnął twoje usta. Odsunął się od Ciebie, a ty przygryzłaś wargę. Niezaspokojona przybliżyłaś się do jego warg i wsunęłaś swój język. Niby zwykły deszcz, ale jednak, każdy marzy o pocałunku w nim. Teraz ty już nie musisz. Twoje marzenie zostało spełnione. Zayn złapał cię w talii i zaczął prowadzić w tańcu. Dobrze mu szło. Śmialiście się dźwięcznie. Zayn wziął cię na ręce i zaniósł do domu. Gdzie wszedł do łazienki, rozebrał cię do naga i wsadził do ciepłej wody w wannie. Po chwili siedział tuż obok i szeptał na ucho jaka to jesteś wspaniała i, że jesteś tylko jego. Z uśmiechem na ustach położyłaś głowę na jego ramieniu i odpłynęłaś. Byłaś pewna, że Zayn cię przeniesie, więc bez obaw zasnęłaś objęta przez swojego mężczyznę.

To mamy kolejny rozdział. Nie opuszczam bloga. Za bardzo kocham to co robię, żeby teraz odpuścić. Może nie komentujecie, ale czytacie nie wiem, ale może kiedyś się zmobilizujecie i będziecie pisać komentarze. Rozdział mnie się wydaje udany, a wam.?  ^^


http://i.pinger.pl/pgr175/26e60d27000354d750b66e40/w%20deszczu%20czer%C5%84%20i%20biel.jpg

http://www.kurier-nakielski.pl/fotki/deszcz_n_02.jpg


http://i2.pinger.pl/pgr238/40065bea00010cf75065b93f/j15y.jpg

środa, 23 stycznia 2013

15. On jest tym jedynym... Część 2

Doszło do pocałunku. Z początku oboje nie byli pewni czy to dobry pomysł, ale już po chwili oddawali namiętnie pocałunki. Ich języki tańczyły wolny taniec, a ręce same robiły swoje. Harry zdjął mu koszule i po chwili ona znalazła miejsce gdzieś na podłodze. Dla nich była to najlepsze rzecz jaka mogła ich spotkać. Byli już w samych bokserkach. Usłyszeli przekręcający się kluczyk w drzwiach. Harry szybko odepchnął Louis'a i zebrał wszystkie ciuchy.
-Biegnij do mojej sypialni.! -Pobiegł do jego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Ubrał się i zaczął uważnie oglądać pokój loczka. Był duży. Miał lekko limonkowe ściany i tablice na, której zawieszone były twoje zdjęcia (Louisa). Usiadłeś na miękkim łóżku i oparłeś plecy o ścianę. Za oknem było już dość ciemno i padało. Z rozmyśleń wyrwał cię sam Harry. Dał ci soczystego buziaka w usta i położył kładąc głowę na twoim brzuchu. Głaskałeś go po włosach i jeszcze bardziej zakręcałeś. On zataczał kółka wokół pępka. Było ci przy nim dobrze. Zawsze marzyłeś o Happy Edzie, ale nigdy nie podejrzewałeś, że to się tak szybko potoczy. Po godzinie Harry lekko pochrapywał, a z otwartych ust leciała ciepła ciecz, która lądowała na twoim brzuchu. Zaśmiałeś się dźwięcznie i przy tym obudziłeś chłopaka. Był zdezorientowany i rozglądał się po pomieszczeniu szukając czegoś lub kogoś wzrokiem, który po chwili wylądował na tobie. Uśmiechnął się i pocałował bardzo namiętnie odwzajemniłeś pocałunek. Położył głowę na poduszce i zamknął oczy. Zrobiłeś to samo. Po chwili odpłynęliście w objęcia Morfeusza.Obudziły cię promienie, które wdzierały się przez duże okno w jego pokoju. Na samą myśl o nim twój kącik ust się uniósł. Jego loki nie były tak idealnie ułożone jak wczoraj, a oczy nie takie dużo i wyraźne. Ale i tak ci się podobał. Zawsze uśmiechnięty z burzliwymi lokami leżał koło i lekko pochrapywał. Wyślizgnąłeś się z jego objęć i ruszyłeś do łazienki. Rozebrałeś się i wszedłeś pod prysznic, każda kropla dawała większe ukojenie. Kiedy każdy skrawek twojego ciała był już czysty otworzyłeś drzwiczki od kabiny i wyszedłeś. Otuliłeś ciało miękkim ręcznikiem i ruszyłeś w stronę sypialni chłopaka. Pożyczyłeś na wieczne nie oddanie bokserki, koszulkę i szary dres, który akurat idealnie pasował. Położyłeś się pachnący obok chłopaka i zbliżyłeś swoje rozgrzane wargi do jego obojczyka. Lekko musnąłeś, a on uśmiechnięty otworzył oczy.
-Witaj kochanie... -Jego głos był zachrypnięty. Kochałeś kiedy taki był. Nie ogarnięty, bezbronny, naturalny. Ruszył do łazienki umyć się. Ty w tym czasie oglądałeś cały pokój z większym zaciekawienie. Słyszałeś strumień wody, który po chwili ucichł. A drzwi się otworzyły, a w nich nagi Harry. Zaśmiałeś się dzwięcznie i usiadłeś wygodnie na łóżko. Przyglądałeś się zgrabnym ruchom chłopaka. Był młodszy, ale to nie stanowiło przeszkody. Był dorosły, jak na swój młody wiek. Wiedział czego chce i kim chciałby zostać. Był ideałem nie tylko dla Ciebie. Miliony dziewczyn zabiłyby, żeby być na twoim miejscu. Oczami zwykły chłopak, ale jak się patrzy sercem widać na prawdę wspaniałego człowieka. Wasza przyszłość miała być piękna i ubarwiona. Lecz czy taka właśnie będzie.? Tego przekonacie się dopiero za parę lat. Ale do tego czas będziecie szczęśliwi tym, iż możecie się mieć...

Mamy koniec. Nie podoba mi . Zawiodłam się na was. Myślałam, że zdołacie dodać 10 komentarzy, ale nie, był tylko jeden za który serdecznie dziękuje. <3 Zastanawiam się nad usunięciem bloga, no bo skoro nikt go nie czyta to po co mam się starać dla nikogo.? ...

niedziela, 13 stycznia 2013

14. On jest tym jedynym... Część 1

Wiesz jak to jest pożądać kogoś kto nie zwraca na ciebie uwagi. Kochać go, ale bać się mu o tym powiedzieć. Strach... To on rujnuje wszystkie plany w naszym cudownie zaplanowanym życiu. Nikt nigdy nie widział tego co on chciał, żeby zobaczyli. Zawsze widzieli to co chcieli. On dbał o jego szczęście mimo, iż ten o tym nie wiedział. Był młodszy, przystojny. Loki, które lśniły w blasku świateł. Zielone tęczówki w których chłopak mógł się zatopić. Malinowe usta, które prosiły się o soczyste pocałunki. Nigdy nie chciał się zakochiwać w dziewczynie. Zawsze wiedział kim będzie i był, jest i będzie z tego dumny. Nikt o tym nie wiedział, ponieważ w tych czasach inność jest czymś zakazanym, czymś czy ludzie się brzydzą i boją się tego. Musimy udawać, bo gdy ludzie się dowiedzą o naszej inności będą nas przez nią nękać. Niektórzy od niej uciekają,  ie chcą jej, jednak ona zostaje. Tak jak została przy nim. Nigdy nie próbował się jej wypierać. Zawsze starał się udawać kogoś innego, jednak on widział. Widział, że jest gejem. Widział to po jego sposobie w jaki na niego patrzy. Często przyłapywał go na tym. Nie odpychał go, a wręcz przeciwnie flirtował, przyciągał go do siebie.
Jest czwartek godzina 6 rano. Louis szykuje się do szkoły. Dziś ponownie go zobaczy po długim dla niego weekendzie. Stęsknił się za jego uśmiechem, stylem bycia. Wstał z łóżka i ruszył do łazienki. Wszedł pod prysznic i obmywał swoje nagrzane jeszcze ciało i zęby. Zimna woda pozostawiała po sobie  dreszcze. Jego ciało było idealne. Wspaniała i wymarzona przez każdą kobietę litera V, dużo przyrodzenie, ładna twarz, charakter zadziorny, lubił wychodzić poza prawa. Być niegrzeczny to było jego przeznaczenie. Wytarł swoje ciało i zawiązał ręcznik w pasie. Wysuszył swoje dość długie włosy i dokładnie je ustawił. Wyszedł z łazienki i otworzył dużą szafę. Wyciągnął z  niej długie kremowe rurki, białą koszule i czarne bokserki. Nałożył wszystko na swoje ciało i wyszedł zw swojej sypialni kierując się w stronę kuchni, zrobił sobie śniadanie i kiedy już był gotowy wyszedł na przystanek, gdzie miał po niego przyjechać autokar szkolny.
*Oczami Harre'go*
Wstał rano z łóżka i szedł wolnym krokiem do łazienki, rozebrał się i obmył całe swoje ciało. Wyszedł z pod kabiny prysznicowej i obwinął ręcznik w pasie. Zaczął ostrożnie myć swoje zęby. Uczesał lokowate włosy i ułożył je rękami. Ubrał czarne rurki, białą koszulkę i szaro-czarną marynarkę. Myślał o nim. Chciał go zobaczyć. Wyjrzał przez okno. /stał tam i czekał na bus. Harry wziął swoją torbę i w tępie ekspresowym wybiegł z domu kierując się do swojego przyjaciela, który nie był dla niego zwykły. Miał w sobie coś co do niego przyciągało co nie dawało się od niego odwrócić. Przywitali się uściskiem i szerokim uśmiechem. Obydwoje lubili spędzać ze sobą swój wolny czas. I nie tylko. Byli dla siebie czymś więcej niż przyjaciółmi. Lecz żaden z nich nie chciał się ujawnić nie chcieli psuć tego na co pracowali bardzo długo. Byli lubiani i rozchwytywani przez wszystkie dziewczyny w szkole, lecz żaden z nich nie chciał dziewczyny oni pragnęli siebie. Weszli do klasy matematycznej i zajęli swoje miejsca koło siebie. Zabrzmiał dzwonek informujący o początku lekcji. Dzień minął im szybko i przyjemnie. Czekali na bus. Rozmawiali.
-Jak tam ci weekend minął.? -Spytał loczek.
-Dobrze w sumie nic specjalnego, a tobie.? -Zapytał pewny siebie Lou.
-To samo... -Nigdy nie myślał, że to zrobi, ale nie mógł tego dłużej toczyć musiał mu powiedzieć, ale nie teraz nie przy światkach.
-Zapraszam dziś do siebie ty, ja i tv.? -Zapytał loczuś.
-Chętnie. -Uśmiechnęli się i po chwili przyjechał bus. Po 10 minutach byli u Harrego. Zrobili razem lekcje i usiedli w salonie przed wielkim telewizorem. Przyniósł jakieś przekąski i włączył jakąś komedie. Jednak nie bardzo interesował ich film. Pogrążeni w rozmowie w pewnym momencie doszło do czegoś na co oboje czekali, a mianowicie...
 Ciąg Dalszy Nastąpi...

No to wprowadzam surowe zasady. 10 komentarzy = kolejny imagine. I to nie żarty jak się postaracie to będą wcześnie jak nie to będziecie musiały czekać. Wiem, że stać was na to.!  Codziennie wchodzi was parenaście więc jak zostawicie jakiś komentarz to będzie tyle o ile proszę. Dziękuje ^^

piątek, 11 stycznia 2013

13. Być kimś kogo nikt nie akceptuje...

Jestem [T.I]. Mam 19 lat. Mieszkam w domu z mamą i siostrą. Jestem zwykłą dziewczyną ze swoimi problemami. Mimo, iż każdy chce, żebym była sobą, to nie mogę spełnić ich próśb. We własnym domu mnie nie akceptują, a co dopiero obcy ludzie. Boje się, że nie będą mnie szanować, że zaczną dręczyć. Może teraz myślisz, ze to głupie, ale ty też tak robisz, być może nie krytykują cię w domu, ale przy ludziach jesteś zupełnie inny, mimo, iż tego nie widzisz najbliższe ci osoby widzą. Przy ludziach diametralnie się zmieniamy. Jesteśmy inny przy rodzinie, przyjaciołach, znajomych, a nawet obcych. Chcemy się każdemu przypodobać.
Jestem niską blondynką o dużych brązowych oczach. Mam wytatułowane ciało, ponieważ tak mi się podobało. Mam ładne piersi, pupę i jestem atrakcyjna. Nie mam problemu z sobą. To inni mają problem ze mną próbują wmówić mi kogoś kim nie jestem. Nie spełniam wymagań w szkole, ale dziś już koniec roku i wakacje, a potem poszukiwanie pracy.
Środa wstaje o 8 rano, ponieważ na 9 mam zakończenie. Nigdy nie byłam punktualna, ale dziś postanowiłam się nie spóźnić. Zwlekłam się z łóżka i z grymasem odsłoniłam zasłony w pokoju. Weszłam do łazienki przemyłam twarz. Mój aparat na zębach nie był czym co chciałam zaakceptować, ale musiałam go nosić, a to tylko dla tego, że był stały. Umyłam porządnie zęby i uczesałam długie włosy. Zrobiłam sobie z włosów TO. Tak kręcone miałam zawsze więc cieszyłam się z tego. Pomalowałam się TAK. Ubrałam się w TO. Kiedy byłam gotowa wyszłam z domu. Nie jadłam śniadania nigdy tego nie robiłam. Miałam zakryte wszystkie moje tatuaże i nikt w szkole się do mnie nie przywali, że jestem emo czy chuj wie kim jeszcze. Weszłam przez duże drzwi do tego więzienia i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej. Weszłam, a tam tłumy ludzi. Przepchałam się do przodu, żeby mieć lepszy dostęp do świadectwa i oparłam się o ścianę. Po 10 minutach zaczęła się akademia. Po godzinie zaczęli wywoływać ludzi z klasy a, ja byłam w b, więc jeszcze trochę poczekam. Po 30 minutach gadania dyrektora usłyszałam moje imię i nazwisko. Podeszłam obojętnie i sztucznie się uśmiechnęłam. Dyrektor mi pogratulował ukończenia szkoły i przytulił. Odeszłam i schowałam świadectwo do torby. Wyszłam z sali i w ogóle ze szkoły. Kierowałam się do lodziarni. Żeby uczcić koniec tej męki. Podeszłam do okienka i poprosiłam o waniliowe. Zapłaciłam i już miałam odchodzić kiedy jakiś chłopak wpadł na mnie i cały lud wylądował na mojej bluzce.
-No kurwa jak łazisz patafianie.?! -Wrzasnęłam na sprawce nie patrząc na niego.
-Jejku wybacz nie chciałem. Naprawdę to był wypadek. -Tłumaczył się z załamanym głosem.
-Dobra tylko oddychaj... -Powiedziałam słysząc jak dyszy. Do głowy przyszedł mi fajny pomysł.
-Daj mi swoją koszulkę... -Chłopak popatrzał na mnie dziwnie. Zachichotałam.
-No dawaj. Przynajmniej tak mi się odwdzięczysz. -Zdjął koszulkę i podał mi ją. Była jeszcze ciepła. Poszłam za budkę i przebrałam się. Włożyłam brudne ubranie do torby i podeszłam do chłopaka. Wyglądał jeszcze lepiej bez koszulki. Przyłapał mnie na tym jak wpatrywałam się w jego tors. Uśmiechnął się i wziął mnie za rękę przyłożył do miejsca gdzie ma serce. Czułam jak szybko bije. Uśmiechnęłam się.
-Czemu tak szybko bije.? -Zapytałam po chwili.
-Bo ty tu jesteś... -Zaskoczyła mnie ta odpowiedz. Wzięłam moją dłoń i ruszyłam po loda.
-Gdzie idziesz.? -Szedł za mną.
-Idę po loda, bo nadal mam ochotę, a pierwszego nie udało mi się zjeść. Zaśmialiśmy się oboje. Kiedy miałam już płacić Lou podał należytą cenę i kupił też sobie. Chciałam mu oddać pieniądze, ale nie chciał o tym słyszeć. Spędziliśmy razem cały dzień. Było już dość ciemno i robiło się chłodno. A Lou był w samych gaciach. Kiedy szedł mnie odprowadzić widziałam, że jest mu zimno. Nie przyzna się do tego, ale taka jest prawda. Zatrzymałam się i odwróciłam go do siebie. Dałam buziaka w policzek i przytuliłam najmocniej jak mogłam. Odwzajemnił uścisk. Oderwaliśmy się od siebie i szliśmy w stronę mojego domu. Nasze ręce się ocierały. Haczyły. W końcu odważyłam się. Złapałam jego ciepłą i trochę spoconą rękę. Uśmiechnęłam się do siebie, ponieważ nie puścił, a wręcz przeciwnie. Złapał jeszcze mocniej. Kiedy byliśmy już pod moim domem chciałam już odchodzić kiedy Lou pociągnął mnie do siebie i pocałował. Od tamtej pory Lou zerwał z tobą kontakt. Nigdy go już nie zobaczyłaś... Dziwne nie.? Rozkochał cię w sobie, wykorzystał i zostawił. Teraz czytasz o nim tylko w gazetach. I tak zostanie chodź serce mówi wróć, rozum mówi nie pojawiaj się już nigdy.

czwartek, 10 stycznia 2013

12. The Power Of Love

Muzyka: Klik

Mogliśmy wszystko. Mogliśmy być szczęśliwi. Jednak teraz to tylko puste wspomnienia. Teraz jej już nie ma. Bez niej moje życie to szara rutyna. Nie mam nic... Kiedyś byliśmy tak żałośnie szczęśliwi, a teraz...? Teraz jej nie ma, a ja nie potrafię bez niej sobie poradzić z najprostszymi czynnościami. Czuje, ze przy mnie czuwa jednak to nie to samo, kiedy mogłem ją dotykać, kiedy tylko tego chciała. Pamiętam każdy jej ruch, dla mnie była już przewidywalna, ale mnie było lepiej kiedy wiedziałem jak się zachowa w pewnych sytuacjach. Była piękna. Jedyna w swoim rodzaju. I ja miałem ten zaszczyt bycie u jej boku. Miała piękne zielone oczy i za każdym razem kiedy w nie patrzałem nie potrafiłem przestać, były dla mnie jak narkotyk, tak jak ona sama. Bez niej nigdy nie wyobrażałem sobie życia, a teraz. Już 2 lata mija od jej śmierci, a ja nadal nie potrafię się pozbierać. Ona na pewno nie chciałaby, żebym chował się przed ludźmi i izolował się od nich.Ale czy warto męczyć się o życie, którego już nie odzyskam? Skoro mogę popełnić samobójstwo i być już na zawsze z nią... Może to wcale nie jest taki zły pomysł...? Nie nie mogę tego zrobić złamałbym złożoną obietnicę. Tak bardzo za nią tęsknie. Czemu jej teraz tu nie? Dla czego nie mogła zostać u mnie i nie iść do tego pieprzonego domu.? To pytania na, które nigdy nie znajdę odpowiedzi... Tak bardzo ją kochałem, czemu ja musiałem stracić miłość mojego życia..? Nigdy nie znajdę odpowiedzi. Była piękna, miała dużo niebiesko-szare oczy, długie falujące włosy o kolorze kasztanu, idealnie usta i ten jej uśmiech. Przed tym zanim umarła przynajmniej miałem szansę spełnić jej ostatnią prośbę. Spędziłem z nią noc. Najbardziej wspaniałą i niezapomnianą noc. Chciała, żebym ją rozdziewiczył. Zrobiłem to. Nie miałem nic przeciwko. Kochałem ją i nieważnie, kiedy chciałbym to z nią zrobić. Nigdy nie podejrzewałem, ze akurat w takich okolicznościach to się wydarzyło, ale wiem, ze nie żałuje, ani minuty spędzonej z nią.Wiem, ze czasem ją zaniedbywałem, ale ona i tak całym sercem mnie kochała. A teraz nie mogę powiedzieć jaj prosto w oczy jak bardzo ją kocham, bo jej nie ma już ze mną.. Jest duchem czuję ją, ale nie mogę się tym cieszyć, ponieważ wolałem jak zawsze o 8 rano wpadała do mnie do domu. Nie ważne czy był weekend czy w tygodniu. Budziła mnie i wchodziła przez okno, gdyż moi rodzice jej nie lubili. Uważali, ze sprowadza mnie na zła drogę.. Ale ja nie wiem jak możne nie lubić takiej wspaniałej osóbki jaką ona była. Planowałem z nią przyszłość, ale teraz to tylko wspomnienia, które pozostaną ze mną do końca...

Wyszedł z domu. Ruszył w stronę ich ulubionego miejsca. Droga zajęła mu 10 minut. Kiedy dotarł na miejsce wszystko do niego wróciło. Nie mógł znieść jej braku. Była całym jego życiem. Powietrzem. Chodź mówił jej to kilka razy ona nie rozumiała. Usiadł przy krawędzi bloku. Myślami cały czas był przy niej. Wstał. Stanął połową stopy wyjeżdżają poza krawędź. Rzucił się. Spadał powoli. Zobaczył ją. Leciała z nim. Uśmiechała się do niego. Wiedział, że nie chciała, żeby to robił, ale czekała cierpliwie. Kiedy uderzył w ziemię zobaczył światło. I ją czekającą. Uśmiechała się. Wyciągnęła do niego rękę. Złapał ją. Teraz już mogą być razem przez całą wieczność.

KOMENTOWAĆ, A NIE.! <3

poniedziałek, 7 stycznia 2013

This is love...6

Obudziłam się wtulona w Liam'a. Wiedziałam co muszę zrobić, jednak oni... Oni wszystko komplikowali, ale nie mogłam być miękka. Przecież nie mogę rozwalić tak wspaniałej przyjaźni. Liam już nie spał bawił się moimi włosami  i przyglądał mi się. Popatrzałam na niego i z pustką w oczach wstałam i wyszłam z jego pokoju. Weszłam do pokoju Zayn'a .. Był tam i leżał w łóżku. Nie spał, jego wzrok przeniósł się na mnie. Szybko się podniósł i wstał z łóżka. Jednak nie mogłam dać się ponieść emocją. Wzięłam swoje ciuchy i ruszyłam do łazienki. Ubrałam się, przemyłam twarz i spojrzałam na bliznę. Wyszłam z łazienki. Ruszyłam do pokoju Harre'go. Po cichu weszłam spał. Usiadłam na krawędzi jego łóżka i czekałam, aż się obudzi. Do pokoju wszedł Zayn mówiąc coś. Jednak jak mnie zobaczył to zrobił dziwną minę i wyszedł. Nie przejęłam się tym. Harry się obudził, kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się. Wstałam z jego łóżka, a on powtórzył moją czynność.
-Czy masz czas.? -Spytałam z tą samą pustką w sobie. Miałam ochotę się wykrzyczeć jak nigdy, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Pokiwał twierdząco głową i poszedł się ubrać. Powiedziałam mu, że ma czekać przy aucie. Zgodził się. Ruszyłam do Liam'a. Weszłam, a tam znalazłam z nim Zayn'a, który chyba żalił się przyjacielowi. Bez żadnych skrupułów powiedziałam, że mają być przy aucie za 20 minut, jak podejrzewałam zgodzili się. Czekałam już ubrana przy aucie i czekałam na nich. Przyszli wszyscy na raz. Nie wiedzieli czemu, ale poprosiłam Hazze, żebyśmy pojechali w moje miejsce. Kiedy byliśmy przy górze trzeba było teraz iść pieszo. Nie byli jakoś specjalnie zadowolenia, ale szli za mną. Kiedy ujrzałam piękny zachód słońca. Przymknęłam oczy i stałam tak chwilę.  Otworzyłam je i spojrzałam na zdezorientowanych chłopaków.
-Pięknie miejsce nie uważacie.? -Skierowali spojrzenia na mnie.
-Tak... Ale powiesz nam w końcu o co chodzi.? -Spytał zaniepokojony Zayn. Chwilę patrzałam na nich.
-Wy coś do mnie czujecie.? Wszyscy.? -Po ich minach widać było, ze są zaskoczeni. Pokiwali głowami nie byli w stanie nic powiedzieć.
-Pokazałam wam to miejsce, bo chciałabym, żebyście tu kiedyś przyprowadzili swoje połówki. Ale, żaden z was, nigdy ... Nigdy nie przyjdziecie tu ze mną. -Powiedziałam patrząc na nich i odeszłam. Zostawiłam ich tam samych. Poszłam do ich domu. Chciałam się pożegnać z Niall'em i Louis'em. Oni niczym nie zawinili, a polubiłam ich. Weszłam byli tylko oni. Podeszłam ze łzami w oczach, ale starałam się nie rozkleić. Niall podszedł i mnie przytulił. Louis też podszedł i się przytulił.
-Wybrałam, Niall zrobiłam to i dziękuje ci za uświadomienie mnie, że tak nie mogło być. -Przytuliłam się do nich jeszcze bardziej i staliśmy tak chwilę.
-Ja muszę już iść... Musi mnie tu nie być zanim oni przyjdą... -Spojrzeli po sobie.
-Czekaj to ty się wyprowadzasz.? -Spytał Niall.
-Tak. -Kiedy wypowiedziałam to krótkie słówko. Drzwi się otworzyły, a oni weszli. Myślałam, że zapadnę się pod ziemie. Najpierw z nimi 'zrywam', a potem śmiem być w ich domu. Rozebrali się i weszli w głąb mieszkania. Podeszli do mnie i uśmiechnęli, nie wiedziałam o co chodzi.
-Zdecydowaliśmy coś... Ponieważ jesteś młodsza nie masz prawa głosu w tej chwili.
-Al...-Louis zakrył mi buzię ręką i posadził sobie na kolanach. Głośno westchnęłam i ułożyłam się tak, żeby było mi wygodnie. Kiedy podzielili się ze mną swoim planem myślałam, że lepszych przyjaciół nie ma. Miałam tydzień na poznanie ich jeszcze raz i potem mam wybrać, którego kocham i z którym chce być, a oni się będą źli na siebie. Na początek szłam na randkę z Harrym. Poszło dobrze, ale bez zachwytów. Dużo się o nim dowiedziałam. Potem Liam było zaje******.! Zabrał mnie na kolację, a potem do wesołego miasteczka śmialiśmy się, gadaliśmy było super. Dziś idę się spotkać z Zayn'em. Nie wiem gdzie mnie zabierze, ale już chyba wiem kogo wybiorę mimo wszystko. Ubrałam się w TO. Zakręciłam włosy i pomalowałam się TAK. Po chwili usłyszałam dzwonek i zeszłam na dół. Otworzyłaś drzwi i wyszłaś zamykając drzwi na klucz. Zayn objął mnie w pasie i poszliśmy do restauracji. Kiedy zjedliśmy dużo rozmawialiśmy. Dobrze mi przy nim było. Czułam się bezpiecznie, a kiedy go nie było czułam tęsknotę. Wstał, zapłacił i pociągnął za rękę gdzieś. Szliśmy dość długo, ale w końcu doszliśmy. Byliśmy na tym samym wzgórzu co ja ich zaprowadziłam.
-[T.I] mówiłaś, że chcesz, żebyś my tu zaprowadzili swoje drugie połówki i... Ja właśnie to zrobiłem...-Poczułam łzy w oczach, jednak zatrzymałam je dla siebie. Zayn podszedł do mnie i lekko musnął moje usta. Wiem, że to nie było fer wobec Liam'a i Harre'go, ale ja nie mogłam mu się sprzeciwić coś w nim było co mi nie pozwalało odmówić. Kiedy odsunął się ode mnie otworzyłam oczy i poczułam przypływ czegoś... Czegoś czego nie mogłam zidentyfikować. Czułam to wszędzie, jakby uczucie szczęścia połączonego z poczuciem winy. Po chwili byliśmy już w domu. U nich. Miałam teraz wybrać. Wiedziałam, że to nie będzie najłatwiejsza decyzja w moim życiu, ale nie ma wyjścia. Weszliśmy do domu i poczułam przypływ ciepła. Weszłam w głąb do salonu i chłopcy odwrócili się do mnie.
-Niall chodź... -Wszyscy spojrzeli na niego wzrokiem jakby prosili o pomoc dla siebie. Wzięłam go za rękę i poszliśmy do jego sypialni. Usiadłam na łóżku. Popatrzałam na niego i zobaczyłam jak się uśmiecha.
-Co.? -Uśmiechnął się jeszcze szerzej. -O co ci chodzi.? -Nie wiedziałam co się dzieje.
-Ty już wiesz... -Miał stu procentową rację, wiedziałam już wszystko, ale bałam się do tego przyznać.
-Yhhh...A jak się zespół rozpadnie.? Co jeśli się przeze mnie pokłócicie.?
-Weź przestań.! Jak cię nie było to zachowywali się jakby nigdy to się nie zdarzyło. Chcą cię, ale wiedzą, że to twój wybór...-Przytulił mnie i pociągnął na dół.
Szeptałam do niego-Ja chciałam jeszcze trochę poczekać ośle.! -Mówiłam tak, żeby mnie nie usłyszeli, w domu była grobowa cisza, jakby wszystkich pozabijali. Niall śmiał się ze mnie jakbym nie wiadomo co takiego śmiesznego powiedziała. Popatrzałam na niego zabójczym wzrokiem kiedy byliśmy już w salonie. Czekali tam wszyscy na nas. Spojrzeli jak zabijam wzrokiem Niall'a. Lou się zaśmiał. Chceli wstać.
-Nie.! -Szybko wrócili do pozycji siedzącej. Spojrzeli po sobie.
-To znaczy nie. To nie jest potrzebne. -Uśmiechnęłam się nie pewnie. -To zapewne wiecie co tu robimy. Chciałam powiedzieć, że jeśli coś się przeze mnie zepsuje to psychicznie tego nie zniosę i mam nadzieję, że nie będę musiała. Tooo przejdźmy do rzeczy... Najbardziej i najszczerzej dogaduje się z... -Wszyscy zrobili się ciekawi. Wstrzymali oddech. -Dobra nie przejdzie mi to przez gardło... -Lou wybuchnął śmiechem, a chłopcy opadli na kanapę. Niall szepną mi na ucho, zebym zrobiła to jak najszybciej bo jak dalej będę przeciągać to to się źle skończy.- Dobra wybieram Zayn'a.! Już po wszystkim nie ma strach. Teraz możecie być rozczarowani, ale ja nie mogłam postąpić inaczej moje serce mi tak kazało. Do niego  ono należy i to się nigdy nie zmieni. -Chłopcy spojrzeli po sobie i poklepali Zayn'a po plecach gratulując mu. Podszedł do mnie i musnął moje wargi tak jak na wzgórzu. Wiedziałam, że to będzie dobry wybór, jednak nie wiedziałam jak to się dalej potoczy...



 

To mamy kolejną część.! Jak się spodobało-komentuj, jak się nie spodobało to też skomentuj.! :D To dla mnie ważne, na prawdę. ! Kocham was! Wszystko. ^^