Zayn szedł powoli lecz czułam, ze jest cały gorący. Popchnął drzwi od pokoju i wszedł ze mną na rękach. Rzucił mnie na łóżko, a ja nadal się śmiałam. Nie wiedziałam co mnie tak bawi, ale śmiałam się do póki Zayn nie podszedł do mnie i nie zamknął mi jadaczki swoimi cudownymi ustami. Była takie miękkie i idealnie pasowały do moich. Całował mnie tak delikatnie, a zarazem namiętnie. Nasze języki tańczyła wolny taniec. Przygniótł mnie swoim ciałem, a ja trzymałam ręce na jego torsie. Po czasie jednak ręce same się poruszały. Zdjęłam bokserki Zayn'a, bo tylko tyle na sobie miał i odwróciłam się tak, że to ja na nim leżałam. Nadal go całując chwyciłam jego 'przyjaciela' w ręce i zaczęłam poruszać w górę i w dół. Przez pocałunki czułam jego oddech. Oderwałam moje usta od jego i pocałunkami schodziłam coraz niżej, jednak nie omija żadnego zakądka jego ciała. Kiedy byłam już przy jego penisie do rąk dołączył język. Słyszałam jak chłopak jęczy i krzyczy moje imię. Robiłam kółka przy jego główce. Kiedy jego sperma wylądowała w moich ustach wyplułam ją na panele i pocałowałam go w malinowe usteczka. Położył mnie na miękkim łóżku i położył się na mnie. Zdjął mój stanik i majtki. Nadal całował. Nie chciałam, żeby mnie tam pieścił. Popatrzał na mnie kiedy lekko szarpałam jego włosy na znak, żeby szedł wyżej. Pokiwałam na znak, że nie chce, żeby tam coś robił. Powrócił do ust i dał soczystego buziaka. Zjechał ustami do piersi. Pieścił je. Całował, przygryzał brodawki. Czułam przypływ ciepła. Byłam w nim stuprocentowo i nieodwołalnie zakochana. Nie liczył się już Liam, teraz był tylko on Zayn, który zawsze będzie dla mnie ważny. Nawet jakbym chciała nigdy tego nie zmienię. Ludzie mówią, ze prawdziwa miłość zostaje na zawsze. Czy w to wierzę.? Przekonam się o tym dopiero. Moja pierwsza prawdziwa miłość była nieodwzajemniona. Ale teraz pozostał po niej ślad tylko w pamięci w sercu było zawsze zarezerwowane tylko dla niego. Zayn'a. Z rozmyśleń wyrwał mnie słodki głos mulata, który właśnie patrzał na mnie pytającym wzrokiem. Posłałam mu porozumiewawczy uśmiech i chłopak po chwili wchodził we mnie. Na początku był delikatny. Ale kiedy słyszał jak jęczę przyśpieszył ruchy bioder. Czułam jak dostaje największego orgazmu. Po chwili on też doszedł. Powoli wyszedł ze mnie i ściągnął prezerwatywę zawiązał supełkiem i wyrzucił do kosza. Położył się koło mnie, przytulił do mojego brzucha i przykrył kołdrą. Po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Rano obudziły mnie jakieś trzaski i krzyki z dołu. Byłam sama. Było mi trochę smutno, że nie mogłam być przy Zayn'ie, ale po chwili zapomniałam o tym. Do pokoju z hukiem weszli chłopcy. Byli zaskoczeni tym, ze byłam naga. Szybko okryłam się kołdrą i wstałam.
Podkład:
Kliknij
-Co jest? Czemu się tak drzecie?
-Bo Zayn gdzieś wyszedł i powiedział, że mamy się tobą zaopiekować. I nie to dla nas nie żaden problem, ale nie wiemy gdzie wyszedł i z kim. A nie ma go już dobre 2 godziny. -Byłam zaskoczona wypowiedzią wkurzonego Harre'go. Po policzku popłynęły mi łzy. Niby nie wiedziałam gdzie jest i z kim, ale czułam, jakbym musiała się po prostu wypłakać. Chłopcy popatrzeli przerażeni po sobie, a Harry dostał w łeb od Liam'a. Usiadłam z powrotem na łóżku i nie przejmowałam się już tym, ze jestem naga. Liam usiadł koło mnie i przytulił. W tamtej chwili nie miałam nic przeciwko temu. Przykrył mnie dokładniej kołdrą, bo chyba coś było mi widać i jeszcze mocniej wtulił w siebie.
-Zadowolony? -Spytał Liam, Harre'go.
-Przecież to nie jest jego wina. -Powiedziałam już spokojna. Odkleiłam się od Liam'a i wstałam trzymając kołdrę.
-Dobra koniec. Nic się nie działo. Jasne.? -Popatrzałam na chłopaków., którzy tylko pokiwali głowami.
-Nikt nie płakał, nikt nie krzyczał. Wszyscy są normalni. -Powiedziałam po czym chłopacy wybuchnęli miechem.
-Tu nigdy nie było nikogo normalnego. -Powiedział loczek. Posłałam mu uśmiech i chciałam iść się w coś ubrać. Jednak nie wiedziałam gdzie mam ubrania. Spojrzałam na loczka.
-Yhym, mogę poprosić o zwrot moich ciuchów.? -Kiedy spytałam wszyscy sobie naglę przypomnieli kto miał ciuchy. Wszyscy szli za nim. Ja szłam w towarzystwie Louis'a u Niall'a. Przez chwilę myślałam, że spalę się ze wstydu. Kto nadepnął na kołdrę i wyrżnęłabym gdyby nie to, ze Lou złapał mnie w ostatniej chwili. Na szczęście nic mi nie wyszło poza kołdrę i podziękowałam Lou buziakiem w policzek. Kiedy dostałam swoje rzeczy, pozostało mi tylko poszukać bielizny. Nie zamykając drzwi czołgałam się po ziemi szukając moich zgub. Kiedy znalazłam majtki, szybko je założyłam i szukałam tylko w tym. Nie umiałam znaleźć stanika. Trzymając swoje piersi zawołałam chłopaków. Nie wstydziłam się. Nie miałam wielkich problemów ze swoim ciałem, a oni i tak już wszystko widzieli. Kiedy mnie zobaczyli myślałam, ze im oczy z orbit wyjdą.
-Jest mała sprawa z racji tego, ze ja nie umiem szukać poszukacie mojego stanika. Okey.?
-Dobra, a jak wyglądał.? -Zapytał Liam. Wszyscy na niego głupio spojrzeli nawet ja.
-Noo co.?! -Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Rozkazując innym już szukać. Rozdzielili się.
-Był czarny z koronką. -Powiedziałam patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się i poszedł szukać. Ja tym czasem usiadłam na kanapie w salonie i miałam na sobie koszulę
Zayn'a. Tak pięknie nim pachniała. Po 20 minutach usłyszałam jak ktoś wszedł do domu robiąc przy tym wielki zamęt. Wstałam z kanapy i z myślą, ze to Zayn poszłam powoli w kierunku korytarza.
-Gdzie ona jest.?! -Usłyszałam jakiś damski głos. Wyszłam na korytarz i zrobiłam dziwną minę. Po chwili podeszła do mnie blondynka i z całej pety uderzyła mnie w twarz z liścia. Upadłam na ziemie przy sile uderzenia. Dotknęłam nosa, który przy okazji też został uszkodzony. Ciurkiem leciała mi krew. Poleciały mi łzy. Widziałam ja Zayn na to wszystko patrzy. Ktoś pociągnął dziewczynę i wyrzucił ją z mieszkania, jednak byłam pewna, ze to nie Zayn. Kiedy dziewczyny nie było już w pobliżu podbiegł do mnie i chciał pomóc wstać. Odepchnęłam go i zaczęłam wrzeszczeć jak opętana. Wszyscy zebrali się wokół nas.
-Teraz ci się naglę zachciało pomagać.?! Trzeba było pomóc jak twoja blondyna mnie napadła.! -Uderzyłam go z liścia i zapłakana pobiegłam do łazienki. Po drodze zwinęłam swoje ciuchy i słyszałam krzyki chłopaków. Nie przejęłam się tym i zamknęłam się w łazience. Obmyłam twarz i próbowałam zatrzymać krwotok nosa, ale nadal leciało. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Nadal płakałam. Nie wiedziałam jak dojść do domu. Jak zatamować krew. Co ze sobą zrobić. Kiedy byłam już na dole chłopcy tam byli. Chyba się kłócili, ale jak mnie zobaczyli to zwrócili wzrok na mnie. Wszyscy zrobili dziwne miny. Zapewne przez krew. Harry do mnie podszedł wziął za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Weszliśmy do jego osobistej łazienki. Podniósł mnie i posadził na szafce. Wyciągnął z niej waciki i wodę utlenioną. Namoczył jeden wacik wodą i wytarł krew. Potem na drugi nalał trochę wody utlenionej.
-Złap mnie za rękę może poszczypać. -Złapałam jego rękę. Przyłożył wacik i z kwaśną miną lekko się odsunęłam. Chłopak puścił moją dłoń oplótł nią mój pas i przybliżył do wacika. Po skończonej robocie popatrzałam na niego. Stał blisko mnie w nogach.
-Dziękuje. -Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale nie mogłam się powstrzymać. Pocałowałam go. Jednak pocałunek trwał zaledwie kilka sekund. Odsunęłam głowę i widziałam jak jeszcze nie otworzył oczu.
-Tylko nie zaśnij. -Powiedziałam, a po chwili otworzył oczy i uśmiechnął się.
-Wiesz, że to trzeba będzie zszyć. -Myślałam, ze on żartuje. Kiedy wyszedł z łazienki zsunęłam się z szafki i podeszłam do lustra, kiedy zobaczyłam wielką ranę na parę centymetrów zaczęłam płakać. Oszpeciła mnie na całe życie. Nawet nie wiem dlaczego. Płakałam coraz mocnej, jednak po chwili smutek przerodził się w nienawiść i furię. Wybiegłam z łazienki i zeszłam na dół. Podeszłam do Zayn'a i myślałam, ze go zabije.
-Dlaczego ona mi to zrobiła.?! -Krzyczałam do niego gdyż Harry odciągnął mnie od niego.
-Dlaczego.?!! -Byłam coraz bardziej wkurzona, a on stał osłupiały i nie wiedział co ma powiedzieć.
-Nagle nie wiesz co mówić.?! -Wyrwałam się z uścisku Harre'go i rzuciłam się na niego jak zwierzę.
-Odpowiesz mi w końcu, czy mam cię zaraz zabić.?! -Teraz nikt mnie już nie odciągał tylko się przyglądali.
-Dobra już mówię.! To była moja dziewczyna. Chciałem z nią zerwać jednak ona dostała jakiejś furi jak ty teraz i pobiegła w stronę domu... -Kiedy usłyszałam, że to jego dziewczyna myślała, że żarty sobie robi.
-Dalej wiem co się stało... -Opadłam z sił. Położyłam się obok niego i oddychałam ciężko. Harry podał mi dłoń i pomógł wstać.
-Chodz jedziemy do szpitala muszą ci to zaszyć, księżniczko. -Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Wyszliśmy z domu.
To jest następny rozdział. :) Mogę powiedzieć, ze wszystko skończy się dobrze :) Ale do końca jeszcze daleko, a przed nimi jeszcze dużo problemów i kłótni, jednak szczera przyjaźń wszystko przetrwa prawda.? Ale czy oni się taką darzą czy dadzą się omotać przez jedną dziewczynę.? :D To okaże się potem :D Komentujcie proszę ? :'(