Sobota, niby normalny dzień, ale coś było nie tak...Wstałam około godziny 10 rano. Poszłam się umyć i przygotować się do spotkania z moim chłopakiem Niall'em. Byłam w nim strasznie zakochana. On we mnie też okazywał mi to na każdym kroku. Kiedy byłam już gotowa zadzwoniłam do niego i powiedziała, że może już przyjechać. Wyszłam na dwór i czekałam na niego, w końcu przyjechał. Przywitaliśmy się namiętnym całusem na dzień dobry. Przechodziliśmy cały dzień kiedy Niall zaproponował, żebyśmy poszli do kina. Kiedy seans się skończył, wyszliśmy ten widok był piękny, śnieg zalewał cały krajobraz było naprawdę pięknie. Ruszyliśmy w stronę auta. Niall zsypywał śnieg z przedniej szyby.
-Już dobrze, dobrze!! -Wszedł do auta i ruszyliśmy. Niall zatrzymał się przy jakiś budynkach.
"Każdy ma jakąś swoją teorie, moja to taka, że zrobiłbym wszystko, żeby tylko ją uratować wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to się stanie, ale jakbym tylko mógł cofnąć czas..."
-Wiesz, że w aucie kobieta ma mniejsze szanse, że zajdzie w ciąże? -W tym czasie odpięłam pasy . Zaczęłam go całować.
"Nie byliśmy świadomi tego, że to jest już nas koniec, nigdy bym nie podejrzewał, że tak zakończy się ta wielka miłość..."
Wtedy ciężarówka wpadła w poślizg uderzyła w tył naszego samochodu. Poczułem straszny ból, którego sprawcą był pas bezpieczeństwa. Zobaczyłem tylko ciemność przed oczami. Nie byłm swiadoma co się ze mną dzieje.
Wyleciała przez przednią szybę, uderzyła głową i rozbiła, wszystko dla nich wydarzało się w spowolnionym tempie. Wyleciała do połowy i leżała na rozbitym szkle w bezruchu. Byli już w szpitalu nadal wszystko było spowolnione, wszystko było rozmazane. I pomyśleć, że taka zakochana po uszy w sobie para skończy tak tragicznie, jeszcze nie byli świadomi tego co ich czeka.
On przeżył, miał tylko kilka siniaków i nic poważnego, ale Ona, cały świat dla niego, leżała bezbronnie na łóżku szpitalnym w śpiączce. Mijały tygodnie a On coraz bardziej tracił nadzieję, że to się wszystko naprawi. Obwiniał się, że to jego wina, że to przez niego jego miłość życia umiera na jego oczach, całymi dniami płakał, był odizolowany od ludzi. Cały czas spędzał przy niej. Któregoś dnia o, którejś godzinie Ona przebudziła się, jednak On jeszcze nie wiedział, że będzie mu strasznie ciężko.
Lekarz-Witaj, miałaś wypadek samochodowy, znajdujesz się w szpitalu, czy wiesz kim On jest?
-Tak, moim lekarzem... -Powiedziała wystraszona całą tą sytuacją. -On podszedł do jej łóżka i usiadł na krześle znajdującym się koło.
-Nie jestem twoim lekarzem, jestem twoim mężem.. -Powiedział wskazując na pierśnionek znajdujący się na jej palcu.
2 dni wcześniej:
On-Proszę obudź się, tak bardzo mi brakuje twojego głosu, pocałunków, uśmiechu. -Powiedział ze łzami w oczach. Wyciągnął ze swoich spodni czerwone pudełeczko, otworzył je i wyciągnął z niego miały pierścionek.
On-Wiem, że tego chciałaś...Jednak ja jeszcze nie byłem gotowy, przepraszam ... -Nałożył pierścionek na jej bladą ręke, pocałował ją i trzymał.
Teraz:
Ona-Ale jak to? Nic nie pamiętam.
Lekarz-To amnezja przykro mi ....
On wybiegł z sali a za nim lekarz.
On-Mówił pan, że bedzie wszystko w porządku, że bedzie wszystko pamiętać!!
Lekarz-Nic nie obecywałem, a takie rzeczy się zdarzają trzeba jej przypomnieć życie Ona musi sobie przypomnieć wszystko. On załamany wrócił się próbował jej wszystko przypomnieć, ale Ona nie chciała pamiętać.
1 tydzień później:
Ona nadal nic nie pamięta...On próbuje wszystkiego...Na marne. Właśnie szedł do niej zanieść jakieś ciuchy, dziś mieli ją wypisać...Nie było jej w sali poszedł się zapytać gdzie jest.
Pielęgniarka-Przenieśli ją, jest w sali 203. Szybkim krokiem poszedł do tej sali, a w niej...
Ciąg dalszy nastąpi....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz